Pierwszą kolejkę w 2016 roku zamykamy meczem Pogoni z Koroną. Nie będziemy ukrywali: po sobotniej dawce emocji i dodatkowym zwiększeniu jej w niedzielę zacieramy ręce. Tym bardziej, że kilka kwestii przed dzisiejszym spotkaniem wydaje nam się interesujących…
Czy Gyurcso udowodni, że warto było o niego walczyć?
To jedno z nowych nazwisk w lidze, o których zimą było bardzo głośno. Adam Gyurcso, skrzydłowy reprezentacji Węgier i Videotonu, miał naprawdę niezłe liczby. W tym sezonie w lidze siedem goli i trzy asysty, w kwalifikacjach Ligi Mistrzów – dwa trafienia z New Saints i ostatnie podanie z BATE Borysow. W poprzednich latach też zwracał na siebie uwagę statystykami, choćby 18 asystami w jednym sezonie ligi węgierskiej.
Gyurcso znajdował się ostatnio na celowniku i Legii, i Lecha. Oba kluby były poważnie zainteresowane, a piłkarz ostatecznie trafił do Pogoni, gdzie zaproponowano mu bardzo dobre warunki. Trener Czesław Michniewicz w końcu ma porządnego, przynajmniej na papierze, skrzydłowego. Pytanie tylko, czy na boisku ten papier będzie zwracał na siebie aż tak dużą uwagę.
Czy Dwaliszwili odpali już teraz?
Gruzin jesienią strzelił tylko dwa gole, oba akurat w starciu z Podbeskidziem. Nie przepracował z drużyną letniego okresu przygotowawczego, dołączył później i to trochę go tłumaczyło. – Dziś to już zupełnie inny zawodnik – nie ma wątpliwości Michniewicz. Dwaliszwili już potwierdził, że znajduje się w lepszej dyspozycji, zostając królem sparingów. Dodatkową przewagę nad Łukaszem Zwolińskim ma taką, że ten dopiero niedawno wrócił po kontuzji.
Czy Kort pójdzie śladami Zwolińskiego?
Zwoliński, kiedy nie mógł przebić się do składu Pogoni, zrobił różnicę w pierwszoligowym Górniku Łęczna. Poszedł na roczne wypożyczenie, wystąpił w 22 spotkaniach, zdobył osiem bramek i mógł wracać do Szczecina z podniesioną głową – dalszą historię znacie. Dawid Kort też miał spędzić cały sezon w Bytovii Bytów, ale kiedy jesienią zaliczył dziesięć asyst, dorzucając gola, ściągnięto go z powrotem w połowie rozgrywek. I teraz ma udowodnić, czy dorósł do Ekstraklasy.
Jak Korona poradzi sobie bez Wilusza?
Jesienią tyły kielczan funkcjonowały bardzo dobrze, to była trzecia najlepsza obrona ligi. Spora w tym zasługa Macieja Wilusza, który trzymał całe towarzystwo w kupie i dyrygował defensywą. Ale jego w Koronie już nie ma, są za to Bartosz Rymaniak i dwaj zupełnie nowi zawodnicy – Elhadji Pape Diaw, który ostatnio występował w belgijskim drugoligowcu, oraz Dmitrij Wierchowcow. Ten ostatni CV ma nawet niezłe: 44 mecze w reprezentacji Białorusi, 56 występów w rosyjskiej Premier Lidze, ponad 600 minut tej jesieni w FK Ufa. Pytanie tylko, czy zestawienie Łotysz-Białorusin-Czech-Polaka zaskoczy od razu.
Jak dużą wagę przywiązywać do sparingów Korony?
Michał Probierz zapytany o bardzo kiepski bilans meczów kontrolnych odpowiedział: – Nie mają dla mnie żadnego znaczenia. Marcin Brosz pewnie sam z chęcią skorzystałby z tej odpowiedzi, bo chwalić się nie ma czym. Zaczęło się obiecująco, bo od wygranej 3:1 z Rozwojem Katowice, a potem… 0:0, 0:1, 0:0, 0:1, 1:4 z Podbeskidziem. W pięciu spotkaniach kielczanie trafili do siatki tylko raz, z rzutu karnego. Z Rozwojem strzelali z kolei Zając, Aankour i Trytko. Próżno jednak szukać na liście strzelców Cabrery, Przybyły czy nawet Sekulskiego, który dopiero co zameldował się w Kielcach.