Sławomir Peszko udzielił wzruszającego wywiadu. Aż trudno przejść obojętnie obok zawodnika tak profesjonalnego, jednocześnie tak pełnego pokory i tak skupionego na pracy.
– Bo czy ktoś mnie kiedyś widział pod wpływem alkoholu? – pyta na początku Peszko, a dziennikarz „Przeglądu Sportowego” zamiast potwierdzić, że oczywiście, to rozkosznie stwierdza: ja nie. No naprawdę, ręce nam opadły. Ciekawe, czy gdyby tego dziennikarza spytał o to samo Janusz Panasewicz, to odpowiedź brzmiałaby „ja nie”. Albo gdyby go zapytała Agnieszka Kotulanka…
Peszkę pod wpływem alkoholu widział i drugi trener kadry, po meczu w Krakowie, i taksówkarz w Kolonii, i cała rzesza innych ludzi. Musimy mu jednak oddać honor. Zdarzały się też Sławkowi sytuacje dziwne, gdy z pewnością był całkowicie trzeźwy, ale coś zaburzało mu poczucie równowagi, może to jakieś problemy z błędnikiem albo efekty pomeczowego wyczerpania? Tak na przykład było, gdy wysiadał z samolotu, który całkiem niedawno – bo w grudniu – przetransportował Lechię z wyjazdowego meczu w Łęcznej. Wtedy ludzie mogliby pomyśleć, że Sławek zawiany, a on zapewne zwyczajnie zmęczony.
No dobra, mniejsza z tym.
Problemem Peszki nie jest to, czy go ktoś widział pijanego, ale to, że regularnie ludzie widzą go jak gra w piłkę nożną. Nie jest to miły widok, oj nie. On sam mówi tak: „Oczekiwania wobec mnie były duże. Myślano, że skoro przychodzi reprezentant kraju, to będzie zdobywał po trzy bramki w meczu”.
Nie no, tego nikt akurat nie oczekiwał, więc proszę takich bzdur nie opowiadać. Ludzie natomiast oczekiwali, że Peszko nie będzie rywalizował o miano najgorszego piłkarza ligi i że przez całą rundę jednak zanotuje lepszy bilans niż zero goli i zero asyst. Nie oczekiwano trzech bramek na mecz, prędzej trzech bramek w ogóle. Ale i to było ponad siły Sławka.
Patrząc na jego poczynania, nawet święty straciłby cierpliwość, a co dopiero porywczy trener Von Heesen. I tak dochodzimy do najgłupszego pytania, jakie zadano w 2016 roku. I najgłupszej odpowiedzi. Uwaga:
– „Rozczarował mnie Peszko. Spodziewałem się po nim więcej”. „Reprezentantowi Polski nie przystoi tak grać, nie wiem, co się z nim dzieje” – mówił na konferencjach prasowych. Czemu wziął sobie pana na cel?
– Nie wiem.
Dziennikarz ma przed sobą reprezentanta Polski, który w czternastu meczach nie strzelił gola i nie zanotował asysty, regularnie był najgorszy na boisku i na którego po prostu nie dało się patrzeć. I ten dziennikarz pyta: czemu trener wziął cię na cel? A piłkarz na to: nie wiem!
No, jeśli tego nie wiesz, to co ty w ogóle wiesz? Wiesz, na której ręce się nosi zegarek? Jak się uruchamia mikrofalówkę? Wiesz, gdzie leży Australia?
Na szczęście w całym wywiadzie znajdujemy jeden rozsądny fragment. Dziennikarz odnosi się do metod pracy trenera Lechii.
Jakby miał do czynienia z dziećmi – stwierdza.
Raczej z debilami – odpowiada przytomnie Peszko.