Najpierw zmieniono przepisy, a teraz zaczęto je egzekwować. Chyba powoli można to ogłosić – kończą się metody białoruskie w polskiej piłce. Wreszcie po wyroku dotyczącym Cierzniaka można oczekiwać, że nasze kluby przestaną kazać piłkarzom biegać po schodach (Kokosiński), stroić choinki (Trytko), czytać w klubie gazety od rana do wieczora (Lewczuk) czy po prostu trenować bez powodu w rezerwach (Piątkowski). Kontrakt Cierzniaka z Wisłą został rozwiązany, a następny w kolejce czeka Filip Modelski. Można się spodziewać, że jego umowa z Jagiellonią wkrótce też przestanie obowiązywać. “Kluby Kokosa” – a za to zabawną nazwą kryje się po prostu mobbing i wieśniactwo – przechodzą do historii.
Przypomnijmy – umowa Modelskiego wygasa w czerwcu 2016, ale piłkarz nie zdecydował się jej przedłużyć. W związku z tym klub postanowił przesunąć go do rezerw, jako pretekst wykorzystując gorszą formę zawodnika w meczu z Wisłą. Pretekst całkiem niezły (Modelskiemu faktycznie nie wyszedł mecz), ale później zaczęły się szykany, które w cywilizowanym kraju nie mają prawa mieć miejsca.
Kiedy stało się jasne, że Modelski nie podpisze kontraktu, przesunięto go do drugiej drużyny i…
– 7 listopada pojechał na mecz rezerw do Kętrzyna, ale nie został wpisany do protokołu jako piłkarz
– 11 listopada w meczu z GKS Wikielec ponownie siedział na ławce, ale nie jako piłkarz (bez prawa gry)
– 15 listopada ponownie musiał stawić się na meczu rezerw, ale nie został uprawniony do gry
– 21 listopada zagrał w meczu z Wissą w Szczuczynie, ale tylko dlatego, że jeden z piłkarzy nie stawił się na zbiórkę
– 24 listopada zakończył treningi (jak całe rezerwy) i nie miał prawa trenować z pierwszym zespołem, a a z czasem zabroniono mu korzystania z klubowej siłowni oraz boisk w Pogorzałkach.
Mamy więc zawodnika trzymanego po złości, działania nastawione wyłącznie na zgnojenie człowieka i pokazanie mu, kto rządzi. Nic, czego Białystok wcześniej nie widział, ale też nic, co mieści się w przyjętych normach. Wiele wskazuje na to, że Modelski męczyć będzie musiał się jeszcze tylko chwilkę i że do polskiej piłki w tym zakresie wkracza normalność.