Reklama

Real specjalistą od manity, ale straty dziś potężne

redakcja

Autor:redakcja

17 stycznia 2016, 18:29 • 2 min czytania 0 komentarzy

Pięć – ta liczba symbolizuje w Realu Madryt okres Zinedine’a Zidane’a. Koszulki z piątką trafiły do sklepu klubowego tuż po zakontraktowaniu francuskiego szkoleniowca, a drużyna wzięła sobie to do serca i zaczęła odprawiać kolejnych przeciwników z bagażem pięciu goli. Po tym jak Ronaldo i spółka w imponujący sposób zdemolowali Deportivo, dziś udało im się podobnie zagrać ze Sportingiem Gijón. Podobnie, a nie identycznie, bo Real grał jednak w piłkę tylko w pierwszej połowie. Do przerwy udało się wbić piątkę, potem ekipa Zidane’a urządziła już sobie trening regeneracyjny i dała sobie strzelić honorowego gola. 5:1.

Real specjalistą od manity, ale straty dziś potężne

Liczą się jednak trzy punkty. Operación remontada, czyli odrabianie punktów do liderującego Atletico zostało w drugiej rundzie oficjalnie rozpoczęte. Pierwsza połowa to był pogrom. Różnica pięciu poziomów. Nokaut. Ofensywie Realu wychodziło wszystko, a ekipa Abelardo była tak onieśmielona, że rzadko w ogóle zapędzała się na połówkę „Królewskich”. Współpraca BBC? Majstersztyk. Dwa gole Cristiano, dwa trafienia Benzemy, bramka Bale’a, do tego fenomenalnie grający Isco i Carvajal. Intensywność też na najwyższym poziomie, a przecież o to od dawna apelował Florentino Perez i ostatnio sam Zidane. Po pięciu golach konstelacja gwiazd stwierdziła jednak, że robótka wykonana i można odpuścić. Trudno mieć jednak do nich o to pretensje, bo przecież w pierwszej kolejce z tym samym Sportingiem zremisowali 0:0.

Zidane ma prawo być jednak… rozbity po tym meczu. Przesadzamy? Być może, ale trzy punkty z Gijón kibice pewnie już dawno sobie wkalkulowali, a dziś z powodu urazów wypadli Benzema i Bale. Walijskiemu skrzydłowemu – tak to wyglądało – strzelił chyba jakiś mięsień w łydce, a Francuza skopał… James Rodriguez. Kolumbijczyk miał po wejściu dać sygnał, że jest gotowy na rywalizację z Isco, tymczasem okazał się koniem trojańskim. Benzema miał zresztą o to do niego pretensje – wyraźnymi gestami pokazywał do Jamesa: „odezwij się. Mów cokolwiek, to zrobię ci miejsce do strzału”. Nie trzeba być specjalistą od czytania z ruchu warg, by mieć stuprocentowe przekonanie, że właśnie o to chodziło Benzemie. Francuz po tym „starciu” musiał przedwcześnie opuścić murawę.

PS Jeszcze jedna sprawa – jeżeli komisja ligi hiszpańskiej jest skłonna analizować tweety piłkarzy pod kątem tego, czy zasługują na karę, to wypada zaapelować, by zwrócili też uwagę na debilne zachowanie Cristiano Ronaldo. Bo atakowanie rywali bez piłki w tym sezonie to u Portugalczyka już recydywa…

CY76Xq1VAAAdmXz

Reklama

Najnowsze

Hiszpania

Komentarze

0 komentarzy

Loading...