Pamiętacie, co pisaliśmy, gdy Arkadiusz Piech dość nieoczekiwanie wyjechał do AEL Limassol? Otóż nasz ulubieniec stanął wówczas przed szansą przejścia do historii. Mianowicie gdyby AEL poleciał z ligi, wówczas Arek zaliczyłby czwarty z rzędu spadek, co – choć nie sprawdzaliśmy, jesteśmy tego dziwnie pewni – nadawałoby się nawet na wpis do Księgi Rekordów Guinnessa.
Minęły jednak równo trzy miesiące i co? I okazało się, że Piech wyrósł nie tylko na gwiazdę Limassol, ale całej ligi ogólnie. Jego aktualny bilans prezentuje się następująco:
AEK Larnaka – AEL 0:1
AEL – Enosis 0:2
AEL – Doxa 4:0 – 1 gol
Nea Salamis – AEL 1:2 – 1 gol
AEL – Ethnikos 1:0 – 1 gol
Omonia –AEL 4:2 – 1 gol
AEL – Ethnikos 5:2 – 2 gole
Dla porównania – Mateusz Piątkowski od początku sezonu w (znacznie silniejszym co prawda) APOEL-u zaliczył 11 meczów i strzelił jednego gola. Piech natomiast z taką skutecznością buduje pozycję najlepszego piłkarza AEL. Mało tego – nie byłoby przesadą stwierdzić, że to właśnie dzięki niemu ten zespół utrzyma się w lidze. Kiedy Piech podpisywał kontrakt, AEL zajmował dziesiąte miejsce z przewagą trzech punktów nad strefą spadkową. Teraz ma ich dziesięć, zdecydowanie prowadzi w grupie spadkowej ligi cypryjskiej i zaledwie dwóch oczek zabrakło, by w ogóle załapać się do grupy mistrzowskiej.
Piech znowu więc potwierdził, że najlepiej czuje się z dala od złowrogich lekarzy, którym należy się wpierdol blasku reflektorów i kiedy mało kto zwraca na niego uwagę, wówczas zaczyna strzelać jak szalony. Jego wypożyczenie do AEL wygasa w czerwcu, ale – o ile mu płacą – można się spodziewać, że Cypryjczycy dadzą się pokroić, byle tylko go zatrzymać. Dla samego Piecha też nie byłoby to złe rozwiązanie – w Legii byłby piątym kołem u wozu, na Cyprze, czyli w porównywalnej lidze, z miejsca zaczął błyszczeć. Polscy lekarze też zresztą odetchnęliby z ulgą.
Fot. FotoPyK