Wczoraj Korona Kielce poleciała na Cypr na swój drugi obóz przygotowawczy. Wydawałoby się – poważny klub. Zgrupowania, plany treningowe, sparingi i tak dalej. Niby wszystko gra. Patrzymy jednak ludzi, którzy wsiedli do samolotu i nie możemy oprzeć się wrażeniu, że ktoś w Kielcach robi sobie jaja.
Spójrzmy na obrońców:
– Vladislavs Gabovs (prawy obrońca),
– Kamil Sylwestrzak (lewy obrońca),
– Rafał Grzelak (lewy obrońca/defensywny pomocnik),
– Radek Dejmek (środkowy obrońca),
– Adrian Bednarski (podobno środkowy obrońca, ale ma 21 lat i w Ekstraklasie jeszcze się nam nie objawił, nie przekreślamy go, bo nie z takich ludzi Brosz robił piłkarzy, ale przecież nikt nie będzie nagle opierał na nim defensywy ekstraklasowego klubu).
Do inauguracyjnego meczu z Pogonią zostało 21 dni, a wśród stoperów Korony figurują wyłącznie dwa nazwiska: Dejmek i jakiś anonim. Jak wyglądałaby linia obrony przy takich personaliach? Wariant optymistyczny: Gabovs – Dejmek – Sylwestrzak – Grzelak. Wariant pesymistyczny (kontuzje, kartki): pielgrzymka do Częstochowy.
Nie zazdrościmy sytuacji trenerowi Broszowi. Za chwilę będzie się od niego wymagać, to on będzie zbierał baty za to, że klub jest „niepoukładany w defensywie”, albo że „szwankuje współpraca między obrońcami”. A jego wina będzie w tym żadna. No bo kiedy będzie miał czas na zgranie obrońców, jeśli ci dołączą do drużyny – powiedzmy – dziesięć dni przed ligą?
Postawa ludzi odpowiedzialnych w Kielcach za transfery jest skrajnie niepoważna, zważywszy na to, że:
a) wszyscy zdawali sobie sprawę, że Maciej Wilusz po udanej rundzie wróci do Lecha (a przynajmniej powinni brać ten scenariusz za mocno prawdopodobny),
b) w grudniu skończyła się umowa Krzysztofa Kiercza, a data jej wygaśnięcia nie była przecież żadną tajemnicą (może to nie był spektakularny piłkarz, ale zawsze lepiej wystawić w składzie jego niż worek kartofli).
O tym, że Korona będzie potrzebowała CO NAJMNIEJ jednego obrońcy, wszyscy wiedzieli praktycznie od listopada, więc powinni mieć w zanadrzu kilka nazwisk, prowadzić z nimi wstępne rozmowy i w styczniu tylko je finalizować. Nie wiemy, jakich argumentów używa kielecki klub, ale nie są one chyba zbyt mocne skoro (o czym informują „Sportowe Fakty”) komuś w świętokrzyskim przeszło przez myśl, żeby zatrudnić Bartosza Rymaniaka (!), Rymaniak pierwszym składem w Kielcach wcale zainteresowany nie był (!!) i wolał podjąć rywalizację o bycie czwartym stoperem w hierarchii Jacka Zielińskiego (!!!).
Oczywiście, teraz wszyscy mogą się wykpić, że skoro w sierpniu udało się znaleźć last minute kozackiego defensora (Wilusz), to uda się i tym razem. Nam bliżej byłoby ku stwierdzeniu, że ślepej kurze ziarno trafi się raz na ruski rok.
Fot. FotoPyk