Mocno rozkręca nam się zimowe okienko transferowe. Pogoń ściąga gwiazdę z Węgier, Wisła czeskiego kozaka z Norwegii, a w Lechii bada się właśnie Marco Paixao. Zaczyna się też sporo dziać, jeśli chodzi o transfery „Z”. Dziś rano nasz kraj opuścił Arkadiusz Piech. Napastnik znany z tego, że ostatnio częściej lał lekarzy niż bramkarzy, przeprowadza się właśnie na Cypr. Konkretnie na wypożyczenie – do AEL-u Limassol.
Wydaje się to transakcja niezwykle przemyślana. Po pierwsze – Legia zrzuci z listy płac całkiem pokaźną sumkę, po drugie – Piech przeniesie się do przeciętniaka, czyli tam, gdzie czuje się najlepiej. Po trzecie – facet nie zna angielskiego, więc istnieje duże prawdopodobieństwo, że zdoła nikomu nie podpaść. Sprawa kluczowa – Piech znów będzie jednak mógł powalczyć o utrzymanie, a to przecież jego naturalne środowisko. Przypomnijmy, że w czerwcu 2015 roku Arkadiusz – grając w Bełchatowie – spadł z ligi po raz trzeci z rzędu, tylko raz zabrano licencję Polonii i zielony stolik zdecydował o utrzymaniu Ruchu.
AEL Limassol zajmuje właśnie dziesiąte miejsce z przewagą zaledwie trzech punktów nad przedostatnim Paphos. Przed Piechem istnieje więc olbrzymia szansa na zaliczenie czwartego kolejnego spadku, co – kto wie – być może stanowiłoby nawet rekord w historii futbolu. Jeden trafia do Księgi Guinnessa po zdemolowaniu Wolfsburga, drugi może ciut inaczej, może okrężną drogą, ale jednak! Rekord to rekord.
Arek, nie spieprz tego!