Reklama

Sławomir Majak, specjalista od kluczowych bramek

redakcja

Autor:redakcja

12 stycznia 2016, 11:58 • 2 min czytania 0 komentarzy

Sławek Majak, kojarzony głównie za Widzew i Ligę Mistrzów, a który siedem lat wcześniej trafił do ŁKS, o czym mało kto pamięta. Sławek Majak, który na zawsze będzie wyrzutem sumienia jakiegoś szwedzkiego Koping FF, a które pogoniło dwudziestoczteroletniego w 1993 Polaka, by ten później pokazał się w Europie, został piłkarzem roku w Polsce. Karierę na zachodzie zaczął robić dopiero w wieku 28 lat, w dodatku za drugim podejściem – tak się kiedyś wyjeżdżało. Oj, te lata dziewięćdziesiąte – zupełnie inna piłkarska rzeczywistość.

Sławomir Majak, specjalista od kluczowych bramek

Majak przychodził do Widzewa jako lider Zagłębia Lubin, który odbił się od Hannoveru (wówczas druga Bundesliga), gdzie spędził tylko pół roku. Przychodził w myśl mocarstwowych planów i strategii transferowej “nikt nie da ci tyle, ile obieca Widzew”, ale trafił i wpasował się do drużyny znakomicie, z miejsca stając się kluczową postacią drużyny, która miała potężny arsenał. Nie był na Piłsudskiego przesadnie długo, ale jednak zapisał niezwykle ważne karty: to on strzelił bramkę kontaktową na Łazienkowskiej w pamiętnym 3:2 dla Widzewa. Bohater meczów z Brondby: to on strzelił na 2:0 w Polsce, a potem był bohaterem akcji wieńczącej awans. Klasyka “panie Turku, kończ pan ten mecz!” Tomka Zimocha nie byłoby, gdyby nie Majak.

W Lidze Mistrzów bardziej błyszczeli inni, choćby Dembiński czy Citko, ale Majaka te rozgrywki nie przerastały, nie odstawał. Rzecz w tym, że mógł się pokazać ze znacznie lepszej strony: z Atletico na Vicente Calderon mógł strzelić trzy bramki. Naprawdę! Trzy stuprocentowe okazje Majaka z takim rywalem na takim stadionie! Ale wszystko zmarnowane. Bramki z Steauą nikt mu jednak nie zabierze.

Reklama

Przeszedł do Hansy Rostock, która potęgą w Bundeslidze nigdy nie była, jeśli już tam grała, to walczyła o utrzymanie. Kibice tej niemieckiej ekipy pamiętają Sławka dobrze nie tylko dlatego, że swoje tam pograł – ponad sto meczów – ale raz jego trafienie zapewniło ligowy byt. Wszedł w 77 minucie, trafił na 3:2 i sprawił, że Hansa pozostała w elicie. Tego też mu nikt nie zapomni.

Nie ma co, miał nosa do ważnych goli. Szkoda, że nie w kadrze, w której tak efektownej karty nie zapisał. Niemniej jednak swój ważny wkład w historię tamtego okresu polskiej piłki bezsprzecznie ma, dziś obchodzi 47 urodziny – panie Sławku, najlepszego.

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
7
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...