Reklama

Jak co poniedziałek… PAWEŁ ZARZECZNY

redakcja

Autor:redakcja

25 stycznia 2016, 14:45 • 5 min czytania 0 komentarzy

Szalony mecz! Tak sobie czytam o Norwich kontra Liverpool (4:5), no i myślę, że każdy przeżył coś takiego. Ale… jako kibic, nie jako oglądacz. Jako uczestnik gry, chociaż z trzeciego planu, ale czuł się doceniony. Zatem ja taki szalony mecz miałem w dzieciństwie. Legia kontra Śląsk Wrocław. Zimno, deszcz, Żyleta nie była kryta, brzęk butelek i smród papierosów. I ciężko kogokolwiek z klasy namówić by się wybrał na kilka godzin w nieznane. Więc jak zwykle poszedłem sam.

Jak co poniedziałek… PAWEŁ ZARZECZNY

I w 10  minucie 0:2. Dwa gole strzela jakiś młokos, Jacek Nocko. Konsternacja (nie znałem wtedy takiego słowa, ale to była konsternacja).

A potem? A potem Legia wygrała 6:3. Dwa gole strzelił Kaziu Deyna, dwa chyba Lasoń, i Ferrari i Kakietek. Te kilka godzin na mrozie nie przeminęło z wiatrem, pamiętam po wielu, naprawdę wielu latach. Że warto pójść na zwykły mecz, w niepogodę, na przekór sobie, kolegom, każdemu. Bo los nagradza tylko wytrwałych.

A przy okazji Kakietka – anegdotka. Kaziu Górski został trenerem Legii i, patrząc w oczy zawodnikom,  czyta skład na mecz: w bramce kolega Kazimierski, w obronie Topolski, dalej Kakietek…

Ktoś mu przerywa: – Panie trenerze, ale Kakietek odszedł do Motoru Lublin, a to jest Kwapisz!

Reklama

– Kwapisz? No to niech zagra Kwapisz!

*

Lewy strzelił dwa gole, w tym najważniejszego, z karnego. Ustąpił mu Mueller, który jest Niemcem, dobrze się nazywa (jak Gerd!), bił się ze dwa razy albo i trzy o koronę króla strzelców mundialu, no i jest diablo precyzyjny. Oczywiście się ucieszyłem. Ostatni raz, jak Niemiec ustąpił pierwszeństwa Polaczkowi to było w roku 1945, gdy Janek Kos wjeżdżał pod Bramę Brandenburską. Ale że spodziewał się jednak pewnego oporu, podjechał czołgiem.

*

Michał Żewłakow sprawił mi przyjemność. Opowiedział, że gdy był z Legia na zgrupowaniu, to każdy dzień zaczynał od One Man Show, Dominik też. Bo to dobry zastrzyk energii i humoru na cały dzień. Ale żeby nie było za miło – walnął, ze jakbym nie robił głupstw, to wtedy…

Ja na to, że każdy wybitny piłkarz robi głupstwa, i to go wyróżnia, a nie tylko podania do bramkarza…

Reklama

On, walcząc: – Najlepsi piłkarze trafiają do coraz lepszych klubów!

Ja, nie poddając się, odpowiadam: był taki francuski dyplomata Talleyrand, raz się spóźnił na przyjęcie i gospodyni przeprasza, że honorowe miejsce jest już zajęte…

– Madame, honorowe miejsce jest tam, gdzie ja siedzę…

No więc gram w klubie Weszło i sądzę, że jest to honorowe miejsce.

A propos Żewłaka – zadałem mu z 10 zagadek matematycznych, oczywiście wygrałem 10:0 (z każdym z was też bym wgrał). I Michał, z żalem – bo ty musisz zawsze mieć rację, 10 na 10, a mógłbyś 9,5 do 0.5…

Faktycznie, jest to mój problem, podobnie jak nie toleruję zwracania mi uwagi, skoro wiem lepiej, tak, to moja wada zasadnicza.

Te zagadki dotyczyły wyobraźni, na przykład jaką grubość ma gazeta złożona 50 razy (dla M. 50 centymetrów, a dla mnie większa, niż odległość z ziemi do księżyca). no i przypomniała mi się taka historia o nieskończoności, warto się zastanowić…

Jeżeli wszechświat jest nieskończony, to istnieje w nim nieskończenie wiele planet. jeżeli tak, to jest nieskończenie wiele takich, na których warunki zbliżone są do ziemskich. Jeżeli nieskończoność, to istnieje gdzieś planeta, na której ktoś akurat czyta Weszło, tylko Pawełek zamiast Warki pije Żywca.

To kwestia tylko wyobraźni, jakiej nam brakuje.

Michałowi powiedziałem, żeby nie oceniał po pozorach. I że ja, dla niego przegrany, mógłbym kupić Legię 10 razy, tylko jak mówi syn: „tato, nie opłaca się”.

*

A w ogóle to gadaliśmy o piłce. Zapytałem o Niezgodę z Wisły Puławy, bo czekam na polskiego Kowala, Dziekana, na talenciaka. I słyszę, że młody OK, bo dużo biega, szuka gry…

– A Arak?

– Arak jest jak Grzesiu Mielcarski. Silny, zastawi się, strzeli, ale tylko w polu karnym, a gra się inaczej…

Ha, i tu mnie oświeciło. Przecież Golden State są mistrzami NBA nie dlatego, że mają najwyższych (mają, ale na ławce), tylko jest tam kilku gości z których każdy może rzucić za trzy, przechwycić piłkę, albo zebrać spod kosza, no i szybko biegać.

Taka będzie piłka nożna nowych czasów, czyli futbol totalny, obrońcy atakują a napastnicy bronią.

Ejże, to tak nie grała Holandia i Ajax w czasach Cruyffa? i jego Barcelona?

Czyli wszystko już było.

*

Kolega sprowadził Japończyka do Pogoni (bardzo jestem go ciekaw, serio), a przy okazji napisał: Murayama podpisał w Tajlandii, oby tylko nie trafił na dziewczynę z niespodzianką!

Hm, byle nie trafił na Saletę, który tam emigruje, i z pytonem na plaży poluje…

*

Ha, musiało zejść na politykę. Otóż budzi moją satysfakcję fakt, iż establishment tak zwany boi się jednego starszego pana. Dlaczego? Bo jest nieprzekupny.

*

A jeden trener z ekstraklasy wciąż o uczciwości. To ten trener, ten sam, który od kumpla za stawianie zawodnika do składu chciał 7 tysięcy.

Nie udawajcie uczciwych, bo takich nie ma. Bądźcie sobą. Z zaletami i z wadami też.

*

Przekazałem Legii koszulkę Deyny. Jest w niej jeszcze jedna historia. Mianowicie kiedy wróciłem z mistrzostw, PZPN zażądał zwrotu sprzętu. A ponieważ rozdałem go piłkarzom na pamiątkę, no to z pół miliona. A ja sprzęt wziąłem, podpisałem, byłem kierownikiem drużyny.

No i jak to, dzwonić żeby odesłali? Niemożliwe.

Zapłacić? A z czego?

Na szczęście Górski wygrał wybory na prezesa PZPN (a był u mnie trenerem!), i wziął te dokumenty spuścił z wodą w kiblu…

*

Jakaś obawa, że władza zacznie kontrolować internet? Parę lat temu amerykański agent Snowden uciekł do Rosji. Putin dał mu się wypowiedzieć przez minutę w telewizji. I rzekł on, że każdy kto ma telefon może być podsłuchiwany i oglądany, nawet jak wyjmie baterię. Że to kwestia paru ruchów na klawiaturze. Nikt nie uwierzył, po czym okazało się, że Obama podsłuchuje Merkel…

Tak więc korzystając z netu nie piszcie głupot i nie zdradzajcie sekretów, zwłaszcza po arabsku. Dla was to szczyt możliwości, a dla tamtych rutyna (Linda).

Tajemnice szepce się do ucha!

Najnowsze

Piłka nożna

ŻEBRAŁ W FAWELACH, DZIŚ JEST GWIAZDĄ. NIEZWYKŁA DROGA RAPHINHI NA SZCZYT [VLOG]

Kamil Warzocha
0
ŻEBRAŁ W FAWELACH, DZIŚ JEST GWIAZDĄ. NIEZWYKŁA DROGA RAPHINHI NA SZCZYT [VLOG]
Ekstraklasa

Feio, Zieliński i Mozyrko – od współpracy do wojny. Kulisy konfliktu w Legii!

Szymon Janczyk
9
Feio, Zieliński i Mozyrko – od współpracy do wojny. Kulisy konfliktu w Legii!

Komentarze

0 komentarzy

Loading...