Reklama

Wielki dzień Milanu. Inter rozszarpany na strzępy

redakcja

Autor:redakcja

31 stycznia 2016, 23:22 • 3 min czytania 0 komentarzy

Fantastyczna oprawa kibiców Rossoneri, której zdjęcia zrobiły furorę w sieci. Piłkarze, o dziwo, potrafiący na boisku dorównać rozmachowi kibiców: 1:0 Alex, 2:0 Bacca, 3:0 Niang, a wszystko w starciu derbowym ze znienawidzonym rywalem zza miedzy. W międzyczasie Icardi trafiający z karnego w słupek, a na koniec głośne “Ole!” z trybun, gdy Milan bawił się z bezradnym Interem w kotka i myszkę. Nie da się ukryć: to jedno z najbardziej satysfakcjonujących zwycięstw, jakie Milan odniósł nie tyle w tym sezonie, co w ostatnich latach, tak naznaczonych rozczarowaniami.

Wielki dzień Milanu. Inter rozszarpany na strzępy

Screen Shot 01-31-16 at 10.50 PM

Screen Shot 01-31-16 at 10.49 PM

Nie był to mecz, w którym Milan dominował od pierwszej do ostatniej minuty – w pierwszej połowie był to popis, owszem, ale zaciętej rywalizacji granej w szybkim tempie. Swoje okazje mieli jedni i drudzy, debiutujący Eder takie szanse jak dziś zwykł wykorzystywać z zamkniętymi oczami… mogło być różnie, naprawdę różnie. Więcej zimnej krwi zachowali jednak Rossoneri i wyszli na prowadzenie. Po zmianie stron Nerazzurri wcale nie spali, długimi chwilami przeważali, aż w siedemdziesiątej minucie dorobili się karnego. Zapowiadało się na powrót do punktu zero. Na jatkę w końcówce.

Tymczasem nastało dziesięć minut, które strąciło Inter w piekło.

Reklama

Z jedenastki prosto w słupek huknął Icardi, potwierdzając starą zasadę, że faulowany nie powinien strzelać z wapna. Trzy minuty później Bacca wykorzystał świetne dogranie Nianga i podwyższył wynik, a potem ten sam Niang, paradoksalnie wcześniej jeden z bodaj najsłabszych na placu boju, zabił mecz strzałem na raty. Inter zupełnie się rozsypał, 3:0, nie było czego zbierać.

Trzeba podkreślić, że to nie jest jednorazowy wystrzał Milanu, a pokłosie naprawdę przyzwoitej formy ostatnich tygodni. Nie jakiejś rzucającej wszystkich na kolana, zachowajmy umiar i pamiętajmy o oczekiwaniach San Siro, ale jednak. Przecież banda Sinisy zbiła Fiorentinę, nie dała się też pokonać Romie na Stadio Olimpico – jasne, wciąż wiele kuleje, ale wydaje się, że ten zespół wreszcie zmierza w dobrym kierunku, pojawiają się coraz oczywistsze tego przesłanki.

Inter natomiast z hukiem spadł na ziemię, dzisiaj doszczętnie potłukły się marzenia o scudetto. Jeszcze przed chwilą uciekał całej lidze, jeszcze przed chwilą grał o zupełnie inne stawki co Milan. Teraz jednak? Obie ekipy dzieli pięć punktów, obie całą wiosnę będą bić się – wspólnie z Romą i Fiorentiną – o to samo: trzecie miejsce i szansę na Ligę Mistrzów.

Screen Shot 01-31-16 at 11.01 PM

A tu Mancini godnie przyjmujący porażkę: środkowym palcem pokazanym kibicom

***

Reklama

Poza Derby della Madonnina, a także masakrą jaką Napoli dokonało na Empoli (o której pisaliśmy wcześniej), nie był to porywający dzień w Serie A. Torino – Hellas, Udinese – Lazio, Genoa – Fiorentina: wszystkie te mecze zakończyły się wynikami 0:0. Polacy odegrali minimalne role, bo Błaszczykowski siedział na ławce, Glik był poza składem, Wszołek rozegrał bardzo przeciętne 81 minut.

Trzeba na pewno jednak zwrócić uwagę na kolejną demonstrację siły Juve, które nie zamierza zwalniać ani na chwilę. Passa trwa, Chievo, rozbite 4:0 na wyjeździe, nie było żadnym przeciwnikiem. Odblokował się chyba na dobre Morata, który znowu strzelił dwie bramki.

5:1 Napoli, 4:0 Juve, dwie uciekające, grające znakomity futbol ekipy. Dajcie już bezpośrednie starcie, nie możemy się doczekać!

Najnowsze

Weszło

Komentarze

0 komentarzy

Loading...