Reklama

Jedenastka najgorszych i kłopot bogactwa. Tytoń wrócił do punktu wyjścia.

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

03 stycznia 2016, 22:54 • 2 min czytania 0 komentarzy

Mitchell Langerak rozpoczął nowy rok od mocnego uderzenia – prywatnie się ożenił, a zawodowo wykazał chęć powrotu do gry. Kontuzję i kilka miesięcy przerwy ma już za sobą, od stycznia rozpoczyna walkę o miejsce w bramce Stuttgartu. Jeśli kogoś ta informacja nie cieszy, to z pewnością Przemysława Tytonia.

Jedenastka najgorszych i kłopot bogactwa. Tytoń wrócił do punktu wyjścia.

Tytoń i Langerak przychodzili na Mercedes-Benz Arena w tym samym czasie. Pierwszy miał za sobą rozegrany cały sezon w Primera Division, drugi – większość czasu na ławce w Dortmundzie. Ale to transfer Australijczyka kosztował trzy miliony euro, Polaka – trzykrotnie mniej. Żaden z nich, przynajmniej nazwiskiem, nie przekonywał na dzień dobry kibiców. Większość się zgadzała: bramkarze o zbliżonych umiejętnościach, chociaż nie na tyle wysokich, by zastąpić Svena Ulreicha, który odszedł do Bayernu.

I kiedy wybór między Tytoniem a Langerakiem przypominał wróżenie z fusów, rywalizację na najmniejsze szczegóły – Australijczyk złapał kontuzję. Tytoń miał mieć kilka tygodni na zrobienie różnicy i osiągnięcie przewagi, ostatecznie dostał całą rundę. Na swoje szczęście.

Gdyby Langerak miał wrócić do zdrowia, jak początkowo zapowiadano, pewnie już jakiś czas temu stracilibyśmy Polaka z pola widzenia. Przypomnijcie sobie jego wejście do Bundesligi: co mecz to błąd, niekiedy więcej niż jeden, kilka bramek obciążających konto. Kiedy było wiadome, że zmiennikiem Tytonia może być tylko 21-letni żółtodziób – ten obejrzał czerwoną kartkę. Jeśli cofniemy się do sierpnia i września, to Stuttgart przegrywał mecz za meczem, tracił najwięcej goli w lidze, a Przemek zbierał bardzo kiepskie recenzje.

Bild za pierwsze mecze oceniał go następująco: 5, 4, 6, 3, 3, 3. Czyli dwa razy źle, raz tragicznie, trzy razy przeciętnie. Serwis Goal.com podczas podsumowania rundy umieścił Tytonia w jedenastce najgorszych.

Reklama

Ale drugą część jesieni Polak miał na naprawdę niezłym poziomie. Nie jest już uznawany za najgorszego bramkarza ligi, nie ma najsłabszych not, dwukrotnie zebrał „jedynki”, był wybierany MVP. I nic dziwnego, skoro zaliczał takie interwencje…

W poniedziałek, 4 stycznia, Stuttgart rozpoczyna przygotowania do nowej rundy. Jednym z głównych tematów: rywalizacja między słupkami. Robin Dutt, dyrektor sportowy klubu, zwraca uwagę, że Tytoń w trakcie rundy wrócił na właściwe tory i w sytuacji, gdy do dyspozycji jest Langerak, w bramce dostrzega kłopot bogactwa. O naszym rodaku mówi: – Jest dobry. Ma charyzmę, dobre wyszkolenie, mówi po niemiecku.

Wygląda więc na to, że reprezentant Polski po półrocznej szansie wrócił do punktu wyjścia, ale – biorąc pod uwagę przebieg całej rundy – narzekać nie powinien. A niektórzy nawet twierdzą, że dzięki końcówce jesieni ma nad Langerakiem drobną przewagę.

Najnowsze

1 liga

Kołakowski: Nie może być tak, że w jednym biegu startują konie i krowy

Bartek Wylęgała
0
Kołakowski: Nie może być tak, że w jednym biegu startują konie i krowy

Niemcy

Komentarze

0 komentarzy

Loading...