101 lat i dwa tygodnie. Właśnie tyle czasu minęło od historycznego starcia na San Mames, wówczas świeżo wybudowanym, nowoczesnym stadionie w Bilbao, który służył najsilniejszemu klubowi regionu przez równo sto lat. W meczu z 1915 roku nie brał jednak udziału Athletic, ale reprezentacja Kraju Basków. Dumni Baskowie, świadomi własnej odrębności i łaknący niezależności swojego regionu po raz pierwszy wystawili w rozgrywkach piłkarskich własną reprezentację. Rywalami, których ugościli wówczas na perle swojego największego miasta byli Katalończycy.
Reprezentacja Kraju Basków pokonała rywali 6:1, a mecz spotkał się z tak miłym przyjęciem po obu stronach, że powtarza się go dość często, nawet w dzisiejszych czasach. W ostatnich dwóch sezonach Baskowie mierzyli się z Katalończykami dwukrotnie – na koniec 2014 roku na San Mames padł remis 1:1, a na koniec 2015 na Camp Nou goście zwyciężyli 1:0 po golu Aduriza.
To jednak tylko wierzchołek wspólnej piłkarskiej historii obu regionów. Oficjalne reprezentacje i festynowe starcia dwóch prowincji pragnących autonomii to wisienka na torcie, który tworzą przede wszystkim starcia klubów symbolizujących i ucieleśniających charakter Basków i Katalończyków. Starcia takie jak dzisiejsze. O 20.30 rozpocznie się mecz FC Barcelona – Athletic Bilbao.
POWYŻEJ 3,5 GOLA W MECZU BARCELONA – BILBAO? KURS 2,00 W BETANO!
***
Czternaście punktów. Spora różnica, ale przecież mówimy o triumfatorze Ligi Mistrzów, który w ubiegłym roku zdobył pięć z sześciu trofeów. Nic dziwnego, że Athletic Bilbao traci do mocniejszego rywala z Katalonii czternaście „oczek”, nic dziwnego, że murowanym faworytem jest dziś zespół Luisa Enrique, nic dziwnego wreszcie, że w tabeli oba kluby dzieli pięć klubów. Mimo to starcie Barcelony z Bilbao nie jest traktowane jak kolejny mecz do odhaczenia, w którym jedyną wątpliwością jest czy egzekucję wykona Leo Messi, czy jednak ktoś z duetu Suarez-Neymar.
Dlaczego? Kluczowe jest właśnie zdanie o Barcelonie z ubiegłych dwunastu miesięcy. Wygrali Ligę Mistrzów. Wygrali La Liga. Wygrali Puchar Króla. Wygrali Klubowe Mistrzostwa Świata. Po oszałamiającym meczu wygrali też Superpuchar Europy. Zabrakło jednego triumfu. Zabrakło Superpucharu Hiszpanii, w którym zmierzyli się z zespołem, który tak naprawdę niczego nie wygrał. W wyniku zwycięstw Katalończyków i w lidze, i w pucharze, jako superpucharowego rywala dobrano im finalistę krajowego pucharu. Zespół prowadzony przez Ernesto Valverde. Athletic Bilbao.
14 sierpnia 2015 roku Barcelona doznała bodaj najbardziej dotkliwej porażki w całym ubiegłym roku. Na murawę San Mames wybiegli przecież i Messi, i Suarez, i Mascherano… Tam nie było żadnego oszczędzania sił, regulowania tempa. FC Barcelona wyszła silną jedenastką, ale tego dnia królował niepodzielnie Aritz Aduriz. Kwadrans między 53. a 68. minutą meczu wstrząsnął całą piłkarską Hiszpanią. Okazało się, że tę niepokonaną Barcelonę jednak da się ugryźć, ba, może tego dokonać niemal w pojedynkę baskijski snajper. Trzy gole, 4:0, Katalonia na kolanach. W rewanżu wystarczyło tylko utrzymać prowadzenie, czyli nie przegrać wyżej niż 0:3. Udało się bez trudu, na piętnaście minut przed końcem rewanżowego starcia znów ukłuł Aduriz zdobywając czwartego gola w dwumeczu. 1:1 na Camp Nou, Superpuchar Hiszpanii wędruje do Bilbao.
BILBAO NIE PRZEGRA W KATALONII? KURS 5,50 W BETANO!
***
Dziś trudno się spodziewać podobnych rewelacji, przede wszystkim dlatego, że Aritz Aduriz, zdobywca 22 bramek dla Bilbao w tym sezonie, pauzuje za kartki. Zastąpi go Inaki Williams, który wprawdzie znalazł się na celowniku wielkich klubów i prawdopodobnie ma przed sobą kawałek sporej kariery. Barcelona wychodzi z kolei najsilniejszym składem, włącznie ze swoim atakiem śmierci, który w trzech ostatnich meczach zdobył kolejne siedem goli.
Drobny promyczek nadziei? Wbrew pozorom nieszczególnie powalająca forma w lidze zespołu z Katalonii. Jasne, można powiedzieć, że w całej lidze ponieśli dotąd dwie porażki, a niepokonani są od października, ale… To Barcelona. W ostatnich pięciu meczach La Liga wygrali zaledwie dwukrotnie, co dla Messiego i spółki jest wynikiem średnim.
Doszło do tego, że do meczu Katalończycy przystępują jako wicelider, a jeśli przegrają – przy jednoczesnym zwycięstwie Realu – spadną na trzecią pozycję (choć z jednym zaległym meczem). Oczywiście nikt nie bierze takiego scenariusza pod uwagę, szczególnie od chwili, gdy okazało się, że mecz opuści Aduriz.
BARCELONA WYGRA PRZYNAJMNIEJ TRZEMA GOLAMI? KURS 2,20 W BETANO!
Dodatkowy smaczek? Oba kluby spotkają się już wkrótce dwukrotnie w ćwierćfinale Pucharu Króla. Biorąc pod uwagę jak poważnie Bilbao podchodzi do tych rozgrywek – dziś zaledwie forpoczta wielkiej rywalizacji na linii Katalonia – Kraj Basków.