– Widzę siebie w szkoleniu młodzieży. Marzy mi się akademia piłkarska z prawdziwego zdarzenia. W Polsce w tym temacie przez ostatnie lata wiele zmieniło się na plus, ale wciąż są ogromne braki – mówi w dzisiejszym “Przeglądzie Sportowym Robert Lewandowski.
FAKT
O transfer Lewandowskiego walczą… gwiazdy tenisa.
– Z Nadalem spotkałem się przed meczem. Jako oddany fan Realu Madryt oczywiście zapraszał mnie do zespołu Królewskich – przyznał Lewandowski. Więcej czasu spędził jednak z Djokovicem, któremu kibicuje. Po wygranym meczu nr 1 światowego tenisa zaprosił naszego snajpera do szatni. Panowie złapali dobry kontakt, długo rozmawiali na osobności. Do czasu. – W naszych narodach jest coś takiego, że Polak z Serbem dogadają się bez problemu. Rozmawialiśmy sam na sam aż… do szatni wszedł Boris Becker. Powiedział: „koniecznie musisz zostać w Bayernie. Nigdzie się nie wybierasz”. To wielki fan naszego zespołu. Jak widać, presja jest – śmiał się Lewandowski.
„Lewy” zdradził też, czym zamierza się zająć po skończeniu kariery. Piłkarz Bayernu chciałby otworzyć szkółkę piłkarską. Dalej „Świr” tłumaczy się z zajścia z Dębicy.
– Ten pan był pijany i agresywny, ja się tylko broniłem. Uderzenie człowieka, nawet jeśli byłem przez niego prowokowany, a on sam był pod wyraźnym wpływem alkoholu, nie powinno mieć miejsca – tłumaczył się Świerczewski. Jego szefowie z PZPN dali wiarę tym wyjaśnieniom, wzięli też pod uwagę, że całe wydarzenie miało miejsce w tak zwanym czasie wolnym.
Do Legii wpłynęła oferta za Nemanję Nikolicia, ale nikt nie chce sprzedawać go na siłę. W klubie czekają aż HSV podbije stawkę.
Reprezentant Węgier gwarantuje skuteczność, która może się okazać decydująca w walce o tytuł. Dzięki odrzuceniu oferty Niemców, szefowie mistrza Polski latem mogą okazać się zwycięzcami. Optymistyczny dla nich scenariusz jest taki, że drużyna Stanisława Czerczesowa wygra ligę, a Nikolić pojedzie na mistrzostwa Europy do Francji i po zakończeniu turnieju zostanie sprzedany za jeszcze wyższą kwotę. Pozostaje pytanie: lepszy wróbel w garści czy gołąb na dachu?
I krótka rozmówka z Jasminem Buriciem. Bramkarz Lecha nie ma żadnego problemu z tym, że Hamalainen poszedł do Legii.
Czy wiedział pan o jego planach?
Nie. Byłem na urlopie w Bośni, a tak zupełnie się odciąłem od wszystkich inforacji. Dopiero, gdy wróciłem do klubu, tuż przed wyjściem na pierwszy trening, usłyszałem, że Kasper jest w Legii.
No to musiał się pan zdziwić…
Nie, naprawdę nie. On nie jest Polakiem, nie jest z Poznania, więc nie musi czuć tych wszystkich napięć między Lechem i Legią. Jako obcokrajowiec, który przyjechał do Polski zarabiać na grze w piłkę, wybrał najlepszą dla siebie ofertę, pewnie także pod względem finansowym. Nie mam z tym problemu. Ja to już co innego. Te napięcia między Lechem a Legią przez siedem lat gry zdążyłem bardzo dobrze poznać.
Poza tym:
– Angielscy kibice oczarowani Żyrą,
– Górnik musi zacząć uszczuplać kadrę,
– Costa Nhamoinesu rozważa powrót do Polski.
GAZETA WYBORCZA
W „Wyborczej” dziś tylko jeden piłkarski tekst – o ofensywie transferowej Legii.
A Legia nadal szuka, głównie skrzydłowych. Ustaliliśmy, że prowadzi rozmowy m.in. z Denissem Rakelsem z Cracovii i trzema zawodnikami ze Wschodu (jednym jest Andrij Blizniczenko z Dnipro), kolejna opcja to Maciej Makuszewski z Lechii. Legia rozgląda się po Bundeslidze (wśród przesiadujących tam w rezerwie) i monitoruje Skandynawię. Ma też upatrzonego lewego obrońcę. Jeśli dołożyć do tego letnie transfery Nemanji Nikolicia, Michała Pazdana i Aleksandara Prijovicia, to w rok Legia zmieni się totalnie.
To ruchy w polskich realiach spektakularne, ale prezes Leśnodorski nie chce mówić o wielkiej ofensywie. – Nie sądzę, że robimy coś niecodziennego, chociaż cieszę się, że kibicom się podoba. Z jednej strony klub obchodzi stulecie, a z drugiej wiemy, że mamy wysoki współczynnik w rankingu klubowym UEFA i możliwe ewentualne rozstawienie w ostatniej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Oczywiście gdybyśmy wiosną zdobyli tytuł. Dlatego trochę zaryzykowaliśmy, czego dotąd nie robiliśmy. Trzeba spróbować za wszelką cenę – mówi. – Następne transfery? W każdej chwili może być jak z Hämäläinenem – dostaniemy informację, że piłkarz, z którym od dłuższego czasu rozmawiamy, staje się dostępny. Skrzydłowi ze Wschodu? Stamtąd dotąd nie zdołaliśmy nikogo ściągnąć, uczymy się tego rynku. Pomaga trener Czerczesow, który czasami włącza się do rozmów – mówi.
SUPER EXPRESS
Temperatura w Poznaniu robi się gorąca. Po tym jak media obiegła informacja, że Legia interesuje się Douglasem, kibice postanowili… wziąć sprawy w swoje ręce.
Niedługo po tym, jak Hamalainen podpisał umowę z Legią, w prasie pojawiły się kolejne nazwiska poznańskich piłkarzy, których widziałby u siebie klub z Łazienkowskiej. Chodzi o Marcina Kamińskiego, ale przede wszystkim o Barry’ego Douglasa, bo wicemistrz Polski intensywnie szuka lewego obrońcy, a Douglasowi latem kończy się kontrakt z Lechem. Jeszcze tego samego dnia po “wypłynięciu” tej informacji Szkot dostał pogróżki. I nie chodzi tu o tak zwany “internetowy hejt”, bo w obecnych czasach mało kto zwraca już na to uwagę, ale o groźby telefoniczne, a to wygląda o wiele groźniej. Bo oznacza, że ktoś zna prywatny numer piłkarza. Douglas miał usłyszeć, że lepiej dla niego by było, gdyby plotki o przejściu do Legii się nie potwierdziły.
Jest też druga część wywiadu z Anną Lewandowską. Żona Lewego opowiada o pamiętnym meczu z Wolfsburgiem.
Jak wyglądał wasz wieczór po słynnym wyczynie Roberta – 5 goli w 9 minut z Wolfsburgiem?
Nie zdążyłam na pierwszą połowę, bo miałam konsultację dietetyczną. Pojechałam na stadion taksówką, ale przed wejściem na trybunę chciałam się jeszcze napić herbaty w klubowej restauracji. Nagle woła mnie któryś z niegrających piłkarzy. “Ania, zobacz, Robert bramę strzelił!”. Zakładam kurtkę i idę. Po drodze na ruchomych schodach patrzę w telewizor – druga brama! Siadam na trybunach – ciach, trzecia! Potem czwarta i piąta!
Co było dalej?
Kosmos. Po meczu wszedł do restauracji, przywitały go gromkie brawa. Pojechaliśmy do domu, otworzyliśmy wino i zaczęliśmy rozmawiać o… lekcjach WF-u. Robert wspominał, że jako ośmiolatek lepiej robił przewroty niż chłopcy o dwa lata starsi, bo tata go tego nauczył. Rano od 7.30 zaczęły się telefony. A Robert: “Idę na trening, bo za dwa dni mam mecz”. Cały on (śmiech).
PRZEGLĄD SPORTOWY
Okładka:
Jak już wspominaliśmy, Robert Lewandowski zamierza po karierze zająć się szkoleniem młodych chłopaków. Powoli rozgląda się już nawet za miejscem, gdzie taką szkółkę mógłby otworzyć.
– Nie wiem, jak dokładnie potoczy się moje życie po zakończeniu kariery, ale na tę chwilę nie widzę siebie w roli trenera wielkiego zespołu – zdradza Lewandowski. Wiem jedno, od piłki nie odejdę. Ania zawsze powtarza: „Nie ma szans, żebyś usiedział w miejscu”. To prawda, będzie mnie nosiło. Widzę siebie w szkoleniu młodzieży. Marzy mi się akademia piłkarska z prawdziwego zdarzenia. W Polsce w tym temacie przez ostatnie lata wiele zmieniło się na plus, ale wciąż są ogromne braki – kontynuuje „Lewy”, który te ułomności poznał na własnej skórze. Dorastał piłkarsko w kiepskich warunkach. Potem musiał nadrabiać to, czego nie nauczono go jako nastolatka. – Zastanawiam się, jakim byłbym piłkarzem, gdybym przez lata spędzone w Borussii czy Bayernie nie musiał uzupełniać braków podczas indywidualnych treningów. Czasami było mi głupio, że nie wiedziałem podstawowych rzeczy, tak oczywistych dla innych zawodników – wyznaje napastnik mistrzów Niemiec.
Kadra Górnika Zabrze pęka w szwach. Łącznie liczy ona… czterdziestu piłkarzy.
Na obozie w Grodzisku Wielkopolskim, gdzie drużyna obecnie przebywa, szkoleniowiec ma do dyspozycji 28 zawodników. Budżet klubu, wynoszący zaledwie 14 mln złotych, obciążają jednak również gracze wystawieni na listę transferową, a jest ich dwunastu. Jak na razie zimą Roosevelta opuścili jedynie Robert Jeż (przeszedł do Spartaka Trnava) i Kamil Cupriak (wypożyczony do Radomiaka). W klubie zakładają, że od 8 do 10 graczy zostanie wypożyczonych lub uda się z nimi rozstać. – Pod koniec stycznia większość piłkarzy z listy transferowej powinno już być w nowych klubach – twierdzi Piotr Przeniosło, specjalista ds. sportowych.
W „PS” znajdujemy też rozszerzoną wersję rozmówki z Jasminem Buriciem z „Faktu”. Pojawiają się nowe wątki, jeden z nich przytoczymy:
Nie żal panu, że za granicą swojego kraju grał tylko w Lechu Poznań?
Jeśli miałbym występować w jakiś przeciętnym klubie ze Szwajcarii czy Holandii, wolę w Lechu, który zawsze walczy o mistrzostwo. Co innego, gdybym miał trafić do jednej z pięciu najmocniejszych lig Europy, jak właśnie Begović. No, ale takich ofert nigdy nie miałem. Z tego samego powodu nie żałuję, że nie jestem jedynką w kadrze narodowej. Rozumiem realia. W reprezentacji Polski jest inaczej. Jeden bramkarz broni w Anglii, drugi też w Anglii, trzeci we Włoszech, a czwarty w Niemczech. Tu naprawdę jest rywalizacja, każdy ma mocne sportowe argumenty. W zestawieniu z Begoviciem ja takich nie mam. Tym bardziej skupiam się na grze w Lechu.
O co Lech walczy w tym sezonie?
O mistrzostwo Polski. Nadzieją dla nas jest podział punktów po rundzie zasadniczej.
Tekst o wejściu Piotra Nowaka do Lechii Gdańsk. Zadanie dla Nowaka na najbliższy czas – zdobyć licencję.
– 11 lat pracowałem jako trener w Ameryce, ale żeby prowadzić polski zespół muszę mieć licencję UEFA Pro. Zawsze chciałem ją zrobić, jednak nie pozwolił mi na to natłok obowiązków. Posiadam uprawnienia FIFA Pro, ale UEFA ma swoje przepisy, które trzeba respektować. Polski Związek Piłki Nożnej wszedł mi naprzeciw, umożliwiając pracę w Lechii, za co jestem bardzo wdzięczny. Spełniło się moje marzenie. Muszę jednak skończyć Szkołę Trenerów PZPN. To dla mnie bardzo ważna rzecz, bo cenię sobie trenerską edukację. Futbol się zmienia, nie jestem alfą i omegą i wszystkiego nie wiem – powiedział Nowak na konferencji prasowej.
Wojciech Golla radzi sobie piłkarsko w Holandii, poza tym ma różne inne przygody. Na przykład musi malować buty.
Jadąc na pierwsze zajęcia ośrodka NEC wychowanek Sparty Złotów zabrał żółto-czarne korki, ale na boisku pojawił się… w jednolitych czarnych. – Szykowałem się do wyjścia z szatni, kiedy chłopaki zatrzymali mnie i poradzili, żebym zrobił coś z butami, bo były w barwach Vittese. Okazało się, że kolory ekipy z Arnhem nie są mile widziane nawet na obuwiu. Wspólnie z kilkoma nowymi zawodnikami, którzy mieli podobny problem, dostaliśmy czarną farbę i przemalowaliśmy korki – opowiada Golla w rozmowie z „PS”.
Oprócz tego:
– Legia próbuje zatrzymać Nikolicia (to, co w “Fakcie),
– Czerczesow próbuje grać trójką obrońców,
– Wrąbel idzie do pierwszej ligi, żeby się ograć,
– Roma zmienia trenera, ale Szczęsny może spać spokojnie,
– Fabiański zalicza asystę.