Reklama

Oficjalnie: Francuzi mogą kończyć rozgrywki. PSG połknęło ligę

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

13 marca 2016, 17:59 • 3 min czytania 0 komentarzy

Przed sezonem w zasadzie w ciemno można było postawić wszystkie oszczędności, zastawić dom, furę albo teściową na to, że Paris Saint-Germain sięgnie po czwarty z rzędu tytuł mistrza Francji. Ale że stanie się to tak szybo? 13 marca? Na osiem kolejek i dwa miesiące przed oficjalnym zakończeniem sezonu? Dokładnie tak! Nad Sekwaną właściwie już mogą zamykać ligę, pakować walizki i ruszać na wakacje. Nagroda główna znów wędruje do Parku Książąt. Pozostali mogą jedynie wziąć udział w przepychance o nagrody pocieszenia, czyli ewentualne miejsca gwarantujące start w europejskich pucharach.

Oficjalnie: Francuzi mogą kończyć rozgrywki. PSG połknęło ligę

Rety, przecież tak na dobrą sprawę nie nastała jeszcze wiosna, nie minęła połowa marca. W wielu ligach dopiero teraz rywalizacja wkroczy w decydującą fazę, nabierze smaku. Przy czym nie bierzemy pod uwagę akurat ligi greckiej, bo w Pireusie korki od szampanów latają już od dobrych dwóch tygodni.

Paryżanie, podobnie jak Olympiakos, zjedli ligę w całości. Bo niby po co mieli czekać do maja i budować całkowicie zbędne napięcie, jak w trzech poprzednich sezonach, skoro można zabawić się już teraz? Nafaszerowany grubymi petrodolarami klub nie daje we Francji nadziei komukolwiek, wykreślając z kart historii wszelkie rekordy. Lyon przestał właśnie dzierżyć miano najszybszego mistrza kraju, które zyskał w sezonie 2006/07 po 33 kolejkach, a „Ibra” cieszył się z setnej bramki w Ligue 1 w swoim 115 meczu (nota bene zdobył je najszybciej od czasów Carlosa Bianchiego).

Dziś piłkarze ze stolicy zadanie mieli wyjątkowo łatwe. W końcu zaklepanie sobie tytułu na boisku czerwonej latarni jest zadaniem prostym, jak odebranie dzieciakowi cukierka. „Tylko” 3:0 do przerwy, a po niej wyjątkowy spektakl. Zespół Laurenta Blanca ładował przeciwnika z każdej strony i patrzył czy ten aby na pewno równo puchnie. To było totalne zniszczenie, do którego przyczynili się Ibra (4 gole), Cavani (2) oraz Pastore, Rabiot i Saunier (samobój), którzy dołożyli po jednym. To nie była zwykła rywalizacja. Ba, to w ogóle nie była żadna rywalizacja, tylko zwyczajny wyrok wykonany przez rozstrzelanie. Jeden spudłowany karny Cavaniego, a wcześniej czerwona kartka obrońcy w takich okolicznościach mogą posłużyć wyłącznie jako niewiele znaczące ciekawostki.

Napisanie, że rozgrywki Ligue 1 są dość dziwne, byłoby sporym niedopowiedzeniem. Ale z pewnością są jednymi z niewielu (o ile nie jedynymi), w których wiceliderowi jest bliżej do strefy spadkowej (19 punktów) niż do lidera (25 punktów). Spadek oglądalności ligi francuskiej raczej gwarantowany, bo naprawdę ciężko uwierzyć w to, że kogoś zachęci szarpanina Lyonu z Niceą (!) o trzecie miejsce albo mecze rezerwowego PSG, które już będzie mogło pozwolić sobie na grę na pół gwizdka. Zapowiada się więc rywalizacja mniej więcej tak samo pasjonująca, jak starcie dwóch bejów o aluminiowe puszki po piwie.

Reklama

Tytuł dla PSG na tak wczesnym etapie ligowym to co najwyżej średnia wiadomość dla wszystkich tych, którzy ostrzą sobie zęby na Ligę Mistrzów. Wszystkie Barcelony, Bayerny i Juventusy, choć mają sytuację na swoich podwórkach w miarę stabilną, to jeszcze nie mogą ogłosić fiesty i część sił muszą zostawić na ligę. W Paryżu tego problemu już nie mają.

Francja zdobyta – teraz czas na Europę?

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...