Reklama

Jak co poniedziałek… PAWEŁ ZARZECZNY

redakcja

Autor:redakcja

08 lutego 2016, 14:49 • 5 min czytania 0 komentarzy

Leicester. Teraz wszyscy odmieniają przez wszystkie przypadki, ale niedawno Montpellier zostało mistrzem Francji, no i kula ziemska nie zatrzymała się ani na chwileczkę, a zaraz przecież Piast Gliwice. Zaraz, zaraz, Leicester jeszcze nie wygrało nic, robi wrażenie, i nic poza tym – a do mety daleko. Ja mam skojarzenie całkiem od czapy. Że Wielka Brytania chciałaby ograniczyć zasiłki socjalne dla Polaków…

Jak co poniedziałek… PAWEŁ ZARZECZNY

Leicester to nie dotyczy. Nie wiem gdzie ta wioska jest, objechałem całą Anglię i ani razu tam nie trafiłem, ale Marcinowi Wasilewskiemu wypłacają od lat zasiłek i co do pensa, nawet jak jest niepełnosprawny. Tak więc doradzam spokój. Tym co trzeba Anglicy płacą na czas. Jeśli nie – izolują się. I tak od stuleci.

*

Zmartwiła mnie wygrana Barcelony 7:0 w Pucharze. Pomyślałem (wczoraj 28 mecz bez porażki, zgroza), że to już cyrk, a nie futbol. Zwłaszcza jak obejrzałem gole…

W cyrku małpa jeździ na jednokołowym rowerku po linie, rozpiętej wysoko nad areną, i gra na skrzypcach. „Paganini to to nie jest” – słychać sarkastyczny komentarz dyrektora. No więc Barca ma i Paganiniego, a turyści mają radochę – po to wydali po 100 euro na bilet. Tyle że historia dowodzi, że cyrki wyszły z mody, albo że gdzieś są jeszcze fajniejsze, a lina zawieszona wyżej.

Reklama

Byłem kilka razy w Las Vegas, na tak zwanych „show”. Widziałem i słyszałem jak rozmawiają ze sobą papugi, jak ktoś czyta mi tekst z kartki tkwiącej w kieszeni, motocykliści pędzą na siebie i nie zderzają się, jakiś gość siedzi pod wodą pół godziny, a stado dzikusów wskakuje na drzewa chodząc po nich – jak nasi przodkowie przed setką tysięcy lat – nie odczuwając (nie znali chyba) prawa ciążenia. No więc wszystko da się wykreować, również futbol, why not?

W Vegas jest Treasure Island, Wyspa Skarbów, przed nią morze, wielkie naprawdę, i dwa wojenne statki, żaglowce angielski i francuski. I toczą bitwę, zaczynają do siebie strzelać z armat, wszystko się łamie, płonie, idą na dno!

A spiker mówi: „Za godzinę zapraszamy na następną bitwę”.

I za godzinę dokładnie to samo cud zjawisko, statki się wynurzają, załogi odżywają, zniszczenia znikają. Znów emocje.

Cyrk. Jak Barcelona.

*

Reklama

Miałem oglądać Super Bowl, ale sorry, są granice cyrku, 90 minut to dosyć. Ale zaciekawiło mnie to zwycięskie Denver. Otóż kiedy zaczął robić karierę w NFL Seba Janikowski (Górnik Wałbrzych, kadra juniorów Polski), to mocno polował na rekord wszechczasów w odległości celnego kopa. W futbolu przecież amerykańskim! I doszedł gdzieś do 60-paru jardów, i dalej ani rusz. I wzdychał, że najlepiej kopie się w… Denver (tam gdzie robisz rzeczy będąc martwym). Ponieważ to najwyżej położony stadion i rozrzedzone powietrze, dzięki czemu piłka może pofrunąć dalej, nawet na 100 jardów!

Czemu zatem nie kopnął, mimo że grał w Denver kilka razy?

Bo trener nie pozwolił. Jeśli spudłujesz, rywal zaczyna z tego miejsca swoją akcję. Czyli im dalej, tym gorzej dla ciebie.

Coś jakby karnego spudłowanego – karać karnym dla przeciwnika pod twoją bramką. I trenerzy też by się bali, ci czy inni.

No więc rekordu mieć nie będziemy, ale na pociechę mogę czasem wystąpić w koszulce Janikowskiego, od niego przysłanej, po finale Super Bowl (masło maślane). Przegrał wtedy z ekipą Glazerów (dziś Man Utd), ale trafił przynajmniej pierwszego kopa, a ja miałem frajdę komentować to całą noc w canal plus. I nawet złapałem co nieco…

A propos koszulek, bo niektórym nie podoba się koszulka Legii – po Zalesiu jeździłem w czarnej koszulce Olisadebe (nr 23), którą od niego dostałem, chyba za to że zrobiłem z niego Polaka. Nie w urzędzie, ale w świadomości kibiców. Nie wiem jak mu się wiedzie i co z Beatą, ale w „PS” dałem niegdyś na okładce na Walentynki (niebawem!) ich zdjęcie, ogromne, z jeszcze większym serduszkiem. Ale parę dni później, widząc jak się opierdala, napisałem list otwarty: „Weź się chłopie do roboty!”.

Tak czasami ktoś mówi do mnie. I ma rację. Ale są lekarze bez granic, a nie ma sił bez granic.

*

Kantor wymiany walut. Idealny biznes. Tanio kupić, drożej sprzedać, żyć nie umierać. I wiele osób niestety tak traktuje w Polsce piłkę nożną. Tyle że drożej kupują a taniej sprzedają, i to nie może się skończyć dobrze. Oczywiście, można nabrać kibiców by więcej płacili, albo w ogóle wzięli transfery na własną kieszeń, ale taki kantor nie ma prawa przetrwać. Chyba że pomoże Państwo, Miasto, ale mają one trochę poważniejsze obowiązki od tego kto zostanie mistrzem Polski. No, Gliwice zwariowały.

Ja bym pragnął, by mistrzem był zespół grający najładniej, no i ofensywnie. Czyli Cracovia, Piast, Pogoń… Ktoś taki jak Leicester, a nie jak Legia i Lech. Choć na 100-lecie byłaby wtedy skucha wielkiej i naprawdę szlachetnej akcji.

Ale jeszcze co do zasiłków dla Polaków – Polska sama winna dbać o swoich obywateli. Anglia każdemu swojemu studentowi, jeśli dostanie się na studia, daje na zachętę 12 tysięcy funtów, czyli po 70 tysięcy. Nasz kraj na studenta na uniwersytecie, czy to w Krakowie czy w Wawie i Poznaniu, daje… 300 złotych.

Tamtemu daje do ręki, żeby wydał na co chce, na auto albo wycieczkę, albo na książki. Tak wygląda opieka Państwa.

Brakuje nam nieco nie tylko do Premiership, i to by było tyle na ten temat.

*

Jest ta ustawa o policji, która pozwala kontrolować Internet. Powtórzę, kontrolowani jesteśmy od dziesięcioleci, tyle że… niezgodnie z prawem, a teraz będzie zgodnie. Robi to różnicę. Może niejeden człowiek zastanowi się dwa razy, zanim zacznie kogoś straszyć.

Dla mnie, człowieka Internetu, to dobra wiadomość.

Najnowsze

Felietony i blogi

1 liga

Chłopak z Bronksu. Jakub Krzyżanowski to nowy diament Wisły Kraków

Szymon Janczyk
23
Chłopak z Bronksu. Jakub Krzyżanowski to nowy diament Wisły Kraków

Komentarze

0 komentarzy

Loading...