Takie informacje poprawiają humor i czynią dzień lepszym – Edwin van der Sar znów założy rękawice, wejdzie do bramki i pewnie jeszcze raz stanie się murem nie do przebicia. Co prawda, do grania wróci tylko na jeden mecz, w barwach amatorskiego klubu VV Noordwijk, ale dla wielu to i tak gratka, zobaczyć kolejny raz legendę w akcji.
Noordwijk to nie jest dla Holendra przypadkowy klub – tu stawiał pierwsze kroki w swoim fachu, to tam wypatrzył go Ajax i zabrał do siebie. Dziś ten zespół ma kłopoty, kontuzji doznał bramkarz i nie bardzo jest kim go zastąpić. Mowa o drużynie występującej na czwartym poziomie rozgrywek, gdzie siłą rzeczy kadry zespołów nie są tak szerokie jak w Lechii. Sytuacja wydawała się coraz trudniejsza, więc w klubie wpadli na pomysł, by poprosić o pomoc swojego wychowanka i ten bez wahania się zgodził. Takiej fantazji nie widzieliśmy od czasów oferty (?) Piasta Gliwice dla Carlesa Puyola, ale jak widać – nawet tak irracjonalne pomysły czasem odpalają.
– Edwin wciąż pamięta o klubie i bywa tutaj regularnie. Zakładamy, że jego występ będzie jednorazowy, ale i tak jesteśmy zachwyceni pomocą, jaką udziela zespołowi. To będzie wielki rarytas dla naszych fanów – mówił szczęśliwy Pieter Vink, dyrektor techniczny klubu.
Były bramkarz Juventusu, Manchesteru United, dwukrotny zdobywca Ligi Mistrzów, wystąpi w barwach czwartoligowca. Ostatni raz słyszeliśmy o czymś podobnym, gdy Stuart Pearce znów założył korki i zasilił szeregi najgorszej drużyny w Wielkiej Brytanii (pisaliśmy o tym TUTAJ). Ale umówmy się, Pearce był „tylko” solidnym piłkarzem, a van der Sar po prostu geniuszem. Oszczędny w ruchach, ale niezwykle efektywny, w takiej Premier League zachował czyste konto 136 razy, w całej karierze ma ich blisko 400. Ewenement. I do tego, jak widać, całkiem uczynny facet – w wieku 45 lat mieć chęć by tarzać się w trawie, jeśli można komuś pomóc – klasa.
Mecz odbędzie się w sobotę, przeciwnikiem Noordwijk będą Jodan Boys. Zakładamy, że bukmacherzy już teraz zamknęli zakłady na czyste konto gospodarzy.