Reklama

Majestatyczne Derby D’Italia. Czy Juve może się potknąć na takim Interze?

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

28 lutego 2016, 11:45 • 6 min czytania 0 komentarzy

Ostrzegamy – nadchodzi mecz, do którego zazwyczaj nie wystarczy zwykłe zapięcie pasów. Fani obu zespołów i włoskiego calcio ubierają się na 90 minut w kaftan bezpieczeństwa. Już w najbliższą niedzielę Juventus podejmie Inter w ligowym klasyku. Meczu, który wystarczy określić dwoma słowami, tytułem nadanym wiele lat temu: Derby D’Italia, wydanie nr 166. Dotychczasowy bilans – 78 zwycięstw Juve, 45 Interu, 42 remisy. Szansa, że trend drgnie w drugą stronę? Niewielka.

Majestatyczne Derby D’Italia. Czy Juve może się potknąć na takim Interze?

Pal licho piąte miejsce w tabeli piłkarzy Manciniego. Pal licho, że Juventus rozbił ich w ich pierwszym meczu półfinału Pucharu Włoch 3:0. Nie ma nawet wielkiego znaczenia fakt, że “Stara Dama” jest w niewiarygodnej formie. Nie w takich sytuacjach Inter sprawiał sąsiadom z północy psikusa. Naturalnie rozum podpowiada nam, że gospodarze mogą roznieść rywali i wysłać czytelny sygnał do Neapolu, żeby Higuain i spółka przestali nawet śnić o Scudetto, ale Inter zrobi wszystko, żeby uniknąć niedawnej kompromitacji z drużyną “Bianconerich”.

Po stronie plusów “Nerazzurich” należy zapisać fakt, że przynajmniej przypomnieli sobie jak się wygrywa w niedawnym meczu z Sampdorią (3:1). Stylu nie było, ale przynajmniej morale skoczyło w górę. Na ważnym etapie sezonu, bo dopiero co przydarzyła się bolesna porażka z Fiorentiną (1:2) po golu w 94. minucie i 0:3 w derbach z Milanem. Jeśli uśmiech fanów ma choć na chwilę zagościć na twarzach kibiców z Giuseppe Meazza – okazja jest idealna, bo rewanż Pucharu Włoch i tak już niczego nie zrekompensuje. A jak udało się ustalić absolutnie wszystkim fanom calcio – w ostatnich tygodniach jedynym powodem do radości była wizyta na stadionie w zeszłej kolejce legendarnego Ronaldo i Jose Mourinho.

Jeśli ktoś chce jeszcze więcej powodów, by dostrzec światełko w tunelu na bazie kilku suchych faktów – Inter był pierwszym zespołem, który wygrał w Serie A na Juventus Stadium (3:1). Ekhm, cztery lata temu. Tak naprawdę im dalej w las – tym boleśniej, bo w całej historii mediolańczycy wracali z Turynu na tarczy aż 56 razy, a wygrali ledwie 11 gier z 82. Legendarny Paolo Maldini nie ma wątpliwości, że i tym razem nie znajdzie się żaden zespół mogący na finiszu zagrozić turyńczykom. – Owszem, niektóre zespoły mają jakość, ale choćby Fiorentina i Napoli to nie ta półka. Jeśli mam być szczery, cały czas byłem przekonany, że Juventus wróci do walki o tytuł, bo są zdecydowanie najlepsi w stawce.

Zaza_Juve_Napoli (1)

Reklama

“Bianconeri” mimo wszystko przed tygodniem wreszcie się zacięli i po 15 wygranych z rzędu zremisowali ledwie bezbramkowo z Bologną. Naturalnie jednak w pięciu topowych ligach nie mają sobie równych – nikt nie miał jeszcze tak długiej passy triumfów na własnym podwórku w bieżących rozgrywkach. Dla porównania, wicelider z Neapolu (jeden punkt mniej w tabeli) dobrnął dobił na liczniku do liczby 8. Mecz z Bologną szybko poszedł w zapomnienie, bo Massimiliano Allegri i tak przede wszystkim myślał już o wtorkowym starciu z Bayernem, które okazało się absolutnym thrillerem i po niebywałej pogoni wyniku meczu zakończyło się remisem 2:2.

Pierwsze skrzypce w środku tygodnia zagrał Paulo Dybala, który, oszczędzany w poprzedniej kolejce, wszedł dopiero na końcówkę. Nie trafił do siatki, ale narobił tyle szumu, że “La Gazzetta dello Sport” napisała, że wprawiał obronę gospodarzy w panikę. Jakość potwierdził z kolei grając od pierwszej minuty z monachijczykami, wbijając im w krótki róg bramkę na 1:2. – Dybala ma przyszłość w jasnych barwach – stanie się jednym z najlepszych piłkarzy świata – tłumaczył “LGdS” Maldini. Nie tylko były kapitan Milanu nie mógł nachwalić się Argentyńczyka. Na komplementy po wtorkowym starciu na szczycie LM pozwolił sobie też Arturo Vidal, który minął się z Paulo w Turynie. Kiedy ten przychodził z Palermo, tamten już miał ustalone warunki w Bayernie. – Wiedziałem o jego potencjale, znałem jego liczby, ale wśród dobrych piłkarzy radzi sobie jeszcze lepiej – mówił Chilijczyk, który równie dobrze, co Dybala na boisku, radził sobie w turyńskich lokalach po wtorkowym starciu w Champions League.

Gianluigi Buffon nie schyla się w zasadzie po piłkę. Mamy już prawie marzec, a w tym roku skapitulował w Serie A tylko raz po bramce weterana Cassano. Ogłoszony najlepszym w historii przez czytelników France Football bramkarz nie wpuścił piłki do siatki już od 656 minut, a na jego bramkę oddano ledwie 6 strzelnych strzałów. Od początku roku! Jeśli podtrzyma serię, ustali nowy rekord ligi i dobrnie do 746 minut. Aktualny rekord naturalnie należy do niego i wynosi 745. Gigi czyli człowiek, który starzeje się jeszcze lepiej niż wino, ma ogromny apetyt na potrójną koronę. I jak przystało na gwiazdę Puma evoPower, Buffon od lat odnajduje nowe pokłady sił. Już teraz zaciera ręce na start Euro 2016, a wciąż daleko mu do końca kariery reprezentacyjnej, bo zamierza wystąpić na mundialu w Rosji. Jego niespełnionym marzeniem pozostanie jednak nieosiągalna fizycznie liczba 200 gier w Squadra Azzurra.

Buffon_640x640

Przed nim, i to dosłownie, problemy pojawią się już w ten weekend. I to podwójne, bo zarówno w szeregach jego obrony, jak i ataku Nerazzurri. Jeśli bowiem mielibyśmy doszukiwać się zmartwień, wskazalibyśmy na potencjalną absencję Chielliniego. Ale i te nadzieje mogą okazać się płonne dla Interu, bo Sky Sports Italia donosi, że Giorgio może wrócić na Derby D’Italia. Bonucci też ostatnio był poturbowany, ale jego ostatnie występu to absolutny top. Podziwiał go ostatnio w mediach Pep Guardiola i już mówi się, że zamierza go ściągnąć do City. Andrea Barzagli to z kolei wciąż solidny gracz, choć wiekowy (34). Nie zdołał choćby zatrzymać Robbena, który bez problemu zszedł do środka i w zeszły wtorek trafił do siatki “Starej Damy”.

Problem polega jednak na tym, że w swojej karierze więcej bramek od zawodników Interu (36 goli) wpakowali Buffonowi tylko gracze Romy. Przy dynamice Mauro Icardiego może zrobić się dla Juve nieciekawie, bo ten strzelił z Juve do tej pory aż 6 bramek (jego ulubiony rywal w lidze). Zwłaszcza, że każdy mecz z udziałem Argentyńczyka przysparza plotek na temat jego przyszłości. Oglądający go przed tygodniem Mourinho miał podobno już analizować, czy przydałby mu się latem w Manchesterze United. Podejrzewamy, że nie ma to dla niego wielkiego znaczenia, ale na Giuseppe Meazza w przyszłym sezonie w razie czego otrzyma do pomocy (a jakże – w pomocy) swojego rodaka – Evera Banegę, który już uzgodnił warunki kontraktu po tym jak wygaśnie mu umowa z Sevillą.

Reklama

Według włoskich mediów Inter może sprzedać Icardiego, jeżeli nie zdoła się zakwalifikować do Ligi Mistrzów i już zawiesił sieci na Leonardo Pavolettiego z Genoi. Sytuacja jest trudna, bo przed ligowym klasykiem zespół traci cztery punkty do Fiorentiny, która gra jednak z Napoli. Jeśli Viola zdołałaby jednak odskoczyć “Nerazzurim” jeszcze bardziej, a ci polegliby w Turynie – w Mediolanie mogłoby dojść do małego trzęsienia ziemi. Już teraz Roberto Mancini udowadnia, że jest kłębkiem nerwów, wymachując po derbach Mediolanu kibicom Milanu środkowym palcem. Po drugiej stronie krytykowany niegdyś Allegri przybliża się do statusu człowieka zasługującego na pomnik przed główną bramą, co jeszcze do niedawna wieszczono Antonio Conte. A skoro przy tym nazwisku jesteśmy, dla widowiska i prestiżu derbów byłoby dobrze, gdyby – jak śpiewa legendarny włoski muzyk Paolo Conte – goście nie wyglądali w ten weekend jak “Sparring partner”. Początek klasyka Serie A w niedzielę o 20:45.

Najnowsze

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
1
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś
Francja

Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Aleksander Rachwał
2
Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...