Śląsk Wrocław podejmuje Górnik Łęczna, a Ruch Chorzów mierzyć się będzie z Jagiellonią Białystok. Nie oszukujmy się – nie jest to zestaw par, który sprawia, że piątkowy wieczór obowiązkowo musicie spędzić z Ekstraklasą. Więcej – szukanie argumentów, by was do tego zachęcić, zmierza w kierunku jednego – to już końcówka jesiennego grania, niedługo przerwa, chłońcie Ekstraklasę, póki jeszcze można. Ale tak czy siak, trzeba sprawdzić, na co należy zwrócić dziś szczególną uwagę.
Co zmieni Szukiełowicz?
Niewiele, nie wierzymy w cuda. Gość został wyciągnięty przez władze Śląska jak królik z kapelusza, a to okrycie głowy znaleziono chyba na jakimś strychu, gdzie mocno się zakurzyło. Nawet doceniamy werwę nowego trenera, ale trzeba sobie jasno powiedzieć, że zatrudnienie akurat tego szkoleniowca idealnie wpisuje się w atmosferę tymczasowości, która we Wrocławiu panuje od dłuższego czasu. Byle do zimy.
Szukiełowicz zapowiada, że najważniejsza będzie zmiana mentalna – to, by piłkarze walczyli jak lwy, jeden za drugiego. Wszystko ładnie-pięknie, ale niby cóż innego trener mógł w takiej sytuacji powiedzieć. O poziom motywacji zawodników Śląska w meczu z Górnikiem Łęczna jesteśmy spokojni, ale wiąże się to bardziej z wizytą kibiców na jednym z treningów i wymownym hasłem: „walczyć i się starać, a jak nie to wypierdalać!”, niż z osobą nowego szkoleniowca.
Jak na nasze, Szukiełowicz powinien przede wszystkim od nowa poukładać te klocki na boisku, a w zasadzie przywrócić stary ład, bo Pawłowski chyba trochę pogubił się w szukaniu poszczególnym piłkarzom odpowiedniego miejsca na murawie. A herbata od tego mieszania nie stawała się słodsza. Przypomnijmy: Śląsk nie wygrał w lidze już od jedenastu spotkań. Do dwunastu razy sztuka, czy będziemy liczyć dalej?
Kto będzie liderem Śląska?
Na pewno nie „ten złotowłosy”.
Więc kto?
Flavio Paixao, nie ma innego kandydata, szczególnie w ofensywie. Portugalczyk miał wkład (jako strzelający lub podający) w 50% wszystkich goli Śląska w tym sezonie ligowym, w całej Ekstraklasie tylko Nemanja Nikolić jest pod tym względem lepszy. Jak donosi Przegląd Sportowy, współpraca obu panów nie zaczęła się najlepiej – Portugalczyk zbagatelizował badanie socjometryczne, od którego nowego trener zaczął swoje porządki, teraz piłka jest po jego stronie. Pójdzie na wojnę, chcąc podkreślić autorytet czy załagodzi sprawę? Pierwsze rozwiązanie to spore ryzyko.
Czy Górnik się przełamie?
Podopieczni Jurija Szatałowa nie wygrali od pięciu spotkań. Ba, zdobyli w nich ledwie punkcik i to rzutem na taśmę, w ostatniej minucie ugrali remis z Górnikiem Zabrze.
1-3 z Lechem
0-3 z Ruchem
1-1 z Górnikiem
1-2 z Legia
2-3 z Pogonią
Przypomnieliśmy pięć ostatnich rozstrzygnięć meczów z udziałem Górnika Łęczna, by zwrócić uwagę, że postawa tej drużyny w większości z nich była znacznie lepsza niż wyniki. Na Lechu do momentu czerwonej kartki dla Pruchnika, grali naprawdę fajną piłkę, a i w „10” potrafili stwarzać zagrożenie. Ostatni kwadrans z Legią był szturmem, jakiego Łazienkowska dawno nie widziała – odrobina skuteczności i goście mogli nawet odwrócić rozstrzygnięcie na swoją korzyść. Pogoń? W sumie były dwie – ta szczecińska, a łęcznianie zaprezentowali swoją – od stanu 0-3 gonili ekipę Michniewicza z dużą pasją. Potrzeba przełamania, a ciężko wyobrazić sobie lepszego rywala, by do niego doprowadzić. Ale to oczywiście tylko teoria.
Ruch podtrzyma serie przy Cichej?
Dokładniej chodzi nam o trzy.
Po pierwsze, piłkarze Fornalika wygrali trzy ostatnie mecze na własnym obiekcie. Poległ tam Śląsk, poległy Lechia i Korona – rywale z nie najwyższej półki, ale Jagiellonia też przecież takim nie jest.
Po drugie, przy Cichej nie idzie Michałowi Probierzowi. – Byłem tam z kilkoma klubami i jeszcze nigdy nie wygrałem, a kilka razy doznałem bolesnych klęsk – przypomina przed tym spotkaniem trener drużyny z Podlasia.
Po trzecie, na poziomie Ekstraklasy w Chorzowie nigdy nie wygrała też Jagiellonia.
Wracając do pytania, wszystkie znaki na niebie i ziemi – prócz wypowiedzi Michała Probierza, który jest pewny wygranej – wskazują, że 3x tak.
Co się dzieje z Vassiljevem?
Jeszcze kilka kolejek temu Estończyk był bardzo poważnym kandydatem do jedenastki jesieni – u nas wylądował na ławce, gdy dokonaliśmy podsumowania po 15 kolejkach – jednak ciężko nie odnieść wrażenia, że mocno spuścił z tonu i dał się już wyprzedzić kilku konkurentom. W dwóch ostatnich spotkaniach na boisku pojawił się z ławki, co jest wyraźnym sygnałem od trenera, że wymaga od niego więcej. Jego wejścia nie były szczególnie imponujące, ale mimo to dziś powinien wyjść już w pierwszym składzie. Jagiellonia potrzebuje Vassiljeva w formie, zobaczymy, czy chwilowe odsunięcie od wyjściowej jedenastki poskutkowało.
A ku pokrzepieniu serc, mamy pocztówkę z nie tak dawnej przeszłości.
Czy Drągowski poskromi dziwne zapędy?
Tak, szanse na to, że dziś jego palce nie zawędrują w miejsca zakazane, są znacznie większe, niż na to, że zachowa czyste konto.