Roman Gergel, długo, długo nic, potem jeszcze echa krzyku komentatora wrzeszczącego jego nazwisko, znowu długo nic i wreszcie reszta stawki. Tak wyglądała wtorkowo-środowa kolejka na boiskach Ekstraklasy. Nie wątpimy, że w jedenastce kozaków na dobrą sprawę można by umieścić tylko Cierzniaka od regularnych interwencji, Konczkowskiego od interwencji specjalnych oraz atak Rakels-Gergel, ale jednak – postanowiliśmy wybrać pełne składy i do kozaków, i do badziewiaków.
Ci pierwsi… Zdominowani trochę przez niecodziennych bohaterów. No bo umówmy się – Martin Konczkowski z notą osiem od Weszło? Do tej pory ledwie trzy razy dostawał szóstkę, poza tym to raczej gracz “piątkowy” w skali 1-10. Ale jego rozpaczliwe interwencje, które w ostatecznym rozrachunku uratowały Ruchowi zwycięstwo muszą robić wrażenie. Dalej Gareth Leandro, który zaliczył jedną z najbardziej efektownych akcji tego roku, przebiegając pół boiska… poza boiskiem, a następnie kończąc ten wyścig z Broziem dokładnym dośrodkowaniem. Trochę z braku innej opcji na środku dokładamy Maderę, bo tak naprawdę wielkie rzeczy dzieją się dopiero w przodzie. Duda-Nikolić – wiadomo, dwa gole w identyczny sposób, jeden podaje, drugi strzela, klasyka. Do tego Linetty i… tak. Tetteh! Początek sezonu miał taki jak cały Lech, obecnie daje Urbanowi gwarancję, że Linetty może spokojnie grać wyżej, nic się z tyłu złego pod jego nieobecność nie stanie.
Skład domyka duet z Cracovii, Cetnarski i Rakels, ale równie dobrze moglibyśmy tu wrzucić Budzińskiego. Cała trójka zagrała fantastycznie. No i Gergel. Tu wystarczy tylko suche: Gergel. Ten Gergel. Pan Gergel. Sami wiecie.
U badziewiaków mamy za to kilka zaskoczeń wynikających z żenującej postawy Wisły Kraków. Sadlok, który w derbach Krakowa prezentował się naprawdę wyśmienicie, tym razem pokazał się bardziej jako aktor o plastycznej mimice, gdy sędzia wyrzucał go z boiska ze faul na Linettym. Krzysztof Mączyński też do tej pory poniżej pewnego poziomu nie schodził. Nawet Szmatuła ostatnio wyglądał dość pewnie, no ale niestety – w tej kolejce cała trójka dała ciała na całej linii. A skoro przy Piaście jesteśmy – do Szmatuły dochodzi jeszcze Osyra, który po raz piąty ląduje w naszym zestawieniu – dwa razy był w kozakach, dziś po raz trzeci staje się badziewiakiem. Poza tym – stała ekipa. Pazio. Nowak. Zając.
No i wreszcie Kiełb. Za to, co zrobił w sytuacji z Flavio Paixao, powinien mieć wykupiony abonament u badziewiaków aż do końca sezonu. Zresztą, i tak ląduje w składzie najsłabszych zawodników kolejki już po raz trzeci. Zdąży się jeszcze nagrać w dumnych barwach ligowego badziewia.