Reklama

Z Pawłowskim jest gorzej, niż myśleliśmy. Nie ogarnia regulaminu!

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

23 lutego 2016, 13:26 • 3 min czytania 0 komentarzy

Musimy wam się do czegoś przyznać – chyba mamy poważne problemy z pamięcią, bo nie możemy już przypomnieć sobie czasów, w których Tadeusza Pawłowskiego traktowaliśmy w miarę poważnie. To znaczy musiało być to stosunkowo niedawno, wszak kiedyś rozważaliśmy jego kandydaturę w kontekście nagrody “trener roku”, ale nagromadzenie wszelkiego rodzaju absurdów jest w tym przypadku tak wielkie, że wyparły one te wspomnienia. Dziś Tadeusza Pawłowskiego na skali śmieszności umieścilibyśmy gdzieś pomiędzy imiennikami Tadeuszem Drozdą a Tadziem Norkiem. 

Z Pawłowskim jest gorzej, niż myśleliśmy. Nie ogarnia regulaminu!

O zabójczo skutecznych napastnikach mówi się czasami, że potrzebują pół sytuacji, by zdobyć gola. Z Pawłowskim jest podobnie – on potrzebuje pół sytuacji, by się ośmieszyć. W zasadzie wystarczy tylko podstawić mu pod nos mikrofon, nie trzeba nawet zadawać trudnych/podchwytliwych pytań. Nie trzeba nic robić.

Weźmy konferencję po wczorajszym meczu z Górnikiem Łęczna. Wisła wprawdzie zremisowała, tym samym przełamała się po sześciu porażkach z rzędu i uciekła ze strefy spadkowej, ale jej sytuacja ciągle jest zdecydowanie niewesoła. Ale jak wiemy w słowniku Pawłowskiego takie słowo nie występuje, więc jeszcze raz postanowił on wkroczyć do akcji i zarazić wszystkich swoim głupkowatym optymizmem.

– Niestety zdobyliśmy tylko punkt, ale grunt, że przerwaliśmy serial porażek. Nic się nie zmienia, jeśli chodzi o nasze cele. Wciąż walczymy o pierwszą “ósemkę”. Dalej jest płytko w tabeli, mamy handicap w postaci dodatniej różnicy bramek. Przy dwóch zwycięstwach o parę miejsc pójdziemy do góry. 

Trenerze, jakby to panu powiedzieć… Ta spluwa, którą pan wymachuje, nie jest nabita.

Reklama

Oczywiście Wisła ma najlepszy bilans bramkowy spośród drużyn z dolnych rejonów tabeli, z tym ciężko polemizować. Jednak – czego Pawłowski najzwyczajniej w świecie nie wie – najprawdopodobniej będzie on tylko gówno wartą ciekawostką statystyczną. Musiałoby dojść wielkiego zbiegu okoliczności, by było inaczej. Pozwolimy sobie wkleić fragment regulaminu rozgrywek, bo wątpimy, by Pawłowski do niego zajrzał, skoro nie chciało mu się tego zrobić od momentu powrotu do Polski.

Art. 5. Kolejność w tabeli
5.1. W Rozgrywkach Ekstraklasy kolejność Klubów w tabeli po rundzie zasadniczej ustala się według liczby zdobytych punktów.
5.2. W przypadku uzyskania równej liczby punktów po rundzie zasadniczej przez dwa lub więcej Klubów, o zajętym miejscu decydują, w kolejności:
5.2.1 przy dwóch zespołach:
a. liczba zdobytych punktów w meczach między tymi Klubami,
b. przy równej liczbie punktów korzystniejsza różnica między zdobytymi i utraconymi bramkami w meczach między tymi Klubami,
c. przy dalszej równości, według obowiązującej reguły UEFA, że bramki strzelone na wyjeździe liczone są „podwójnie,” korzystniejsza różnica między zdobytymi i utraconymi bramkami w meczach między tymi Klubami,
d. przy dalszej równości, korzystniejsza różnica bramek we wszystkich meczach w rundzie zasadniczej. 

Zastanawialiśmy się, czy w ogóle ruszać ten temat, bo tym samym być może zrezygnowaliśmy z wybornej rozrywki. Wyobrażacie sobie minę Pawłowskiego w sytuacji, w której jest on przeświadczony, że awansował do grupy mistrzowskiej, dzięki swojemu “handicapowi”, a nagle okazuje się, że nic z tego, bo np. Górnik Łęczna ma lepszy bilans w meczach bezpośrednich z Wisłą? No właśnie. Na taki pokaz powinny być sprzedawane bilety, pewnie przyszłoby na niego więcej ludzi, niż dziś chodzi na mecze Wisły. Nie powiemy, że chryja z Legią i Celtikiem, to byłoby przy tym małe miki, ale skala absurdu w sumie porównywalna.

Plus jest taki, że wytrącenie Pawłowskiemu z rąk tego “handicapu” zapewne przyspieszy wynalezienie nowych powodów do optymizmu w Krakowie. Typujemy pocieszanie się obniżającym się poziomem smogu, który do tej pory utrudniał piłkarzom oddychanie. A innym czytanie – na przykład regulaminów.

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Patryk Stec
2
Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Komentarze

0 komentarzy

Loading...