Reklama

Piłkarze Jaroty ufundowali sobie przygotowania, ale zarząd zabronił treningów

redakcja

Autor:redakcja

20 stycznia 2016, 20:20 • 3 min czytania 0 komentarzy

Zima zazwyczaj zaskakuje drogowców, ewentualnie też kierowców, którzy nie zdążyli zmienić opon przed pierwszym śniegiem. W piłce jednak do tych dwóch grup dołączają zazwyczaj działacze, permanentnie zaskoczeni, że wraz z przerwą zimową nadchodzą terminy spłaty zobowiązań i całkiem spore wydatki związane z przygotowaniami. Co roku dowiadujemy się o mniejszych i większych problemach w mniejszych i większych klubach. Dziś dość dramatyczne wieści docierają do nas z Jarocina, gdzie ma miejsce sytuacja bardziej kuriozalna niż olsztyńskie uwięzienie dozorcy przez pijanych piłkarzy.

Piłkarze Jaroty ufundowali sobie przygotowania, ale zarząd zabronił treningów

Jarota, klub, który niedawno nieśmiało ocierał się o awans do I ligi, dziś jest areną jednej z najbardziej absurdalnych historii zimy. Wiemy, że to trzecia liga, która nawet do przaśnej pierwszej traci naprawdę sporo, ale jednak – Jarota nie jest kompletnie anonimowy, w dodatku jest liderem swojej grupy, wyprzedzając między innymi Wartę Poznań, rezerwy Lecha i Elanę Toruń. W teorii to klub na najlepszej drodze do awansu do II ligi, która jest już w dzisiejszych realiach, po reformie, całkiem „cywilizowana”.

W praktyce?

Trzymajcie się krzeseł. Zarząd klubu ma ponad dwieście tysięcy złotych długów. Okej, w Polsce to praktycznie norma. Zarząd wstrzymuje wypłaty zawodnikom. Nadal nic specjalnego, nic czego nie widzielibyśmy w innych miastach. Piłkarze zaczynają się samodzielnie zrzucać na wszelkie wydatki. Też zgrana karta, mieliśmy i takie przypadki.

Ale to nie koniec. Piłkarze, którzy samodzielnie fundują sobie dojazdy do Jarocina, samodzielnie fundują sobie sprzęt, bez żadnej pomocy zarządu ogarniają sparingi, przygotowania i treningi dostali zakaz prowadzenia tych działań. – Byli już przebrani, wychodzili z szatni, mieli zaplanowane dwa kolejne sparingi – mówi nam Maciej Parysek z portalu wlkp24.info. – Wtedy dotarło do nich pismo, w którym prezes Marek Ściślak apeluje o zaprzestanie jakichkolwiek działań w klubie.

Reklama

Proszę poinformować wszystkich pracowników JKS Jarota Jarocin o wstrzymaniu wszelkiej działalności w klubie. W związku z ciężką sytuacją finansową oraz braku perspektywy poprawy istniejącego stanu klubu JKS Jarota Jarocin, informuję iż wstrzymuje wszelkie działania klubu do odwołania – czytamy w krótkim piśmie, które ukazało się również na stronie klubu. Co to oznacza? Piłkarze, macie zakaz trenowania.

Dramatyzmu całości dodaje fakt, że większość zawodników Jaroty, którzy we własnym zakresie organizowali sobie przygotowania do walki o awans do II ligi, normalnie pracuje, a liderowanie III lidze kujawsko-pomorsko-wielkopolskiej traktuje jako dorabianie po godzinach. Świadectwem jest choćby brak premii meczowych, na który przed sezonem zgodził się cały skład, czy historia czarnoskórego Christiana Nnamani, który podczas rehabilitacji po kontuzji musiał samodzielnie opłacać nawet… siłownię.

Dzisiaj podczas trwającego półtorej godziny spotkania włodarzy klubu z dziennikarzami zabroniono włączania kamer. Wersja klubu i prezesa? Jasna, znana zresztą doskonale z Kielc. To miasto nie wywiązało się z obietnic i do od miasta zależy, czy piłkarze wznowią treningi a klub przystąpi do rundy rewanżowej. Układ? 100 tysięcy od Jarocina, 100 tysięcy od władz klubu.

Dopiero wtedy – jakkolwiek to brzmi – piłkarzom pozwoli się trenować.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...