Cóż to miała być za kariera. Ledwie wytarł mleko spod nosa, a już otoczyły go koncerny reklamowe. Bajeczny kontrakt w MLS (14-latek zarabiał najlepiej w lidze!), współpraca z NIKE, występ u Davida Lettermana. I cały amerykański naród, który po usłyszeniu nazwiska Adu wpadał w ogólną emfazę. Wszyscy w Stanach byli wówczas pewni: to jest nasze cudowne dziecko. Na naszych oczach tworzy się historia.
Wejście do ligi miał piorunujące. Bo jak inaczej można nazwać 14-latka, który w swoim debiutanckim sezonie rozgrywa wszystkie mecze w DC United? Od razu został nominowany do jedenastki All Star. Zewsząd na niego chuchano, dmuchano. Powiedzieć, że wytworzył się wokół niego szum medialny, to jakby nie znać się na decybelach. To była prawdziwa eksplozja hype’u.
I dokładnie dziewięć lat temu z DC United pogonił go klub, w którym funkcję pierwszego trenera pełnił wówczas Piotr Nowak. Pierwsze wydarzenie z sielankowej dotąd kariery, po którym można było nabrać wątpliwości – a może jednak to nie jest sen? Może ta bajka wcale nie zakończy się happy endem?
Amerykańskie media donosiły wówczas o konflikcie Adu i Nowaka. Geneza? Młokos zachowywał się jak primadonna. Wiecie, roszczeniowe podejście i przekonanie, że wszystko mu się należy. Piotr Nowak nie ukrywał, że opieranie zespołu na 16-latku – jakkolwiek duży byłby jego geniusz i potencjał – to jak wiązanie sobie supła na szyi. Udobruchałby Adu – straciłby resztę szatni. A Adu domagał się coraz więcej i więcej. Nie chciał grać na skrzydle, gdzie był wystawiany. Na dziesiątce, na dziewiątce – o, tak, tam chętnie! Nie godził się z pozycją szeregowego piłkarza. Jak to, on? Człowiek, który ma być wybawcą soccera? Człowiek, który jako pierwszy ma pokazać światu, że Stany Zjednoczone też potrafią grać w piłkę?
DC United wymienił go na… rezerwowego bramkarza Realu. Nie, nie Realu Madryt. Realu Salt Lake City. Chłopak mający wkrótce wjechać z buta w światową piłkę zamieniony na jakiegoś kompletnego anonima, który później w barwach DC United zagrał tylko raz?! To był pierwszy sygnał – kariera Adu nie musi być wcale taka idealna.
Jak to się skończyło – wszyscy doskonale wiemy. Dziś Adu nie załapałby się nawet do składu Podbeskidzia Bielsko-Biała.