Reklama

Pytanie wieczoru: Wojtku, po której zamierzasz wrócić do domu?

redakcja

Autor:redakcja

17 lutego 2016, 13:42 • 3 min czytania 0 komentarzy

W tej edycji Ligi Mistrzów, szukając polskich wątków, musimy już coraz mocniej wytężać wzrok – jest Lewandowski, jest teoretycznie Teodorczyk (łącznie cztery minuty na boisku), jest Szczęsny… i nikogo więcej. Dlatego Polaków, którzy jeszcze utrzymują się w Champions League, musimy szanować mocniej. Dziś przed jednym z nich poważny test, naprzeciw Wojtka Szczęsnego stanie Real Madryt.

Pytanie wieczoru: Wojtku, po której zamierzasz wrócić do domu?

Liczbami związanymi z Królewskimi można bawić się w nieskończoność. Średnio 2,92 gola na mecz w Primera Division, co przebija dorobek Barcelony czy Levante, Granady i Betisu razem wziętych. Na arenie międzynarodowej? Także radosna twórczość: w sześciu spotkaniach Real zdobył 19 bramek, spośród wszystkich uczestników rozgrywej najwięcej (do spółki z Bayernem). Lider klasyfikacji strzelców? Oczywiście Cristiano Ronaldo, jedenaście trafień w fazie grupowej.

Aż wreszcie jest i on, po drugiej stronie. Wojciech Szczęsny. Polak, który w Serie A zachowuje czyste konto rzadziej niż w co czwartym spotkaniu, a w Champions League daje się dziurawić jeszcze paskudniej. Gorszą obronę na międzynarodowej arenie zaprezentowało tylko Malmoe, a 16 bramek to właśnie poziom Maccabi Tel Awiw.

Mimo fatalnego stosunku goli (11-16), Roma gra dziś o ćwierćfinał. Jeśli ktoś nie pamięta, było naprawdę blisko, by Włosi nawet nie wyszli z grupy: na otwarcie domowy remis z Barceloną, porażka na Białorusi, 4:4 i 3:2 z Bayerem, srogie 1:6 w Barcelonie, no i bezbramkowe starcie z BATE. Szczęsny wspólnie z kolegami męczyli się niesamowicie, kilkukrotnie kusili los, by ten wyrzucił ich za burtę. Uratowali się dość szczęśliwie – nie potrafili w ostatniej kolejce ograć BATE, co stawiało w uprzywilejowanej sytuacji Bayer (awansowaliby w przypadku wygranej z Barcą).

Zimą pracę w Rzymie stracił więc Rudi Garcia, który oprócz wymęczonego awansu w LM poległ z drugoligowcem w Pucharze Włoch i coraz gorzej wyglądał w lidze. W klubie zatęsknili za dawnymi czasami Luciano Spallettiego, to on osiem lat temu wyeliminował w bezpośrednim starciu Real. To był ich ostatni awans do ćwierćfinału tych rozgrywek.

Reklama

– Obie drużyny mają takie same szanse przed tym dwumeczem. Nie zdziwię się, jeżeli to my awansujemy – przekonuje pewny siebie Spalletti, który wygrał cztery ostatnie mecze w lidze. Ale i Zinedine Zidane też nie ma prawa narzekać, sześć ostatnich spotkań to pięć wygranych jego Realu. Na przedmeczowej konferencji prasowej dał się jednak z równowagi wyprowadzić jego gwiazdor, Cristiano Ronaldo. Portugalczyk najpierw opowiadał, że nie musi zapraszać Benzemy do swojego domu na kolację, a potem został zapytany gorszą formę w ostatnich czterech spotkaniach wyjazdowych (bez gola).

– Wymień mi piłkarza, który odkąd jestem w Hiszpanii, strzelił więcej na wyjazdach. Jakaś sugestia? Nie masz, dziękuję – i wyszedł z sali. Dlatego czekamy, co się wydarzy, kiedy wejdzie na boisko.

Drugi mecz, nie oszukujmy się, większość kibiców ma w głębokim poważaniu. Starcie Gent z Wolfsburgiem zapowiada się równie pasjonująco, co wczorajszy mecz Benfiki z Zenitem – i jeśli czeka nas powtórka, to naprawdę zaczynamy sobie współczuć.

Ci pierwsi są wiceliderem ligi belgijskiej, drudzy – trzymają się środka stawki. To, że Wolfsburg w tym sezonie wygrał zaledwie osiem z 21 spotkań, mówi wiele. Odejście De Bruyne, nieumiejętność zastąpienia go przez Draxlera, kontuzja Dosta, wąska kadra, gra na kilku frontach… Powody, dla których VfL odczuwa czkawkę, można mnożyć. Ale podopieczni Dietera Heckinga starają się trzymać dzielnie: wygrali grupę, po drodze pokonali Manchester United, trafili rywala w grze o 1/4 finału LM będącego spokojnie w ich zasięgu.

O Belgach nie ma co się rozpisywać. Wciąż dla wielu są kompletną zagadką, niedocenianą i niezrozumiałą historią. Jak debiutant Champions League mógł zajść tak daleko? (zagadkę rozwiązujemy tutaj). Przed dzisiejszym meczem wiadomo tyle, że Gent w skali tych rozgrywek ma tak mało pieniędzy i tak słabo opłaca piłkarzy, że połowę środków za awans do kolejne rundy przeleje na konta zawodników. Czyli skromne trzy miliony euro.

Najnowsze

Liga Mistrzów

Liga Mistrzów

Kolejne wcielenie Superligi. Pomysł Unify League nie porywa

AbsurDB
34
Kolejne wcielenie Superligi. Pomysł Unify League nie porywa

Komentarze

0 komentarzy

Loading...