Reklama

Wjazd na Bernabeu prosto z bramą. Królewski debiut Zizou

redakcja

Autor:redakcja

09 stycznia 2016, 23:09 • 2 min czytania 0 komentarzy

Oczywista oczywistość: nie ma żadnego większego sensu wyciągać daleko idących wniosków z jednego meczu, oddajmy jednak Zidane’owi co jego – trudno było wymarzyć sobie lepszy debiut. Po prostu. Nawet jeśli tak naprawdę wiele zrobić jeszcze nie zdążył, nawet jeśli swojej filozofii, taktyki i pomysłów piłkarzom nie wtłukł do głów, nawet jeśli karkołomne jest nazywać drużynę, która rozniosła dziś Deportivo 5:0, jego autorską, to 5:0 jest 5:0 i ma swoją niebagatelną wymowę. Na Bernabeu powiało optymizmem.

Wjazd na Bernabeu prosto z bramą. Królewski debiut Zizou

Atmosfera na ostatnich meczach Realu spod batuty Rafy Beniteza była nieznośnie ciężka. Gwizdy kibiców na trenera, obrywało się też piłkarzom, ogółem jakby nieustanne szukanie okazji, by wyrazić swoje niezadowolenie z panującego kryzysu. Mecze jak starcia w oblężonej twierdzy, a jeszcze trawionej wojną domową. To się Florentinowi Perezowi na pewno udało, że Zidane, uwielbiany Zidane, ikona, gigant boisk, którego wszyscy tu pamiętają wspaniale, od razu wniósł nadzieję i zaciekawienie – fotoreporterów było dziś ponoć tyle samo, co na El Clasico. Ten ciężki klimat wyparował jak ręką odjąć i nie oszukujmy się, to też miało wpływ na grę zawodników.

Wielkiej rewolucji taktycznej nie było, ale jednak był to Real, który oglądało się przyjemniej. Może nie od razu, bo po prawdzie pierwszy kwadrans należał do Depor i Navas uchronił kolegów od utraty bramki broniąc sam na sam, ale potem worek z golami się rozwiązał. Pozamiatane było już w pierwszej połowie, a efektownie strzelanie zaczął Benzema – piętką, intuicyjnie, właściwie w ciemno. Po 2:0 można było się skupić na tym, by cieszyć grą, zarówno siebie jak i fanów. Mieliśmy nieokreślone wrażenie, jakby zawodnikom sprawiało dziś kopanie znacznie większą radość, to była ta najistotniejsza zmiana – może to złudzenie, a może jednak zmniejszyła się presja, bo za sterami zjawił się człowiek z pokaźnym kredytem zaufania, a więc siłą rzeczy też z kredytem zaufania dla grających według jego wskazówek zawodników.

Najlepiej wyglądał zdecydowanie Bale, hat-trick mówi sam za siebie, ale Walijczyk i poza tym robił świetną robotę. To można powiedzieć o wielu zawodnikach, choćby o Carvajalu czy Isco, ale jest jeden gracz, który zadowolony nie  będzie – CR7. Mecz bez gola mimo wielu prób, a zakończony asystą kuriozalną, w pewnym sensie symboliczną. Portugalczyk tak się pogubił w dryblingu, że przez przypadek idealnie wyłożył piłkę Benzemie, a ten huknął nie do obrony jakby chciał powiedzieć: zobacz chłopie, jak to się robi.

Najnowsze

Boks

Kolejny freak czy wielka szansa dla boksu? Kim jest Jake Paul?

Szymon Szczepanik
3
Kolejny freak czy wielka szansa dla boksu? Kim jest Jake Paul?
Piłka nożna

Pożegnanie z Boenischem i Sousą, kapitan Piotr i Glik. Mecze o punkty bez „Lewego”

Szymon Piórek
1
Pożegnanie z Boenischem i Sousą, kapitan Piotr i Glik. Mecze o punkty bez „Lewego”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...