Jako że ponad pięć tygodni temu podaliśmy informację, że Dawid Janczyk spodziewany jest na treningu Sandecji, jesteśmy winni wam ciąg dalszy historii. Tym bardziej, że znacząco przyspieszyła…
Janczyk, tak jak w klubie zapowiedział, zjawił się na rozpoczęciu okresu przygotowawczego pierwszoligowca. Sandecja, już z Radosławem Mroczkowskim w roli trenera, szukała napastnika. Janczyk – kogokolwiek, kto odważy się dać mu szansę. Nowy Sącz wydawał się ostatnią naturalną deską ratunku. To w tym mieście się urodził i wychował, tutaj stawiał pierwsze kroki w profesjonalnej piłce i stąd wzięła go Legię. Od tamtej pory minęło dziesięć lat.
Gdzie w tym czasie grał i co robił Janczyk, dobrze wiemy. Dlatego na pierwszych zajęciach zameldował się z nadwagą, wysokim poziomem tkanki tłuszczowej i sporymi zaległościami treningowymi. W normalnych okolicznościach – gdyby nie sympatia ludzi z Nowego Sącza i pamięć o formie sprzed kilku dobrych lat – nie miałby szans na angaż. Ale nikt na dzień dobry go nie skreślił.
Janczyk przez ponad miesiąc nie opuścił bodaj ani jednej jednostki treningowej, zawsze pojawiał się na obu zajęciach organizowanych przez Mroczkowskiego. Co drugi dzień miał też zapisane indywidualne ćwiczenia, łącznie więc trzy razy dziennie. Do tego ścisła rozpiska, dieta, kontrola wagi. Nie narzekał i nie odzywał się ani słowem.
Dawid Janczyk 18 dni/39 jednostek treningowych. Tygodniowo ponad 50 km + treningi siłowe. Pracujemy nad powrotem #PrzygotowaniaSandecja
— Dawid Musiał (@MusialDavid) January 28, 2016
Teraz, przynajmniej wizualnie, coraz bardziej przypomina piłkarza. Nie jest już tym „nabitym” grubaskiem, nie odstaje tak bardzo szybkościowo i wydolnościowo. Gra też w meczach sparingowych, np. dziś 70 minut ze Stalą Mielec, tydzień temu z GKS-em Tychy strzelił gola. Wiemy, że nie ma się czym podniecać, do jakiegokolwiek wyjścia na prostą jeszcze daleka droga, ale choćby w to, że Janczyk przetrwa całą zimę, wierzyło niewielu.
Tymczasem okres przygotowawczy powoli dobiega końca, za dwa i pół tygodnia rusza liga, a obie strony prowadzą coraz bardziej zaawansowane rozmowy. Sandecja i Janczyk są na siebie zdecydowani, zostały do dogadania szczegóły. Wygląda więc na to, że „Murzyn” dostanie jeszcze jedną szansę od losu. Jak pisaliśmy już wcześniej: prawdopodobnie ostatnią.