Od paru tygodni mamy potężne problemy z zaplanowaniem weekendów, bo stężenie znakomitych meczów na jeden dzień jest zdecydowanie zbyt wielkie. Jeszcze nie zdążymy się nacieszyć golami katalońskiego tercetu, a na ekrany wjeżdżają hity z ligi angielskiej. Juventus ściga się z Napoli, a jeszcze przed końcowym gwizdkiem w telewizji pojawiają się ekstraklasowcy, ostatnio nadspodziewanie efektowni. Co mamy na rozkładzie w nadchodzącym dniach?
Całość zaczyna się już za moment, Śląsk Wrocław przyjmuje zespół Górnika Zabrze, ale bądźmy szczery – to ledwie rozgrzewka przed tym, co czeka nas w sobotę i w niedzielę.
Fani Roberta Lewandowskiego i Bundesligi? Wicemistrz z ubiegłego sezonu podejmuje mistrza i lidera tabeli. Co prawda Wolfsburg daleki jest od formy sprzed roku, ale i tak jest na kursie i ścieżce do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Ćwierćfinału, w którym raczej nie zabraknie Bayernu. O ilu meczach w tej rundzie można powiedzieć: „starcie dwóch ćwierćfinalistów tegorocznej LM”? Na pewno nie o tylu, by zignorować hit ligi niemieckiej.
Z drugiej strony – tak się składa, że pół godziny po pierwszym gwizdku w meczu Wolfsburga z Bayernem w Hiszpanii rozpoczną się derby Madrytu, a więc kolejny bój dwóch drużyn ze ścisłego topu i prawdopodobnych uczestników 1/4 finału Ligi Mistrzów. Biorąc pod uwagę pogoń i jednej, i drugiej drużyny za Barceloną, jak i po prostu wysoką jakość piłkarzy po obu stronach – „must-watch” soboty.
Niedziela? Finał Pucharu Ligi, Liverpool – Manchester City oraz hit ligi angielskiej – Manchester United – Arsenal. Czy potrzeba szerszych rekomendacji przy dwóch starciach tej wagi? Dla tych, którzy mimo wszystko nie zdecydują się na emocje w Anglii – starcie dwóch drużyn z podium Ekstraklasy z ubiegłego roku Lech – Jagiellonia oraz naturalnie wieczorna powtórka z Superpucharu Europy, czyli mecz Barcelona – Sevilla.
Jedyne pytanie: jak to wszystko pogodzić na jednym telewizorze…