Reklama

Weszło z butami. Szmatuła mówi o żonie i drodze śladami Buffona

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

16 stycznia 2016, 19:31 • 6 min czytania 0 komentarzy

W kolejnym odcinku “Weszło z butami” przepytujemy Jakuba Szmatułę – bramkarza Piasta Gliwice, którego wskazywano już jako największego pantoflarza, a jego małżonkę w odpowiedzi na pytanie o najładniejszą partnerkę kolegi z zespołu.

Weszło z butami. Szmatuła mówi o żonie i drodze śladami Buffona

Mistrzostwo Polski – cel realny?
– Tak, realny.

Kiedy uwierzyłeś że w tym sezonie faktycznie coś można ugrać?
– Myślę, że po meczach z Legią u siebie i z Lechem w Poznaniu. To nas scementowało. Może nie sądziliśmy, że przezimujemy jako lider, ale że dzieje się coś poważnego.

Palec Drągowskiego – za czy przeciw?
– Raczej przeciw. Być może młody patrzy na to z innej perspektywy, ale ja nie podzielam. Trochę wygłupu w bramce może być, ale bez przesady.

A twoje zagranie?
– Skupiam się na grze, a nie na tym, by wyprowadzać przeciwnika takimi sposobami z równowagi.

Reklama

Najlepszy piłkarz ekstraklasy?
– Wszyscy mówią, że Nikolić, ale Kamil Vacek to też bardzo dobry zawodnik. Ich obu trzeba brać pod uwagę.

Największy twardziel w lidze?
– Trochę się powtarza, ale podzielam – Głowacki.

Najbardziej przereklamowany ligowiec?
– Nie chcę nikogo urazić.

Bramkarz, którego najbardziej w lidze cenisz?
– Radek Cierzniak. Znamy się długo, jeszcze ze szkółki w Szamotułach. Zrobił duży postęp, miał dobry czas w Szkocji, to aktualnie procentuje.

Ile masz punktów karnych na prawie jazdy?
– Bodajże sześć. Dostało mi się przed świętami na trasie Zabrze-Gliwice. Policjanci nie byli zbyt mili. Chyba z Zabrza…

Ulubiony komentator?
– Kaziu Węgrzyn i Tomek Wieszczycki.

Reklama

Tatuaże?
– Tak. Mam jeden, zrobiłem go jakiś czas temu, będąc jeszcze w Zabrzu. Jest związany z imieniem mojej małżonki.

Najgłupsze pytanie od dziennikarza?
– „Co się stało?”.

I co się odpowiada?
– Mecz albo się wygrywa, albo się przegrywa, albo remisuje… Jakie pytanie, taka odpowiedź.

Największy jajcarz w szatni?
– Aktualnie to chyba Radek Murawski i Kornel Osyra, a wcześniej – Adrian Klepczyński.

Problemy komunikacyjne w szatni?
– Dajmy sobie radę. Większość chłopaków mówi po angielsku, nie mamy problemów. Obcokrajowcy uczą się też języka polskiego, łapią podstawy.

Mówisz coś po czesku?
– Coś tam powiem, ale jesteśmy w Polsce, gramy w polskim klubie. My też narzucamy innym, by mówili w naszym języku. Jak pojedziemy zagranicę, to my się dostosujemy.

Z którym kolegą z drużyny ruszyłbyś na podryw?
– Z Osyrą i Szeligą.

Kolega, który zrobi największą karierę?
– Jeśli Radek Murawski dalej tak będzie pracował, może wiele osiągnąć. Osyra jest w dobrym wieku, są też inni młodzi. Niech tylko nie schodzą z obranej drogi i nie obrosną w piórka.

Jakie ma dla ciebie znaczenie, że kapitan jest o trzynaście lat młodszy?
– Żadnego. Pochodzi z tego samego miasta, co klub, ma posłuch wśród chłopaków, jest normalny. Ktoś mu zaufał, on jest świadomy, że zasłużył. Wiadomo, że jeśli potrzebuje porady, to przychodzi porozmawiać. My szanujemy jego, on szanuje nas.

Idol z dzieciństwa?
– Zawsze się wzorowałem na Buffonie. A z polskich bramkarzy to Szamotulski, Szczęsny i Sidorczuk, który kiedyś grał w Lechu.

Który z kolegów napisałby najciekawszą książkę?
– Myślę, że Kamil Vacek. Zmienił kilka klubów, był we Włoszech, sporo przeżył.

Inwestycje?
– Jest coś na rzeczy. Próbujemy, rozglądamy się za czymś większym. Jestem za rozsądnym wydawaniem.

Plan po karierze?
– Chcę zostać przy piłce, być może będzie to praca z młodzieżą. Myślę też o własnym biznesie. Ale dopóki dopiszę zdrowie, zamierzam grać.

Typując dziś, ile sezonów jeszcze przed tobą?
– Chciałbym grać przynajmniej do czterdziestki. Krzysiek Kotorowski wciąż jest na siłach, by rywalizować z młodszymi. No i Buffon jest u szczytu kariery.

Trener z ekstraklasy, z którym chciałbyś pracować?
– Aktualnie Radoslav Latal i mam nadzieję, że wspólnie w maju będziemy cieszyli się z sukcesu. Oprócz niego, Michał Probierz i Jan Urban.

Najlepszy trener, wyłączając Latala, z jakim pracowałeś?
– Wcześniej Andrzej Dawidziuk, spod którego skrzydeł wyszedłem do poważniejszej piłki.

Czytasz noty po meczu?
– Czasami. Czas, kiedy zaglądałem często w noty, już minął, chociaż czasem jeszcze spojrzę. Fajnie czytać dobre oceny po dobrych meczach, po tych słabszych – tylko zerkam.

Artykuł na twój temat, który najbardziej zapadł ci w pamięć?
– Po niedawnym meczu z Lechem Poznań przeczytałem, że „Kibic Lecha zatrzymał Lecha”. Fajne hasło, podbudowało mnie i dało kopa. Utwierdziło mnie w przekonaniu, że jestem jeszcze w stanie coś z siebie wykrzesać.

Największy komplement, jaki usłyszałeś?
– Że mam silny charakter i wielu na moim miejscu by się poddało, a ja dzięki wytrwałości doszedłem do tego miejsca. Słyszę to od naszego trenera bramkarzy czy osób postronnych. Wcześniej trener Matuszek, z którym współpracowałem, po meczu z Koroną Kielce przyznał, że nie wierzył, iż będę w stanie grać na tym poziomie, ale pokazałem mu, że się mylił. To miłe.

Największa chwila zwątpienia w karierze?
– Tej wielkiej nie było. Ale za trenera Brosza przed rozpoczęciem sezonu zagrałem mecz Pucharu Polski, a zaraz potem na inaugurację ligi – byłem poza osiemnastką. W prasie przeczytałem, że trener uznał, iż woli stawiać na młodych. To było dziwne, bo grałem w sparingach więcej niż Darek Trela i nie wiedziałem nic, by mnie odsunięto. Ale nie mam żalu do Brosza, on też w paru sytuacjach mi pomógł.

Gdybyś nie był piłkarzem, to…
– Ciężko powiedzieć. Przed szkołą w Szamotułach, miałem złożone dokumenty do technikum z mechanizacją samochodową.

Ostatnia książka?
– „Uwierzyć w siebie” Jerzego Dudka. Lubię biografie byłych zawodników, a tę Roberta Enke – chociaż przygnębiająca – dobrze się czytało.

Ostatni film?
– „Listy do M. 2”. Oceniam pozytywnie. Wolę to niż nową część „Gwiezdnych wojen”.

Do you speak English?
– Troszkę tak, dogadałbym się.

Największy modniś w drużynie?
– Wszyscy wskazują Pawła Moskwika. I ja też tak z przymrużeniem oka wskazuję. A na poważnie: Hebert.

Największy pantoflarz?
– Myślę, że nie ma. Wiem, że kilku zawodników niby wskazało mnie, ale traktuję to na luzie. Jak się ma ładną żonę, to trzeba o nią dbać.

Najładniejsza dziewczyna kolegi z drużyny?
– Podam dwóch: Radka Murawskiego i Bartka Szeligi.

Co czujesz, kiedy koledzy z szatni aż tak pochlebnie wypowiadają się o twojej żonie?
– To miłe. My też się z tego śmiejemy, jesteśmy dorośli, mamy już córkę.

Trzymasz żonę w domu przy okazji wyjść drużynowych?
– Ufamy sobie, spokojnie. Nie ma problemy, jeśli gdzieś wyjdę ja czy małżonka. Wszystko w granicach rozsądku.

Gej w szatni?
– Nie miałem styczności.

Ilu masz dziennikarzy na czarnej liście?
– Chyba żadnego.

Co kupiłeś za pierwszą premię?
– Bodaj buty i rękawice bramkarskie. Teraz rękawice dostaję, ale kiedyś musiałem w nie inwestować.

Kogo z Piasta wysłałbyś do… Turbokozaka?
– Był Kamil Vacek, ale raczej mu nie poszło. Może Radek Murawski?

… MMA?
– Z racji postury, Hebert. Poza tym, Bartek Szeliga miał ostatnio jakieś zajęcia na macie i też mógłby powalczyć.

… Jeden z dziesięciu?
– Marcin Pietrowski.

… Trudnych spraw?
– Kornel Osyra mógłby niektórymi swoimi pytaniami zawstydzić innych.

… Masterchefa?
– Mateusza Maka.

… Warsaw Shore?
– I tu by się kilku znalazło. Myślę, że Moskwik z Osyrą wiedliby prym.

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Komentarze

0 komentarzy

Loading...