Reklama

Po tym, jak mnie potraktowano, nie mam zamiaru się zrzekać pieniędzy

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

04 grudnia 2015, 09:38 • 10 min czytania 0 komentarzy

Na koniec prezes podsunął mi papier. Każdy z obecnych musiał podpisać ten niby protokół. Zaprotestowałem, że czegoś takiego nie podpiszę i wyszedłem. Po chwili wyskoczył z innym pomysłem. Kazał mi podpisać aneks. Że zobowiązuję się zdobyć mistrzostwo albo przynajmniej awansować do pucharów. Pierwszy raz z czymś takim się spotkałem. Powiedziałem Gaszyńskiemu, że takich aneksów to nawet w afrykańskiej dżungli nie dają. Zagroził, że jak nie podpisze, to będzie musiał mnie zwolnić – mówi dziś w prasie Franciszek Smuda.

Po tym, jak mnie potraktowano, nie mam zamiaru się zrzekać pieniędzy

FAKT

Waży się przyszłość Lewego. Real czy Bayern?

f1

Bayern w najbliższych dniach przedstawi Robertowi Lewandowskiemu (27 l.) propozycję nowej umowy – dowiedział się Fakt. Przedstawiciele mistrza Niemiec spotkają się z agentem napastnika Cezarym Kucharskim (43 l.) jeszcze przed ostatnim meczem Bawarczyków w 2015 roku. To wynik zainteresowania „Lewym” ze strony Realu Madryt.

Reklama

Tabloid przesądza natomiast, że Cracovia straci Rakelsa.

Deniss Rakels (23 l.) to obok Bartosza Kapustki (19 l.) najbardziej wartościowy piłkarz Cracovii. O ile na tym drugim Pasy mogą zarobić miliony, to w przypadku reprezentanta Łotwy będą musiały zadowolić się tylko 500 tysiącami euro. Rakels w październiku tego roku, po długich negocjacjach, podpisał z krakowskim klubem nowy kontrakt ważny do 30 czerwca 2018 roku, ale została w nim wpisana taka właśnie kwota odstępnego.

Na kolejnych dwóch stronach kilka ciekawych materiałów, m.in. rozmowa z Franciszkiem Smudą, którą zajmiemy się w Przeglądzie Sportowym. Obok tekst, jak w Lechu zepsuli Robaka.

f2

Miał strzelać gole dla Lecha Poznań, a głównie się leczył. Zdenerwowane były obie strony – szefowie mistrzów Polski, bo sprowadzili Marcina Robaka (33 l.), żeby zdobywał bramki, i sam zawodnik, bo leczenie kostki się przeciągało, a on coraz bardziej nieufnie spoglądał w kierunku klubowych lekarzy. W tym tygodniu zawodnik przeszedł operację stawu skokowego. W styczniu rozpocznie rehabilitację, która potrwa od ośmiu do dwunastu tygodni. Na boisko prawdopodobnie wróci w marcu. Czy mógł być operowany wcześniej?

Fakt informuje, że sprawę można było załatwić lepiej. Z kolei Patrik Mraz mówi: Odkleiłem już łatkę pijaka.

Reklama

– Gdy usłyszałem, że mam odejść, poczułem się jak śmieć. Oczywiście, że to ja sam popełniłem największy błąd, bo wypiłem piwko po meczu, w którym nawet nie grałem, ale nigdy się z tym nie pogodzę, że przyklejono do mnie łatkę pijaka – mówi Słowak. – (…) Zacząłem w Łęcznej od zera, miałem motywację, by udowodnić, że nie jestem pijakiem. Myślałem: wszystkim w Polsce jeszcze pokażę!

RZECZPOSPOLITA

Oto chwila prawdy dla lidera.

Hitem kolejki będzie mecz lidera z Gliwic, który podejmować będzie trzecią w tabeli Cracovię. We wtorek Piast dostał baty od Górnika Zabrze – przegrał aż 2:5, mimo że na przerwę schodził, prowadząc 2:1. Od razu podniosły się głosy, czy zawodników Radoslava Latala zgubiła zbytnia pewność siebie, czy może jednak to nie jest zespół, który stać na dobre mecze co trzy dni. Dla piłkarzy Piasta końcówka rundy to moment prawdy – po Cracovii przyjadą do Warszawy, by zmierzyć się z Legią, a zakończą rok u siebie, grając z Lechem. Cracovia jest na fali wznoszącej – wygrała cztery kolejne spotkania, strzelając rywalom 13 goli i tracąc zaledwie trzy.

GAZETA WYBORCZA

Wszystkie nieszczęścia Realu.

gw

Wiadomość szybko przedostała się do kibiców. Zaczęły się kpiny z Realu, okrzyki, by Benitez wpuścił na boisko Davida de Geę. O transfer bramkarza Manchesteru United “Królewscy” zabiegali latem, ale sprawa rozbiła się o błąd proceduralny. Teraz kolejna wielka gafa, która takiemu klubowi nie powinna się przytrafić. Gerard Piqué z Barcelony zamieścił na Twitterze rząd emotikonów wyrażających zdumienie i kpinę. Benitez zna smak podobnego błędu. W 2001 r. jako trener Valencii wpuścił w meczu pucharowym z Novelda czwartego gracza spoza Unii Europejskiej. Dozwolonych było trzech. Zrobił to w 91. minucie, ale i tak Valencię wykluczono. To samo zrobił Jorge Valdano w 1994 r. jako szkoleniowiec Realu. Zadowolona z remisu Compostela nie skierowała sprawy do wydziału rozgrywek. To, co się stało w Kadyksie, jest kulminacją traumatycznej serii Realu. 2014 r. zakończył na szczycie, z czterema trofeami, jako najlepszy klub na planecie: zwycięzca Pucharu Króla, Pucharu Europy, Superpucharu Europy i klubowych mistrzostw świata. Od stycznia 2015 r. na “Królewskich” spadają jednak kolejne nieszczęścia. Zaczęło się od zawstydzającej klęski w derbach z Atlético 0:4. Tego samego dnia Cristiano Ronaldo przyjął gości na fieście z okazji 30. urodzin, a wokalista Kevin Roldan, który bawił towarzystwo, umieścił zdjęcia w sieci. Kibice Realu byli zniesmaczeni.

SUPER EXPRESS

Nazwałem go ciotą, ale po przyjacielsku. W Super Expressie wiele ciekawych fragmentów z zeznań Benzemy w prokuraturze.

se

Jak dowiedział się pan o istnieniu wideo z sytuacją intymną Mathieu Valbueny?
– Około trzy tygodnie przed meczem Francja – Armenia. Byłem w Madrycie. Jadłem kolację z Zenatim. Przysiadła się do nas obca osoba, wręczając mi poduszkę Louis Vitton. I opowiedziała o taśmie Valbueny.

Ta osoba, która wręczyła panu poduszkę Louis Vitton, nie znał jej pan?
– Nie, nie znałem. Ten człowiek wręczył mi poduszkę, usiadł, powiedział dzień dobry, ale za bardzo go nie słuchałem, bo go nie znałem. Powiedział, że jest coś takiego jak wideo Mathieu Valbueny, gorące wideo. Powiedziałem mu: “przestań natychmiast, nie chcę tego słuchać”.

Jak pan wytłumaczy fakt, że siedzi pan z przyjacielem w madryckiej restauracji, a ot tak, przysiada się ktoś obcy, daje panu prezent i opowiada dziwną historię.
– Ja go nie zaprosiłem, znał Zenatiego. Widziałem go tylko wtedy.

W jakich okolicznościach po raz pierwszy rozmawiał pan z Valbueną o tej taśmie?
– Na zgrupowaniu przed meczem z Armenią. Byliśmy we dwóch, w moim pokoju. Powiedziałem mu, że jest “gorące nagranie”.

Jak dokładnie przebiegło to spotkanie?
– Wspomniałem, że zdarzyła mi się podobna historia, mówiłem, że mogę pomóc, ale zaznaczałem, że decyzja należy do niego. Bał się, że będzie o tym głośno. Powiedziałem, że to nie mój problem, że zrobi, co uważa. Powiedziałem, że znam kogoś, kto może się z nim spotkać i mu pomóc. To Zenati.

Jak Valbuena zareagował?
– Na początku był zażenowany. Pytał mnie, czego oni chcą. Odpowiedziałem, że nie wiem. Że ja tylko chcę mu pomóc. Przyznał, że powiadomił już swoją rodzinę. Stwierdziłem, że skoro oni wiedzą, to niech to wyjdzie, skoro ktoś chce to opublikować. Valbuena odparł, że musi porozmawiać z adwokatem i że powiadomił już policję.

se2

No i jeszcze o tym, jak „Real spadł do poziomu Legii!!!”. Tabloid pisze o szoku i kompromitacji wielkiego klubu. Nic odkrywczego tutaj nie ma.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Ważą się losy Lewego.

ps

Rozpoczynają się rozmowy o przyszłości Roberta.

Informacja o zainteresowaniu Lewandowskim ze strony „Królewskich” krąży w mediach od kilku tygodni, ale flirt pomiędzy klubem a zawodnikiem trwa znacznie dłużej niż ostatni transferowy szum. Real już dwukrotnie dostał kosza od Lewego. Pierwszy raz po sezonie 2012/2013, w którym polski snajper strzelił cztery gole hiszpańskiemu gigantowi w półfinale Ligi Mistrzów. Padła konkretna propozycja, napastnik był już jednak po słowie z Bayernem i nie chciał łamać obietnicy, choć się wahał. Real nie odpuszczał i zaatakował kilka miesięcy później. Prezydent „Królewskich” Florentino Perez zaprosił Kucharskiego na spotkanie do Kopenhagi, podczas którego przekonywał go, by ten namówił piłkarza do zmiany decyzji. Był listopad 2013 roku, a szczegóły umowy z Bayernem niemal dopięte na ostatni guzik. Pozostawało tylko złożenie podpisów w styczniu. Kucharski jednak zaryzykował. Czternastego grudnia 2013 roku podczas meczu z HSV, gdy wszyscy byli już w świątecznych nastrojach, zapowiedział, że negocjacje nie zostały jeszcze zakończone. Ówczesny szef Bawarczyków Uli Hoeness poczerwieniał ze złości, ale ostatecznie przyjął warunki menedżera. Tym samym Lewandowski zagwarantował sobie w kontrakcie dodatkowe… 25 milionów euro!

ps2

Od razu przechodzimy do piątkowego dodatku Ligowy Weekend. Tam zawsze jest ciekawie. Na początek: Dąbrowski, ministrant skazany na piłkę.

Choć w Cracovii ma zadania czysto defensywne, nie skupia się tylko na odbieraniu piłek. Ma udział w niemal każdej akcji Cracovii, blisko połowa jego podań to zagrania do przodu, aż 39 proc. z nich to zagrania z pierwszej piłki. Za to wciąż czeka, by na boiskach ekstraklasy pokazać jeden ze swoich skrywanych do tej pory atutów – strzał z dystansu. Wielu ekspertów uważa, że nadszedł czas, aby dostał powołanie do reprezentacji Polski. jednak szybko go się nie doczeka. – Przy okazji meczów ligowych często widuję się z asystentem selekcjonera Bogdan Zającem, podajemy sobie rękę, ale nigdy jeszcze nie rozmawialiśmy – mówi. Wie, nad czym pracować. – Szybkość. Bliskie mi osoby sugerują, że powinienem poprawić motorykę. Pracowałem nad tym w ostatnich tygodniach i mam nadzieję, że widać to na boisku – mówi.

ps3

Piast rozmawia z Hebertem.

Z grupy zawodników, którym 30 czerwca 2016 roku wygasają umowy z gliwickim klubem, tylko Hebert do tej pory nie podpisał nowego kontraktu. Nic więc dziwnego, że wokół piłkarza i jego przyszłości powstało wiele spekulacji. Obecny sezon dla brazylijskiego obrońcy jest najlepszy w karierze i już wiadomo, że zawodnik będzie kuszony przez inne kluby. Mówi się o zainteresowanie ze strony polskiej klubów, w tym Lechii Gdańsk. Heebrta w akcji mieli oglądać także zagraniczni skauci, m.in. z francuskiego Lille. Najnowszym tematem jest zainteresowanie ze strony Sparty Praga. Trener czeskiej drużyny Zdeněk Ščasný oficjalnie przyznał, że potrzebuje nowego środkowego obrońcy. Według tamtejszych mediów na liście życzeń jest właśnie Hebert.

W Krakowie wisiał nade mną topór – mówi Franciszek Smuda.

ps4

Słychać argumenty, że skoro tak często mówił pan o przywiązaniu do Wisły, to w trudnej chwili powinien pan jej pomóc.
– Tak rozumując, każdemu można zarzucić pazerność. Weźmy tego kelnera, który przyniósł kawę. Zapytajmy go, czy lubi hotel, w którym pracuje. Jeśli tak, to niech zrezygnuje z wypłaty i popracuje za darmo.

Pewnie nie ma oszczędności, z których mógłby żyć.
– Trener podpisuje kontrakt z klubem, który zobowiązuje obie strony. To uczciwe umowy. Pracuję po to, żeby zarabiać. Może niech wszyscy trenerzy zrzekną się pieniędzy? Sam nie mam zamiaru, nie po tym, jak zostałem w Wiśle potraktowany.

Nowy prezes Robert Gaszyński miał przecież prawo pana zwolnić.
– Ale nie w taki sposób. Zdarzało się, że mnie zwalniali, na przykład drugi raz w Wiśle, ale wtedy tak tego nie przeżywałem. Po tym ostatnim został we mnie ból. Ułożyłem sobie życie w Krakowie, planowałem, że Wisła będzie moim ostatnim klubem. Tak uzgodniłem z Bogusławem Cupiałem, miałem być trenerem przez najbliższe trzy-cztery lata, zanim obejmę inną funkcję.

(…)

Na koniec prezes podsunął mi papier. Każdy z obecnych musiał podpisać ten niby protokół. Zaprotestowałem, że czegoś takiego nie podpiszę i wyszedłem. Po chwili wyskoczył z innym pomysłem. Kazał mi podpisać aneks.

Jaki?
– Że zobowiązuję się zdobyć mistrzostwo albo przynajmniej awansować do pucharów. Pierwszy raz z czymś takim się spotkałem. Powiedziałem Gaszyńskiemu, że takich aneksów to nawet w afrykańskiej dżungli nie dają. Zagroził, że jak nie podpisze, to będzie musiał mnie zwolnić. Po tej akcji atmosfera pracy w Wiśle siadła. (…)

Co omijamy?
– Grzegorz Lewandowski nie wróci do wielkiej piłki
– Brożek nie zagra z Legią
– Głowacki zagra po raz 400. dla Wisły
– Lechia wyrzuciła trenera
– Kowalski w Śląsku to zastępca, nie następca
– Lech testuje życie bez Hamalainena
– Mazek jest szybki jak wiatr

Ludzie zrobili ze mnie pijaka – opowiada Mraz w szczerzej rozmowie z Izą Koprowiak.

ps5

Co się wydarzyło w weekend, po którym rozwiązano z panem umowę?
– Po meczu wyjazdowym pojechaliśmy z chłopakami z drużyny do mieszkania jednego z nas. Było nas pięciu-sześciu, nigdy nie podam nazwisk. Wypiliśmy piwko, posiedzieliśmy do 2:30, pograliśmy w pokera. Następnego dnia mieliśmy rozbieganie, ale ja, w związku z tym że poprzedniego dnia nie grałem w pierwszym składzie, miałem trening wyrównawczy, między innymi z Łukaszem Gikiewiczem. Trener Levy nie był na tych zajęciach, ćwiczyliśmy pod okiem jego asystentów. Nie byłem pijany, a skacowany, zmęczony po nieprzespanej nocy. Gikiewicz był wkurzony, bo dzień wcześniej też nie grał. Dośrodkowywałem z lewej strony, nie wychodziły mi te wrzutki. Wiedział, że w nocy posiedzieliśmy, bo rozmawialiśmy o tym w szatni. Poszedł do asystenta mówiąc, że nie może dobrze grać, gdy pijany Mraz dorzuca mu piłki. Mnie jednak nie powiedział ani słowa. Nikt do mnie nawet nie podszedł, nie kazał chuchnąć. Następnego dnia trener Levy podszedł i zapytał, czy faktycznie byłem pijany. Odparłem, że to nieprawda. Spojrzał na mnie i zapytał, czy mam czyste sumienie. On Czech, ja Słowak, chciałem być szczery. „Nie mam” – odpowiedziałem, a on oznajmił, że tyle mu wystarczy. Powiedziałem prawdę, fatalnie na tym wyszedłem. Prezes wezwał mnie do siebie i oświadczył, że klub chce rozwiązać ze mną kontrakt.

Najnowsze

Ekstraklasa

Media: Transferowy niewypał na dniach ma odejść ze Śląska Wrocław

Bartosz Lodko
3
Media: Transferowy niewypał na dniach ma odejść ze Śląska Wrocław

Komentarze

0 komentarzy

Loading...