Yaya Toure cztery razy z rzędu wygrał plebiscyt na najlepszego piłkarza Afryki, ale wciąż mu mało. W 2015 roku wyprzedził go Pierre-Emerick Aubameyang, więc piłkarz Manchsteru City wziął sprawy w swoje ręce, zajął stanowisko w tej rażącej niesprawiedliwości, obwiniając cały kontynent.
Toure, w ostatnich latach dominujący plebiscycie, dostał właśnie jasny sygnał, że jego panowanie dobiega końca. Wcześniej wygrywał bezdyskusyjnie, a na horyzoncie nie było widać nikogo, kto mógłby mu zagrozić – wyrobił sobie markę, która według jego planów miała chyba dożywotnio zagwarantować zwycięstwa w plebiscycie na człowieka numer 1 Czarnego Kontynentu. Wbrew jego planom, świetny rok zaliczył Aubameyang: strzelił w klubie ponad 40 bramek, w tym sezonie Bundesligi trafił osiemnaście razy w siedemnastu spotkaniach. Słowem: klasa. I faworyt po odbiór statuetki.
Gwiazda Manchesteru City, która ma za sobą średni sezon w klubie, widzi to jednak inaczej. Według Toure, wszystko powinno sprowadzać się się do wygranej w Pucharze Narodów Afryki, po którą to on sięgnął z Wybrzeżem Kości Słoniowej. Dziwić może, że to dopiero jego pierwsze trofeum , grając z zawodnikami pokroju Drogby, Tiote, Eboue, Zokory, Dindane, ale nieważne, zostawmy to. Na pierwszy plan wysunęły się żale piłkarza, który zajął haniebne, drugie miejsce.
– Jestem bardzo, bardzo rozczarowany. Takie zachowanie jest niewłaściwe, bo pokazujemy, że nie liczy się dla nas, co osiąga się w Afryce. Bardziej doceniamy to, co dzieje się poza naszym kontynentem. To coś, co przynosi wstyd – mówił w wywiadzie po gali w Abudży.
– Kiedy wrócę do Europy, pojawi się dużo pytań i będę musiał na nie odpowiedzieć. Jestem szczerą osobą, więc zamierzam powiedzieć prawdę – kontynuował i przyznajmy, że trochę strach pomyśleć, czym w tym przypadku będzie „prawda”. Głosowanie zostało sfałszowane (głosowali trenerzy i dyrektorzy techniczni reprezentacji zrzeszonych w CAF) czy może Toure przegrał przez kolor skóry? W jego świecie nawet takie wyjaśnienie nie byłoby zaskakujące. Kiedyś groził już odejściem z Manchesteru City, bo klub nie złożył mu życzeń z okazji urodzin. Ostatnio wyznał, że według wielu ma wymarzone życie, ale on wcale nie czuje się szczęśliwy. Winni – dziennikarze, którzy krytykowali go za słabszą formę.
– Nie chcę narzekać, gratuluję Aubameyangowi, to świetny piłkarz. To, co się stało, to nie jego wina – zakończył swoje wywody prawdziwy dyplomata, Yaya Toure.