“Nawet Old Firm w porównaniu ma atmosferę rozgrywek szkółki niedzielnej” – gdy “The Observer” wyróżnił Superclasico mianem najgorętszej, najzajadlejszej rywalizacji derbowej na świecie, tymi słowami uzasadnił swój wybór. Kibice i piłkarze z żarliwością godną lepszej sprawy pielęgnują tę reputację: w maju zeszłego roku mecz przerwała policyjna interwencja z użyciem gazu łzawiącego, a teraz… teraz mieliśmy jeden z bardziej osobliwych sparingów ostatnich miesięcy. Mecz towarzyski, wymowne angielskie “friendly”, w którym sędzia wyrzucił pięciu piłkarzy, dziewięć razy wyjmował żółty kartonik, odnotował czterdzieści fauli, a po tym jak Tevez dostał z dyńki rozpętało się piekło.
Pojedynek rozgrywano w Mar del Plata, organizatorzy mogli mieć nadzieję, że neutralny teren nieco złagodzi temperaturę. Nic z tych rzeczy: ton rywalizacji narzucił w dziesiątej minucie Jonathan Silva, brutalnie wycinając rywala i wylatując z boiska. Dla Silvy był to DEBIUT w barwach Boca i ktoś powie, że gorzej zacząć nie mógł – otóż nie, stawiamy wszystkie pieniądze, że dawno nikt w tak szybkim tempie nie zarobił szacunku La Bombonery. “Błyskawiczny zamach na nogi piłkarza River, taka boiskowa wizytówka? Nasz człowiek. W takim tempie niedługo trafi na klubowe flagi”.
Do końca pierwszej połowy jatka przyniosła sześć żółtych kartek. Wkrótce Boca grało… w ósemkę, bo wylecieli Peruzzi (dyskretne sanki) i Diaz. W osiemdziesiątej minucie mecz osiągnął temperaturę wrzenia: Tevez oberwał głową od Maidany, teatralnie padł, arbiter pokazał czerwo; Maidanie włączył się Świerczewski i skoczył do oczu kolejnego zawodnika, powalając go na ziemię. Zaczęła się szarpanina na całego, na boisko wbiegali piłkarze z ławki rezerwowych – dość powiedzieć, że Pisculichi obejrzał czerwony kartonik, choć kwadrans wcześniej został zmieniony.
Oto najpoważniejszy skrót meczu, autor skupił się na kwestiach najistotniejszych: czerwonych kartkach.
Zainteresowanych szerszym spektrum spektaklu odsyłamy tutaj (wynik był trzeciorzędny, ale odnotujmy: 1:0 dla River po rzucie karnym):
Gdy kurz opadł, Tevez zreflektował się. Przyznał, że generalnie szatnia Boca ma trochę za wiele gorącej krwi, bo w przeciągu czterech dni jej gracze obejrzeli pięć czerwonych kartek, choć mowa tylko o meczach towarzyskich. Poza tym słusznie zauważył, że tak ostra gra zaostrza też nastroje na trybunach i kto wie jaka tragedia mogła się wydarzyć, gdyby grano na Monumental albo La Bombonerze.