Reklama

Nawałka: Widzę jeszcze rezerwy w tym zespole

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

14 grudnia 2015, 09:13 • 11 min czytania 0 komentarzy

– Robert poprowadził drużynę do awansu na Euro, ale trzeba pamiętać, że on gra dla drużyny. Poświęca się tak, jak inni, którzy włożyli dużo wysiłku, który zaowocował turniejem we Francji. Każdy wykonał kapitalną robotę, stąd awans w bardzo trudnym stylu. Widzę jeszcze rezerwy w tym zespole i te rezerwy będziemy starali się wykorzystać w przygotowaniach – mówi dziś Adam Nawałka, selekcjoner reprezentacji Polski.

Nawałka: Widzę jeszcze rezerwy w tym zespole

FAKT

Na drodze Polaków: starzy znajomi. Zaczyna się przewidywalnie.

f1

Scena tuż po losowaniu grup w paryskim Palais des Congres. Joachim Loew (55 l.) potknął się, schodząc po schodach, a przed spektakularną wywrotką uratował go Adam Nawałka (58 l.). Panowie w ciągu ostatnich kilku miesięcy zdążyli się dobrze poznać i polubić. Polska i Niemcy spotykają się ponownie. Podczas Euro 2016 zagramy z naszymi sąsiadami na Stade de France. Rywal, wspaniała otoczka i ranga spotkania. To musi być hit, ale o punkty musimy się szczególnie postarać w starciach przeciwko Irlandii Północnej i Ukrainie. To one okażą się kluczowe w walce o awans.

Reklama

Ten zespół ma rezerwy – mówi Adam Nawałka.

Trener Irlandczyków z północy powiedział, że kluczem do zatrzymania Polaków będzie zatrzymanie Roberta Lewandowskiego.
– Robert poprowadził drużynę do awansu na Euro, ale trzeba pamiętać, że on gra dla drużyny. Poświęca się tak, jak inni, którzy włożyli dużo wysiłku, który zaowocował turniejem we Francji. Każdy wykonał kapitalną robotę, stąd awans w bardzo trudnym stylu. Widzę jeszcze rezerwy w tym zespole i te rezerwy będziemy starali się wykorzystać w przygotowaniach.

f2

Dalej czytamy o lidze. Wystarczą nagłówki:
– Przebudzenie Gruzina
– Witan ratuje Słonie
– Dokumenty jedno, rzeczywistość drugie
– Piast nie pozwolił się złapać
– Szósta wygrana Lecha w drodze na podium

A dziś Rakels idzie na rekord. Jeszcze trzy gole i zostanie najskuteczniejszym piłkarzem Cracovii, odkąd ta w 2004 oku wróciła do ekstraklasy.

RZECZPOSPOLITA

Reklama

Losowanie? Oczywiście, jest co poczytać. Trafiliśmy na samych dobrych znajomych.

Irlandia Północna, Niemcy i Ukraina rywalami Polaków w grupie. Mecze kolejno w Nicei, Paryżu i Marsylii. Rzut oka na towarzystwo, w jakim znaleźliśmy się w grupie, prowadzi do prostego wniosku – to nie będzie wyprawa w nieznane. Wiemy, czego się można po nich spodziewać, ale wiemy też, że nie są to nasi przyjaciele od serca. Helmuth od zawsze nam imponował i budził zazdrość. Zawsze byliśmy w jego cieniu, nigdy nie mogliśmy dojść do głosu, gdy był w pobliżu. W końcu nam się udało – rok temu, jesienią – zepchnąć Helmutha do roli drugoplanowej, ale podczas rewizyty we Frankfurcie znów on był górą. Andrij też nam zaszedł za skórę. Niby przyjaciel, niby organizowaliśmy nawet wspólną imprezę, na którą zaprosiliśmy gości z całej Europy, ale gdy przyszło co do czego, Andrij upokorzył nas w naszym salonie, wyprowadzając dwa ciosy tak szybkie, że nie zdążyliśmy się obejrzeć, a już leżeliśmy na podłodze. No i Patrick, którego wybryki kosztowały nas tyle wstydu, a wszyscy znajomi śmiali się z nas i mówili, że strzeliliśmy sobie samobója.

Jest kilka tekstów pod Euro, dotyczą tej samej sprawy, ale z różnej perspektywy. Stefan Szczepłek pisze, że najważniejszy jest pierwszy krok.

Tym razem wylosowaliśmy nie tylko przeciwników na naszą miarę. Sprzyja nam też terminarz. Przeciwnikiem w pierwszym meczu nie będzie gospodarz ani faworyt, jak to się nam w przeszłości zdarzało, ale drużyna debiutująca w Euro. Nie wyobrażam sobie, aby Polska mogła nie wygrać z Irlandią Północną. Wyobrażam sobie natomiast, że może nie pokonać Niemców. Wspomniany Lewandowski powiedział po przegranym meczu we Frankfurcie, że Polacy zagrali w nim lepiej niż w zwycięskim w Warszawie. W tej sprawie też się z nim zgadzam. Nie odbieram zasług polskim piłkarzom, którzy na Stadionie Narodowym pokonali Niemców wkrótce po zdobyciu przez nich tytułu mistrza świata. Ale nie chce mi się wierzyć, by mogli to powtórzyć na ważnym turnieju. Jeszcze nie teraz, choć chciałbym się mylić. Przy założeniu, że po dwóch meczach będziemy mieli 3 punkty, z Ukrainą zagramy o drugie miejsce. I to ten mecz może się okazać najważniejszy. Dobry początek turnieju to na ogół spora szansa na końcowy sukces. Dla jednych jest nim pierwsze miejsce, dla innych (my się do nich zaliczamy) wyjście z grupy, bo dalej, w systemie pucharowym, jeden mecz przekreśla nadzieje lub winduje nas do nieba.

Mogło być gorzej – przekonuje z kolei Andrzej Juskowiak.

Pierwsze komentarze wskazują na to, że piłkarze i kibice są po losowaniu zadowoleni…
– Ja też jestem zadowolony. Mogło być dużo gorzej. Optymizmem napawa mnie oczywiście styl, w jakim przeszliśmy przez eliminacje. Ta drużyna nauczyła się reagować. Pod wodzą Adama Nawałki zespół przestał być bierny. Poza tym jest stabilny, nie zdarzają mu się wpadki, wyraźnie słabsze mecze. Oczywiście jeśli Niemcy przeciwko nam zagrają na tym samym poziomie jak podczas rewanżu we Frankfurcie, to możemy rozegrać najlepsze spotkanie w historii polskiego futbolu, a i tak będzie to za mało.

(…)

Zwycięstwo z Niemcami wlało mnóstwo optymizmu w serca kibiców. Możemy taki mecz powtórzyć na turnieju?
– Szczerze mówiąc, będzie trudno. Niemcy od bardzo dawna nie rozegrali tylu złych meczów co w tych eliminacjach. Widać było, że zapłacili wysoką cenę za mistrzostwa świata w Brazylii. Kilku piłkarzy miało też problemy w klubach. Ten zespół ma też swoje słabsze strony, popełnia błędy w obronie, zdarzają się wpadki przy wyprowadzaniu piłki. Manuel Neuer potrafi się zapędzić, ale bądźmy szczerzy, prawdopodobnie na wielkim turnieju już im się takie rzeczy nie będą przytrafiać. Jestem pewien, że Niemcy zminimalizują ryzyko popełnienia błędów.

GAZETA WYBORCZA

Poniedziałek w Wyborczej jak zwykle mocny. Fakt przedstawił o losowaniu trzypytaniową rozmówkę z Adamem Nawałką, w Rzepie przepytano Andrzeja Juskowiaka, a tutaj – Zbigniew Boniek. Darmo nie ma już nic.

gw

Patrzył pan na paryski wybór losu na zimno czy jednak rozgorączkowany?
– Uroczystość była miła, dobrze zorganizowana, niczego nie brakowało, popatrzyliśmy na twarze starych znajomych z różnych krajów, ale gdy kulki poszły w ruch, zaczęły się emocje. Nie chciałem trafić na Francuzów i Belgów z pierwszego koszyka, zawsze wyjątkowo trudno się gra z gospodarzami. Przerabialiśmy to na mundialu w Korei, na mistrzostwach świata w Niemczech, słabo to naszym wychodziło, więc jakoś nie tęskniłem za powtórką. No i powtórki nie będzie.

(…)

Można wyjść z grupy z trzeciego miejsca. W tym sensie faza grupowa mistrzostw Europy we Francji może być łatwiejsza niż dotąd.
– Ale można też z grupy nie wyjść, mając sześć punktów. To czysta teoria, trzeba by mieć ogromnego pecha, ale to, że do 1/8 finału awansują cztery zespoły z trzecich miejsc z najlepszym bilansem, nie jest jakimś wielkim ułatwieniem. Ja wolę myśleć, że te mistrzostwa będą dla nas bardzo trudne, i takie będą. Ale to nie znaczy, że to pozbawia nas szansy na sukces. Mamy silny zespół, zdeterminowany. Trzeba go dobrze, wszechstronnie przygotować i wierzyć w jego potencjał. Nie umniejszając klasy rywali i nie wymachując szabelką przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Cokolwiek dziś powiemy, to tylko słowa i obietnice, a słowami i obietnicami się meczów nie wygrywa.

Ale zaczynając od spotkania z Irlandią Płn., Polska nie ucieknie od roli faworyta.
– A co mają powiedzieć Niemcy, którzy faworytem będą w każdym meczu? Rola faworyta też jest dla ludzi, trzeba się z nią zmierzyć, jeśli się ma poważne plany. Tak, Polacy będą faworytami w meczu z Irlandią Płn. i mam nadzieję, że nie zawiodą. Od lat polscy piłkarze jechali na wielkie turnieje, by zagrać mecz kluczowy, o wszystko i o honor. Chcemy z tym skończyć i mamy podstawy wierzyć, że się uda. Ale rywale mają własne plany i trzeba o tym pamiętać. Nikt nie pojedzie do Francji rozdawać punkty w prezencie, nawet ci, którzy w imprezie tej rangi debiutują. Każdy, nawet ci najwięksi będą się musieli naszarpać, by wyjść z grupy, by wyrwać każdy punkt. Nas dotyczą te same reguły.

gw2

Mnóstwo jest tych tekstów wokół losowania, trochę zaczyna to już męczyć. Jeszcze symulacja starego Gdyba, czyli propozycja Wojciecha Kuczoka. Przeciętne wróżenie z fusów.

Wariant realistyczny zakłada, że zgodnie z notowaniami bukmacherów jesteśmy na tyle mocni, by poważnie myśleć o miejscu za plecami Niemców. Och, to już nam drabinkę uprzyjemnia o szczebelek, bo wygląda na to, że drugie miejsce w naszej grupie jest trampoliną do ćwierćfinału. Przy założeniu, że Francuzom po tak fartownym losowaniu nie wypada stracić punktu w pierwszej fazie turnieju, trafilibyśmy na kogoś z tria Szwajcaria – Albania – Rumunia, a nie są to reprezentacje, których nazwy na biało-czerwonych koszulkach wywołują plamy nerwowego potu. Polska w ćwierćfinale Euro zapewne musiałaby honorowo odpaść po boju z jedną z europejskich potęg, najprawdopodobniej z Hiszpanią, ale to już byłby wynik na miarę naszych o sobie mniemań.

gw3

Są też polskie tematy. Pierwszy – Piast liderem na zimę. A drugi o krachu Śląska.

Ostatnie cztery lata były najlepsze w historii piłkarskiego Śląska. W tym czasie wrocławska drużyna była mistrzem i wicemistrzem Polski, zdobyła Superpuchar, grała w finale Pucharu Polski. A w „słabszych” sezonach Śląsk kończył ligę jako trzecia i czwarta drużyna ekstraklasy. Jednak ostatnie miesiące są dla Śląska koszmarem. Sportowo wrocławianie prezentowali się kompromitująco – mieli serię 11 ligowych meczów bez wygranej. A wliczając Puchar Polski, passa była jeszcze bardziej zawstydzająca: 12 spotkań bez wygranej. (…) W ślad za niemocą sportową pogłębiał się kryzys marketingowy oraz wizerunkowy Śląska. Klub nie ma sponsora tytularnego, na koszulkach piłkarzy nie ma żadnej reklamy, a ze stadionu zniknęły bandy ledowe, na których kiedyś wyświetlano reklamy sponsorów. Dodatkowo od drużyny totalnie odwrócili się kibice. Ostatnie mecze drużyny we Wrocławiu oglądało około 5 tys. widzów. W piątek na meczu z Łęczną zanotowano najniższą frekwencję w historii meczów Śląska na Stadionie Miejskim: było 4,2 tys. widzów, co na obiekcie mogącym pomieścić 43 tys. osób wyglądało porażająco smutno. Co gorsza, niektórzy twierdzą, że ludzi na mecze chodzi znacznie mniej, a klub zawyża frekwencję, podając nieprawdziwe dane. Fatalna gra spowodowała panikę wśród właścicieli Śląska. Najpierw odsunięto od zespołu trenera Tadeusza Pawłowskiego, informując, że z powodów osobistych poprosił o urlop. W meczu przeciwko Lechii Gdańsk wrocławian poprowadził Grzegorz Kowalski ściągnięty z trzecioligowej Ślęzy Wrocław. Ale już kilkanaście godzin później Pawłowski i Kowalski zostali zwolnieni. Misję ratowania Śląska powierzono 66-letniemu Romualdowi Szukiełowiczowi. Już dwukrotnie prowadził on Śląsk, ale ostatnio trenował trzecioligową Foto-Higienę Gać.

SUPER EXPRESS

Główne tematy z weekendu? Boruc posłał Diabły do piekła, lider przeciwstawił się Legii, a Lechia i Mila wychodzą na prostą.

se

To był jeden z lepszych naszych meczów w sezonie. Najważniejsze, że przełamaliśmy złą serię i małymi krokami wychodzimy na prostą – mówi pomocnik Sebastian Mila (33 l.), który zaliczył dwie asysty i poprowadził Lechię do triumfu 2:0 nad Wisłą. Dla klubu z Gdańska to dopiero druga wygrana z rzędu. (…) – Bardzo ciężko pracowałem na to, by odzyskać formę – komentuje Mila. – Pomogły dodatkowe treningi oraz wsparcie rodziny i chłopaków, którzy przysyłali mi SMS-y, że mnie potrzebują i że przyjdzie mój czas. Dzięki nim nie czułem się niepotrzebny. To nie był łatwy moment.

se2

Ciarki przechodzą na myśl o Niemcach – mówi Zbigniew Boniek.

Z Niemcami zagramy na Saint-Denis…

– No właśnie. Aż mnie ciarki przechodzą, gdy pomyślę o tym meczu. Zagrać takie spotkanie na największym stadionie we Francji? Super, to historyczne wydarzenie. Jak znam naszych kibiców, to może ich tam się znaleźć nawet kilkadziesiąt tysięcy. Piłka to radość i my się z tego losowania cieszymy. Bo żeby była jasność: nie cieszę się dlatego, że uważam, iż wylosowaliśmy słabych rywali. Tak nie jest. Cieszę się, bo wylosowaliśmy atrakcyjnych przeciwników, z którymi zagramy na dużych, pięknych stadionach. Dzięki temu mnóstwo naszych kibiców będzie mogło nas wspierać z trybun. I to jest dla mnie piękne.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Z tej grupy trzeba awansować.

ps

Zaczyna się tekstem o tym, że rozgrywki grupowe to dopiero pierwszy etap, ale jest i zapowiedź znajdującego się w środku dodatku o losowaniu. Omijamy relacje ligowe i natrafiamy na tekst o wielkim tygodniu Boruca.

To najlepszy wynik w historii klubu – powiedział po wygranej z Chelsea w poprzedniej kolejce menedżer Bournemouth Eddie Howe. Kilka dni później mógł spokojnie mówić o najlepszym tygodniu. Wisienki sprawiły kolejną niespodziankę i w sobotę pokonały na własnym boisku Manchester United 2:1. (…) Co prawda Manchester stworzył sobie w tym spotkaniu jeszcze kilka dogodnych sytuacji, ale albo dobrze interweniował Artur Boruc, albo napastnicy gości strzelali obok bramki. Polak już w drugim meczu z rzędu pokazał, że jest w bardzo dobrej formie. W pierwszej połowie popisał się dwoma świetnymi interwencjami.

ps2

Lewandowski goni legendy.

Robert Lewandowski na dobre wrócił do strzelania. Po dwóch golach z Dinamem Zagrzeb w Lidze Mistrzów, tym razem jego 15. ligowe trafienie w sezonie pozwoliło Bayernowi Monachium pokonać beniaminka z Ingolstadt. – To, że Bayern przegrał przed tygodniem, nie jest dla nas dobrą informacją. Prawdopodobieństwo drugiej porażki z rzędu monachijczyków jest bliskie zera – mówił Ralph Hasenhuttl, trener gości. (…) Jego 106. trafienie w Bundeslidze oznacza, że już tylko dwóch zagranicznych piłkarzy jest od niego skuteczniejszych w lidze niemieckiej. To południowoamerykańskie gwiazdy Bayernu z początków XXI wieku – Claudio Pizarro oraz Giovane Elber.

ps3

W środku Mecz Extra. Są wywiady z Nawałką, Bońkiem oraz dokładne przedstawienie każdego z rywali. My spoglądamy już tylko w rozmowę z selekcjonerem.

Nikt nie da punktów za darmo – dorzuca jeszcze Nawałka.

Przypomina się sytuacja z mistrzostw świata 2006, gdy graliśmy z Ekwadorem. Wtedy też myśleliśmy, że wszystko pójdzie łatwo.
– Nigdy nie myślimy, że coś przyjdzie łatwo. Teraz w piłce nożnej na najwyższym poziomie nie ma sytuacji, w której ktoś coś nam odda za darmo. Każdy mecz będzie walką o trzy punkty. Przekonaliśmy się o tym w eliminacjach, ale jednocześnie też pokazaliśmy, że potrafimy się świetnie przygotować i walczyć do końca, strzelając gole w doliczonym czasie gry. Tak będzie również podczas tych mistrzostw, jestem o tym przekonany. Nasza filozofia i strategia sprawdziły się w trudnych warunkach i dalej będziemy szli tym tropem.

(…)

Czy był pan rozczarowany sprawą Bartosza Kapustki, awanturą z jego udziałem w dyskotece? Odbyliście męską rozmowę.
– To, co było, zostawiamy dla siebie. Dla mnie liczy się przyszłość. Jestem przekonany o tym, że Bartek wyciągnął wnioski. To jeszcze młody piłkarz. Dostał ode mnie szansę i wierzę, że ją wykorzysta.

ps4

Najnowsze

Francja

Dramat 19-letniego argentyńskiego talentu. Na zgrupowaniu zerwał więzadła

Szymon Piórek
0

Komentarze

0 komentarzy

Loading...