To, że serial pod tytułem „Sprzedaż Korony Kielce” okazałby się tasiemcem co najmniej takim jak Klan czy Plebania – wiedzieliśmy nie od dziś. Ale że znajdą się w nim także epizody fantastyczne, rodem z powieści science-fiction? No tego się nie spodziewaliśmy. Tomasz Chojnowski (były prezes Korony Kielce) udzielił portalowi sporteuro.pl wywiadu, w którym przez pierwsze dziesięć tysięcy znaków próbuje udowodnić, że stał się ofiarą wielkiego spisku, ale nie to w tym wszystkim zaskoczyło nas najbardziej. Otóż dalej wprowadza nas w świat poszukiwania inwestora. Jak się okazuje – to potężne wyzwanie, jakim było znalezienie kupca Chojnowski realizował z rozmachem godnym szarży husarskiej.
Oto fragment:
Pan nie jeździł może na misje gospodarcze do Chin, ale próbował za to sprowadzić do Kielc Calvina Kleina.
Nigdy nie wiadomo, jaka metoda będzie skuteczna. Na pierwszy rzut oka to był szalony pomysł. Przestałby jednak takim być, gdyby druga strona miała kaprys, żeby mieć klub piłkarski w Polsce. Nie można uznać za pewnik, że gdybyśmy zwrócili się np. do Davida Beckhama – który pomimo zakończenia kariery nadal jest najbogatszym piłkarzem świata – wyśmiałby naszą ofertę. Przecież ostatnio chciał kupić tereny w Miami i wybudować tam stadion.
Calvina Kleina ostatecznie do Kielc nie udało się ściągnąć. Co stanęło na przeszkodzie?
Na początku mojej pracy w Koronie wpadło mi do głowy proste skojarzenie. W herbie naszego miasta widnieją litery CK od Civitas Kielcensis. CK jak Calvin Klein – pomyślałem. Do siedziby firmy w Nowym Jorku wysłałem materiały informacyjne o Koronie i samych Kielcach. Chcieliśmy pokazać miasto jako miejsce, gdzie świat sportu istnieje obok świata mody. Po kilkunastu dniach zniecierpliwiony brakiem odzewu podjąłem decyzję, żeby zadzwonić do centrali firmy w Nowym Jorku. Mieliśmy szczęście. Telefon odebrała jedna z sekretarek Zarządu, która okazała się być… Polką. Sprawiła, że nasza oferta trafiła do szefa marketingu. Pomysł został oceniony bardzo wysoko, ale delikatnie dano nam do zrozumienia, że Calvin Klein i Korona to nie ten sam poziom biznesowy. Klub nieznany na arenie międzynarodowej nie był dla nich partnerem. Cała sytuacja nauczyła mnie jednak jednej rzeczy – żeby skutecznie poszukiwać inwestora trzeba mieć dojścia. Nie można bazować wyłącznie na wysyłaniu ofert na chybił-trafił.
Na początku Chojnowski przytomnie zauważył, że to szalony pomysł, później wszedł jednak w inny rodzaj świadomości i bez żenady powiedział, że nie może stwierdzić, że David Beckham wyśmiałby ofertę kupna Korony Kielce. Nam się wydaje – tak jak 99,9% ludziom, którym sufit jeszcze nie spadł na łeb – że jednak by wyśmiał, ale widocznie jesteśmy ludźmi małej wiary. Trudno Chojnowskiemu odmówić logiki – nie będziesz wiedział na sto procent, dopóki nie sprawdzisz.
– Panie Davidzie, może chciałby pan kupić Koronę Kielce?
– Oh, przepraszam, niestety nie…
– No cóż, trudno! W takim razie pozdrawiam!
Z tych słów absurd wylewa się w każdym zdaniu. Chojnowski chciał pokazać Calvinovi Kleinowi Kielce jako miasto mody (!!!). A niby na jakiej podstawie to sobie wymyślił? Bo w Kielcach otworzono dwa H&M’y, czy może jednak dlatego, że w regionie swoją działalność prowadzi król polskich szmateksów (Bertus Servaas)? Równie dobrze za miasto mody mógłby robić Sieradz albo Wałbrzych, ale co tam.
Idąc tym tropem Chojnowskiego NIE WYKLUCZAMY, że zainwestowaniem w Koronę Kielce zainteresowany jest każdy człowiek na ziemi, więc żeby nie przebijać się przez kilka miliardów nazwisk, zrobiliśmy Koronie Kielce (tak na przyszłość) małą listę osób, do których ewentualnie mogłaby się zwrócić:
– Królowa Elżbieta – bo skoro królowa, to i Korona, czemu nie?
– Carlos Slim Helu – bo ma kupę kasy i pewnie nie ma co z nią robić,
– George Bush – a co tam, najwyżej odmówi,
– Garou – chuj tam, spróbujemy, mamy filharmonię, więc ukażemy Kielce jako miasto muzyki,
– George Clooney – mimo wszystko warto,
– Ussain Bolt – a dlaczego nie?
– Felipe Massa – jako wabik zaprezentujmy zdjęcia salonu Opla, nowowyremontowanej obwodnicy i dwóch torów kartingowych,
– Donald Trump – został politykiem, a z Kielc pochodzi Liroy, który też nim się stał,
– prezes Samsunga – bo siostra szwagra wujka spod Chełma ma akurat wykupiony roaming do Korei Południowej,
– Ryszard Petru – bo umie poruszać się w bagienku,
– Tom Cruise – bo Chojnowski ma inicjały TC, zupełnie jak Cruise, może aktor uzna to za znak,
– Kim Kardashian – bo Korona Kielce to KK, Kim Kardashian to KK, przypadek?!
– Emily Ratajkowski – wykorzystajmy fakt, że ma polskie korzenie,
– Micheil Saakaszwili – ma dług wobec Polski,
– Jacek Bąk – lubi wydawać forsę na pierdoły,
– Lady Gaga – po obejrzeniu wszystkich odcinków serialu o sprzedaży klubu na pewno zrobiłaby “Poker Face”.
To szalone pomysły, ale dlaczego nie? W końcu jak mówi Chojnowski “przestałyby jednak takimi być, gdyby druga strona miała kaprys, żeby mieć klub piłkarski w Polsce”. Jednocześnie ubolewamy, że nie żyje już Michael Jackson, Amy Winehouse i Umberto Eco. Kielce straciły taką szansę! Albo raczej – Calvin Klein i powyższy tercet stracił.
Chojnowskiemu gratulujemy zapału. Jeśli oczyści się z zarzutów, wygra sprawy w sądzie i ktokolwiek zleci mu poszukiwanie inwestorów – proponujemy także zakup książki telefonicznej i dzwonienie od góry do dołu. Poniedziałek – nazwiska A-E. Wtorek – F-K. Środa – L-P. Na start świętokrzyskie, w następnym tygodniu śląskie, później podkarpackie. Jeżeli się nie uda – można wziąć wersję niemiecką, potem brytyjską, następnie australijską…
Z drugiej strony jesteśmy Chojnowskiemu wdzięczni za te zwierzenia. Wreszcie wyjaśniło się, skąd prezes wytrzasnął tajemniczego bezimiennego inwestora w dżinsowej kurtce.