Napoli nie wykorzystało śmierci fantastycznej passy Juve i zaledwie zremisowało z Milanem. Szansa by powrócić na fotel lidera została zmarnowana, dlatego ten podział punktów – w dodatku na San Paolo – wyjątkowo boli wszystkich Neapolu.
Istnieją zwolennicy teorii, że Milan zagrał dziś bardzo dobre spotkanie i zasłużył na remis, ale my do nich nie należymy. Największym sukcesem Rossonerich jest dobrnięcie do korzystnego wyniku, bo punkt przywieziony z Neapolu to na pewno ich sukces. Ale gra? To był antyfutbol. Gol strzelony po czystym farcie, marnej wrzutce przedłużonej przez Koulibaly’ego. Poza tym właściwie jedna dogodna sytuacja – Niang wychodzi sam na sam, a potem w sobie znany sposób strzela w aut. Z czym do ludzi?
Tu nie potrzeba powtórek: wystarczy ten graficzny zapis uderzenia Nianga
Napoli zagrało swoje, czyli dobry mecz, który powinno wygrać. Jasne, nie zamierzamy krzyżować defensorów Milanu, wykonali dzisiaj swoją robotę lepiej, niż ktokolwiek się tego po nich spodziewał, a Donnarumma chwilami bronił w sytuacjach, które sprawiłyby problemy bardziej znanemu Gigiemu, czyli Buffonowi. Niemniej i tak Napoli stworzyło dość, by taka ofensywna paka jak ta Azurrich przechyliła szalę na swoją korzyść. Był słupek po strzale Mertensa. Ostatnie dziesięć minut to szansa Higuaina z bliska, Insigne przerzucający piłkę nad bramką, El Kaddouri z piłką meczową. Najwymowniejszy był strzał z ostatnich sekund, kiedy sędzia gwizdnął faul na Abate (wątpliwy), ale kiedy gracz Napoli huknął z jedenastego metra dobrze i celnie, by i tak obronił Donnarumma. Podsumowanie całego meczu.
Milan, owszem, przywozi do domu wynik, jaki najprawdopodobniej sobie wymarzył. Pracę wykonał poprawną, może niezłą, ale był bardzo daleki od tego, by kontrolować mecz. Zasługi ma, ale bez przesady.
Zgodnie z podejrzeniami – Sarriemu po prostu zachciało się palić;) pic.twitter.com/TQGoWwSqTE
— Michał Borkowski (@mbork88) luty 22, 2016
Sarri znowu wylądował na trybunach. Podczas meczu pokłócił się też z Insigne
Napoli natomiast ma w perspektywie jeszcze wyjazdy na Fiorentinę, Inter, Romę, czyli terminarz im nie służy, więc ten wynik, choć mamy dopiero luty i choć różnice w tabeli między Juve są minimalne, jest dość znaczący. Ważniejsze, że pytanie o kluczowe mecze w wykonania Higuaina znowu jest zasadne: czy właśnie takiego meczu, kiedy Napoli brakuje tylko i wyłącznie wykończenia, nie powinien zabijać znakomity specjalista od robienia bramkarzy w konia?