Spalony, Zasypany i Przegrany zostały już zaklepane. Gdyby jednak Karim Benzema chciał kiedyś napisać książkę, mamy propozycję tytułu: Umoczony. Francuz ma na karku ledwie 28 lat, tymczasem już zaliczył kryminalny hat-trick (a nie uwzględniamy drobiazgów typu wypadki samochodowe czy utrata prawy jazdy). Był oskarżany za relacje seksualne z nieletnimi, zeznawał w sprawie wymuszenia, a teraz doszła kolejna bomba. Wczoraj wieczorem dziennik „Liberation” przywalił następną okładką z Benzemą. Tym razem padło na przemyt narkotyków i pranie pieniędzy.
W co tym razem wplątało się to biedaczysko? Znów można odnieść wrażenie, że macki wszelkich francuskich afer koniec końców doprowadzą do napastnika Realu. Tamtejsze służby celne założyły podsłuchy potencjalnym przemytnikom narkotyków i odsłuchując rozmowy, po nitce do kłębka dotarły aż do Karima. Ludzie z nim związani twierdzą, że także i tutaj Benzema został oszukany, ale cała sprawa jest wyjątkowo szemrana i cuchnie na odległość.
Firma BH Events, której głównym akcjonariuszem (45%) jest Benzema, postanowiła zakupić lokal przy ulicy Marbeuf w Paryżu. W planie było utworzenie modnej restauracji. Złożono propozycję opiewającą na 1,45 miliona euro, po czym od razu zapaliła się lampka specom od nieruchomości. Teoretycznie taka nieruchomość – znajdująca się nieopodal Pól Elizejskich, czyli w wyjątkowo atrakcyjnym miejscu – powinna kosztować ponad dwa razy więcej. Od 3 do 4 milionów euro. Oferta została przyjęta, ale właściciel całego budynku wyczuł pismo nosem i nakazał opuścić budynek do 2017 roku. BH Events jednak i tak wykupiło nieruchomość.
Wszystkim w imieniu Benzemy miał się zajmować niejaki „Stevie G” (uspokajamy – nie chodzi o Stevena Gerrarda), a sam piłkarz przekazał ze swoich oszczędności 2,5 miliona euro na remont i przygotowanie restauracji. Dodatkowo śmierdzi jednak sprawa prowizji. Niektórzy pośrednicy mieli bowiem dostać nawet 650 tysięcy euro, co w tym przypadku jest kwotą kompletnie oderwaną od rzeczywistości. Jaki to wszystko ma związek z narkotykami? Ano taki, że część interesu miało przechodzić właśnie przez tę porządną pozornie knajpkę o nazwie Cosy. Sama restauracja została ostatecznie sprzedana za 1,7 miliona euro, czyli po – bagatela – dwumilionowej stracie. Generalnie absurd goni absurd (sprawę najbardziej szczegółowo opisano TUTAJ).
Komu wierzyć w tej sprawie? Obowiązuje oczywiście domniemanie niewinności, ale na Benzemę w ostatnim czasie ukręcono tyle batów, że facet cieszy się podobną wiarygodnością jak Ryszard Forbrich. Sam zainteresowany już złożył zeznania jako świadek, trwa też śledztwo dotyczące jego udziału w całej sprawie. Jak to wszystko się zakończy? Czas pokaże. Według dziennikarzy „Liberation” można jednak podejrzewać, że finał będzie bardziej wstrząsający niż afera taśmowa.
Kiedy ostatnio premier Francji, Manuel Valls zasugerował, że Benzema nie powinien wrócić do reprezentacji, sam napastnik gorączkował się na Twitterze: „12 sezonów w piłce zawodowej, 541 meczów, 11 żółtych kartek i zero czerwonych. Ktoś chce dyskutować na temat tego, czy mogę być wzorem?!”. I musimy przyznać, że akurat pod tym względem Benzema nam imponuje. Żeby rozgrywać najlepszy sezon w życiu mając na barkach tyle afer, trzeba mieć nieprawdopodobnie żelazną psychikę. W przypadku Karima nie zmienia się natomiast jedno…
… ciąg dalszy nastąpi. Nastąpi na sto procent.