Jest na świecie kilka muzeów, które po prostu trzeba zobaczyć. Wyobrażacie sobie zwiedzanie Londynu bez wizyty w British Museum, albo wycieczkę do Paryża i pominięcie Luwru? Owszem są tacy, którzy zadowolą się tylko lokalnymi trunkami w knajpach, ale jednak dla większości cywilizowanych ludzi to miejsca kultowe. Czy takim punktem na mapie będzie też nowe muzeum FIFA, które zostanie otwarte 28 lutego?
Okej, opanujcie śmiech. Wiemy, jaką opinię ma FIFA, sami mamy niewiele lepszą, ale już na pierwszy rzut oka projekt robi oszołamiające wrażenie.
Futurystyczna bryła, alpejsko-nowoczesny krajobraz, rozmach właściwy dla organizacji o takim budżecie. Wielki hall przypomina nieco wnętrze londyńskiego Tate, a poszczególne sale wyglądają jak nieco bogatsze wersje wystaw Muzeum Olimpijskiego w Lozannie. Nie mogło być zresztą inaczej skoro FIFA budowała swoje dzieło od dwóch lat wzorując się na najlepszych europejskich galeriach.
– W poszukiwaniu inspiracji odwiedziliśmy wiele innych muzeów jednak wzorem i punktem odniesienia było dla nas muzeum MKOL-u w Lozannie – powiedział jeden z dyrektorów – David Ausseil.
Rzeczywiście można znaleźć wiele podobieństw pomiędzy wspomnianymi placówkami. Z tym, że FIFA poszła jeszcze bardziej na całość i kompletnie nie patrzyła na koszty. Cała inwestycja pochłonęła bowiem aż 140 milionów franków! Szlachta się bawi, więc na koszta nie patrzy: znajdziemy w muzeum wszystko, od nowoczesnych ekranów dotykowych, przez kino, radioodtwarzacze z słuchawkami, pokazy 3D aż po specjalnie skonstruowane gry. A to tylko niektóre przykłady nowoczesności i rozmachu.
Jak jednak podkreślają szefowie muzeum główną wędką na odwiedzających ma być nie nowoczesna technologia, a liczba eksponatów i ich unikatowość. Te będą rozmieszczone na powierzchni ponad 3000 metrów kwadratowych. Żeby zwiedzić dość dokładnie wszystkie trzy kondygnacje trzeba spędzić w Zurychu około 6-7 godzin. W każdych 28 pomieszczeniach jest bowiem tyle wspaniałych pamiątek, tyle historii, że aż grzechem byłoby nie przysiąść na chwilę i przyjrzeć się bliżej historii mundiali, czy poczytać trochę o początkach piłki kobiecej.
Ale FIFA nie byłaby sobą, gdyby poprzestała tylko na muzeum – o nie, to nie wpasowałoby się w koncepcję przepychu i luksusu, którą od dawna podąża Blatter i jego świta. Dlatego przy Seestrasse znajdziemy jeszcze bar, w którym możemy napić się kawy oglądając mecze na dużym ekranie, restaurację, sale wykładowe, bibliotekę, a nawet apartamenty pod wynajem.
– Mamy największą na świecie kolekcję książek o futbolu. W dodatku dysponujemy wieloma publikacjami akademickimi i artykułami. Mamy też dostęp do innych materiałów, które pozwolą lepiej zrozumieć historię tej gry. Oczywiście są też pewne ułatwienia dla szkół i przestrzeń dla seminariów akademickich, czy konferencji. To po prostu będzie muzeum skrojone na miarę XXI wieku – mówi Ausseil.
– Naszą Mona Lisą jest jednak oryginalny puchar mistrzostw świata i jestem podekscytowany, że kibice wreszcie będą mogli zobaczyć go w jego domu – dodaje Ausseil
Zachwyceni są też ci, którzy poniekąd tworzyli to muzeum – czyli piłkarze. W specjalnym przedpremierowym zwiedzaniu wzięli udział choćby Alessandro Del Piero, czy gwiazda kobiecego futbolu – Marta.
– To niesamowite zobaczyć to wszystko co tworzy to muzeum. Jestem bardzo podekscytowany! Dla piłkarza, który wygrał mistrzostwo świata jest to coś czego nie można opisać. Wiem, że to trofeum z 2006 roku wywalczone z moimi kolegami jest częścią historii wszystkich mundiali i wszystkie są tutaj pokazywane. Emocje z 2006 roku teraz powracają… – mówił wzruszony Del Piero.
– To wielki honor być tutaj i zobaczyć jedno z najważniejszych ośrodków dla futbolu. To miejsce przywołuje we mnie wiele emocji, bo widzimy tutaj całą historię tego pięknego sportu. Jestem też dumna, bo wiem, że kobiety też będą miały w tej galerii specjalne miejsce. To wspaniale być częścią tego wszystkiego i tworzyć historię – opowiadała z kolei Marta.
– Jako mieszkaniec Zurychu jestem szczęśliwy, że takie muzeum powstało właśnie w moim mieście. Oglądając już samą bryłę jestem zachwycony tym jak piękne miejsce związane z kulturą powstało właśnie w tym miejscu. Nie mogę się już doczekać uroczystego otwarcia! – opowiadał z kolei Jakob Kuhn, który swego czasu był selekcjonerem reprezentacji Szwajcarii.
Fantastycznie, prawda? Brakuje jeszcze tylko złotych toalet i nieśmiertelnego Pele, który wtrąciłby swoje dwa grosze o potędze organizacji. Ale niestety, mimo tych wszystkich nakładów, mimo kolejnych wypowiedzi ludzi środowiska zatrudnionych do promowania projektu, reakcje zwykłych kibiców na pomysł otwarcia muzeum FIFA są dość jednoznaczne.
Dużo mówi już fakt, że muzeum zostanie oficjalnie udostępnione zwiedzającym 28 lutego – a więc dwa dni przed wyborem nowego prezydenta FIFA. To miała być perła w koronie Josepha Blattera – jego dziecko, karta przetargowa w kontekście kolejnych kadencji. Tymczasem w świetle ostatnich wydarzeń okazuje się, że jest to po prostu zwieńczenie jego kariery w organizacji – ostatni ruch na szachownicy przed skończeniem partii i przewróceniem figury króla. Dziś wiemy, że Szwajcar nie stawi się nawet na ceremonii otwarcia. FIFA poinformowała, że gościem głównym będzie Markus Kattner – czyli sekretarz generalny. Wielkie święto futbolu bez największych postaci tej organizacji. Wymowne.
Poza tym, nawet gdyby nowy boss jednak się pojawił to i tak smród nad muzeum nie zniknie. Daty budowy i otwarcia tak nieszczęśliwie splotły się z zatrzymaniami w FIFA, że dziś nawet papież nie ociepliłby atmosfery wokół ceremonii. Poza tym nie oszukujmy się, sama nazwa – „Muzeum FIFA” jest trochę niefortunna. Samo sformułowanie: „jadę do muzeum Blattera” kojarzy się trochę tak jakbyśmy szli do więzienia. Dziś jest to marka, która nie przyciąga już klienta. Owszem przykuwają uwagę genialne, wyśmienite, unikatowe zbiory, ale nie sam branding.
Od razu po ujawnieniu raportów z budowy nowego ośrodka pojawiły się jednak znów cyniczne głosy dotyczące korupcji w federacji. Czy wśród eksponatów będą walizki wypchane pieniędzmi? Czy Sepp podrzuci do kolekcji swój więzienny uniform i słynny już plaster pod okiem? Czy w interaktywnej sali będzie można samodzielnie opchnąć prawa do organizacji turnieju szejkom bądź Rosjanom? Pytania na razie zostają bez odpowiedzi, ale na pomysły FIFA szybko zareagowało The Mob Museum – galeria w Las Vegas całości poświęcona przestępczości i łamaniu prawa. Otóż owa placówka wymyśliła wystawę pod nazwą „Korupcja w FIFA”, w której zwiedzający mogą dowiedzieć się jak wyglądał cały proceder, kto brał w nim udział, a nawet mogą oglądnąć wiele eksponatów związanych z tematem. To musi być prawdziwy zaszczyt dla Blattera, ponieważ znalazł się wśród takich osobistości jak choćby Al Capone.
Data otwarcia ośrodka w Zurychu jest więc mocno niefortunna. Pytanie tylko, czy w ogóle w najbliższym czasie byłaby jakaś lepsza skoro codziennie dowiadujemy się o nowych zatrzymaniach. – Nie mogliśmy nie zauważyć tych wszystkich wydarzeń, ale to muzeum nie jest poświęcone osobistościom, lecz temu, co futbol niesie światu – celnie odparł Stefan Jost – dyrektor placówki.
Sam pomysł wydaje się fajny, ale dziś FIFA mogłaby mieć problem wizerunkowy nawet przy budowaniu szkół w Libanie. Na razie chyba odpuścimy wycieczkę do Zurychu. Przynajmniej do momentu, gdy jedną z wystaw nie stanie się fotoreportaż z ośrodków dla robotników pracujących przy budowie stadionów w Katarze.