Przeciętny klub, obrzydliwie bogaty inwestor, mocarstwowe plany i kompletny brak cierpliwości – skąd znamy ten scenariusz? W ten sposób piłkarską potęgę próbowali zbudować choćby w Machaczkale, gdzie projekt oparty na kosmicznych płacach dla pojedynczych gwiazd zakończył się kompletnym fiaskiem. W Anży bowiem – choć liznęli europejskich pucharów – szybko zaznali smaku spadku do drugiej ligi. Tam, gdzie gleba pod budowę piłkarskiego kolosa była o wiele żyźniejsza, jak w Paryżu czy Manchesterze, nawet mimo szaleńczego parcia na błyskawiczny sukces udało się zamierzony cel osiągnąć. Najzdrowiej jednak do całej tego typu operacji podchodzą w Krasnodarze, gdzie raptem 7-letni miejscowy FK tworzony jest z głową i logiką widoczną na każdym kroku. Zapraszamy zatem do zapoznania się z realiami w jakich żył dotychczas między innymi reprezentant Polski, Artur Jędrzejczyk.
W czasach gdy większość poważnych klubów europejskich jest w wieku bardzo mocno emerytalnym, FK dopiero wkroczyło do podstawówki i rozpoczęło naukę składnego czytania oraz pisania. Nie da się jednak ukryć, że jest to uczeń niezwykle pojętny i inwestujący w niego rodzic widzi ogromny potencjał, a kolejne miesiące życia potwierdzają szybki progres w rozwoju pupila. Za wskrzeszeniem rosyjskiego klubu stoi Siergiej Galicki, którego majątek szacowany jest na 8,4 miliarda dolarów. Galicki to człowiek niezwykle obrotny, a do tego po uszy zakochany w piłce. W latach młodzieńczych podzielał pragnienie wielu rówieśników – móc pokazać się kiedykolwiek przed wielką publicznością, a piłkarskimi sztuczkami zdobywać sławę, pieniądze i serca kibiców. Jego piłkarski potencjał szybko jednak zweryfikowała rzeczywistość, która sprawiła, że Sergiej po rozegraniu jednego meczu w profesjonalnej lidze, nigdy już na ten pułap nie wrócił. Udał się więc na studia, ukończył z wyróżnieniem uczelnię i począł szukać swojego miejsca wśród lokalnych biznesmenów. Zaczęło się na drobnym handlu kosmetykami i chemią – zakończyło na posiadaniu potężnej firmy Magnit i miejscu w drugiej setce najbogatszych ludzi świata (a w metryczce dopiero 48 lat!). Urodzony w Krasnodarze od zawsze marzył by swoje miasto rozświetlić na piłkarskiej mapie świata. Nie zdecydował się przejąć mającego blisko 90-letnią tradycję Kubania, wolał od podstaw postawić na swój autorski projekt. “Byki” w 2008 roku zadebiutowały więc na rosyjskich boiskach zmagając się w ramach grupy południowej Drugiej Dywizji (trzeci szczebel rozgrywkowy). Trzecie miejsce nastroiło optymistycznie oligarchę, który już po trzech latach celebrował awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Co prawda FK uplasował się na piątej lokacie, ale licencję z uwagi na ogromne zadłużenie utracił Saturn Ramienskoje. A że Galicki nigdy grosza nie szczędził to wykupił pozwolenie na grę i tak od sezonu 2011/2012 klub mógł mierzyć się wyłącznie z najlepszymi. Siergiej od początku wysyłał podprogowe sygnały – “nie będę bratał się z największymi z Moskwy, chcę ich zdetronizować!”. Zdystansował się od ewentualnego sojusznictwa również z najważniejszymi głowami w kraju, integrował się natomiast choćby z Ministerstwem Sportu, któremu dowodzi Witalij Mutko.
Pierwsza decyzja Galickiego dotyczyła budowy wielkiego ośrodka sportowego dla młodzieży. Plan na najbliższe lata był jasno nakreślony – Rosjanin wyłoży fundusze, a klub, zamiast chwytać się podstarzałych europejskich gwiazd i zawodników z polecenia przeliczających wszystko na dolary menedżerów, miał skupić się na szkoleniu młodzieży. Jak najlepszym. Jak najkonsekwentniejszym. Połączonym z rozległą siatką skautingową zaglądającą w każdy zakątek świata w poszukiwaniu przyszłych następców Messiego czy Ronaldo. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Wkrótce powstał zajmujący powierzchnię 20 hektarów obiekt, który aktualnie obejmuje 20 boisk, kilka sal wykładowych, baseny oraz pomieszczenia przeznaczone do regeneracji. Zwieńczeniem projektu infrastrukturalnego ma być stadion z którego Rosjanie będą korzystać na wyłączność.
Co ciekawe – pomiędzy trawiastymi boiskami i przystosowanymi halami sportowym odnaleźć można… pomieszczenia do gry w szachy. Cisza, spokój, kilkadziesiąt stolików z szachownicami i poustawianymi pionkami. Galicki to bowiem fascynat tej królewskiej gry, w młodości zapowiadający się na świetnego szachistę, który mierzył się nawet z najlepszymi zawodnikami z kraju.
– Mamy tutaj sale wykładowe i miejsce do gry w szachy. Sukces w piłce nożnej nie jest bowiem możliwy bez starannego wykształcenia i rozwoju umysłowego. Na boisku niezbędne jest myślenie, chcę by FK Krasnodar grał ofensywnie i mądrze, zatem uznałem, że świetnym uzupełnieniem treningów będą szachy. To gra która w nieprawdopodobny sposób rozwija logiczne myślenia i potrafi dokształcić człowieka. Sam często przychodzę w to miejsce i zapraszam do gry zainteresowanych – opowiada pomysłodawca.
Według planu pierwsze pokolenie młodych zawodników, którzy przejdą przez wszystkie szczeble młodzieżowe i opuszczą akademię jako w pełni ukształtowani piłkarze, szkolenie zakończy w roku 2018, czyli dokładnie wtedy gdy Rosjanie będą organizowali Mundial. Do tego czasu, a najlepiej oczywiście jeszcze wcześniej, klub ma zasilić również prywatną gablotę pucharem za zdobycie mistrzostwa Rosji.
Krasnodar liczy prawie 800 tysięcy mieszkańców, a dopóki nie powstało FK cała siła kibicowska skupiała się głównie wokół Kubania. Na początku istnienia nowego klubu Rosjanin zadbał o to by w mieście wytworzyła się moda na “Byki”, a młodzi chłopcy garnęli się w jak największej liczbie do szlifowania swoich umiejętności w zielono-czarnych barwach. Dla kibiców główną atrakcją był przyjazd Brazylijczyka Pelé, który najpierw przywitał się z juniorami, a potem swoimi opowieściami zachęcał do ciężkich treningów mogących przynieść, jak w jego przypadku, wymierne skutki. Gdy FK znalazło się już w najwyższej klasie rozgrywkowej, Siergiej postanowił także zapełnić trybuny podczas meczów ligowych. Na starcia z najatrakcyjniejszymi rywalami – moskiewskim Spartakiem oraz Zenitem Sankt Petersburg – zarządził darmowe wejście.
– Chcę by nasze trybuny wyróżniały się wysoką kulturą. Brzydzę się burdami i wzajemnym obrażaniem, więc jeśli nasi kibice będą zachowywali się godnie to tę akcję powtórzymy – zapowiedział przed pierwszym meczem. Sama idea okazała się być strzałem w dziesiątkę.
A propos trybun – póki co FK swoje mecze rozgrywa na tym samym obiekcie, co Kubań. Także i o to zadbał jednak Galicki. Na początku 2016 ukończona ma być już budowa nowego, mogącego pomieścić około 36 tysięcy widzów obiektu. Projekt został wyceniony na 200 milionów € i miał zostać zwieńczony już w listopadzie poprzedniego roku, ale opóźnienia wymagało dopracowanie konstrukcji dachu.
Infrastruktura infrastrukturą, ale w międzyczasie trzeba było pieczołowicie dbać o to, by miał kto godnie prezentować się na nowoczesnych obiektach. Aktualnie drużyna zbudowana jest w przeważającej części z Rosjan, Latynosów oraz Skandynawów. Właściciel klubu powtarza, że jego marzeniem jest by pierwszą jedenastkę stanowili lokalni wychowankowie, tak by kibice mogli się z nimi w pełni utożsamiać. Na tym etapie budowy zespołu nie ma jednak problemów z sięganiem po zagranicznych graczy.
– Piłkarzami wartymi milion € nie da się zdobyć mistrzostwa, ale wcale nie trzeba wydawać z tej okazji horrendalnych sum. Kluczowy jest odpowiedni dobór personaliów.
Formacja ofensywna to domena Brazylijczyków – Ariego, Wandersona i wartego dziesięć okrągłych baniek Joãozinho. Za destrukcję w głównej mierze odpowiedzialni są Skandynawowie, czyli kapitan Granqvist oraz Stefan Strandberg, a swoje miejsce na prawej stronie linii defensywnej miał też wspominany na początku Artur Jędrzejczyk. Przyznać trzeba, że w skali europejskiej nazwiska nie rzucają na kolana, ale wyniki zdecydowanie przemawiają za tą polityką transferową. Sam Galicki nie ukrywa, że z piłkarzami jest bardzo blisko związany osobiście. Lubi wejść po meczu do szatni, przybić piątkę, zadzwonić, porozmawiać. A po wyjątkowych meczach podarować najlepszemu zawodnikowi Rolexa. Swoją odwzajemnioną sympatię do prezesa zaprezentował zresztą jakiś czas temu Ari, który w dniu urodzin Sergeya trafił do siatki, podbiegł do chorągiewki i zrzucił trykot meczowy. A pod nim t-shirt i życzenia urodzinowe.
– Jestem przytłoczony emocjami. Czy mógłbym dostać lepszy prezent na urodziny? – wyznał na Twitterze oligarcha.
Konsekwencja i cierpliwość, co rzadko na tym poziomie spotykane, u Galickiego są na porządku dziennym. Od trzech lat nie zmienił trenera, którym jest jego rodak – Oleg Kononow.
– To świetny fachowiec, mamy wielu zaawansowanych technicznie graczy, a trener chce byśmy grali krótkimi podaniami, szybko, utrzymywali się przy piłce. To nam bardzo pasuje – opowiada pomocnik Mauricio Pereyra.
W obecnym sezonie Krasnodar plasuje się póki co na piątym miejscu w lidze (7 punktów straty do lidera), ale świetnie radzi sobie za to w europejskich pucharach. W grupie z Borussią Dortmund, PAOK-iem Saloniki i Gabalą Rosjanie zajęli pierwsze miejsce po tym jak w przedostatniej kolejce ograli BVB. Na wiosnę zmierzą się w fazie pucharowej ze Spartą Praga, a przecież niewiele brakowało by FK latem tego roku walczyło o awans do Ligi Mistrzów. Ostatecznie drużyna skończyła z identycznym dorobkiem punktowym jak wicemistrz, CSKA Moskwa, a zadecydował jedynie gorszy bilans bramek (CSKA gola na wagę drugiego miejsca strzeliło w 88. minucie ostatniego meczu sezonu). Póki co największym sukcesem zespołu z Krasnodaru jest wciąż zdobyty przed rokiem Puchar Rosji.
Obecość na mapie FK jest wielkim powodem niepokoju dla kibiców rywala zza miedzy, Kubania. Drużyna Gawickiego robi błyskawiczne postępy, już lada chwila przeniesie się na swój piękny obiekt, a przeciwnicy “Byków” pozostaną na swoim archaicznym stadionie. Na wieść o ogromnej konkurencji z finansowania Kubania planuje wycofać się także ormiański bogacz Oleg Mchitaryan. Mimo 87-letniej tradycji przyszłość klubu stoi pod wielkim znakiem zapytania. Czkawką zielono-żółtym odbija się także sportowa akademia stworzona w obozie rywali, która większość trenującej młodzieży zdołała już przekonać do trenowania wśród nowoczesnej infrastruktury oraz pod okiem najwyższej klasy fachowców. Wydaje się więc, że już tylko kwestią czasu jest kiedy młodszy z klubów nakryje czapką o wiele starszego przeciwnika.
FK Krasnodar to wciąż zespół bez większych gwiazd, ale budowany nader logicznie i spokojnie. Z roku na rok apetyty kibiców z pewnością będą rosły co spowodowane jest coraz śmielszymi poczynaniami tej bardzo młodej drużyny. W przeciwieństwie do skrajnie niepoważnych projektów jak choćby ten z Machaczkały nie wypada nic innego jak trzymać kciuki za to by “Byki” wtrąciły się w wieloletnią dominację zespołów głównie z Moskwy i St. Petersburga.
Marcin Borzęcki