– Gram w czasach prawdopodobnie dwóch najlepszych piłkarzy w historii, czyli Messiego i Cristiano Ronaldo. Przyjemnie jest z nimi rywalizować. Czy czuję się gorszy? Nie, jestem w tym momencie na podobnym poziomie, o czym świadczy liczba strzelonych przeze mnie goli – mówi Robert Lewandowski w dzisiejszym “Fakcie”, chociaż jego wypowiedzi znajdziemy dziś praktycznie w każdej gazecie.
FAKT
Lewy nie jest na sprzedaż! – czyli na pierwszy ogień tekst z wypowiedziami Karla-Heinza-Rummenigge i samego Roberta. Polak rywalizuje o miano najskuteczniejszego strzelca z samym Leo Messim i o swoim konkurencie wypowiada się… tak:
– Gram w czasach prawdopodobnie dwóch najlepszych piłkarzy w historii, czyli Messiego i Cristiano Ronaldo. Przyjemnie jest z nimi rywalizować. Czy czuję się gorszy? Nie, jestem w tym momencie na podobnym poziomie, o czym świadczy liczba strzelonych przeze mnie goli – mówi pewny siebie supersnajper Bawarczyków.
No i jasna deklaracja prezydenta Bayernu co do przyszłości Lewego:
– Bayern to nie bank. Nie zbieramy tu pieniędzy, tylko chcemy mieć najlepszą drużynę na świecie. Prezes Realu Florentino Perez to mój przyjaciel. I teraz mówię mu jasno: Lewandowski nie jest na sprzedaż – powiedział stanowczo Rummenigge.
Co dalej? Relacja z meczu Krychowiaka – nuda. Zapowiedź Marcina Kamińskiego, że Lech wykorzysta słabość Belenenses, najsłabszego rywala w grupie – nuda. Zapowiedź meczu Legii w LE – również mało odkrywcza. Z braku laku przytoczymy fragment:
Dziś piłkarze Legii zagrają przede wszystkim o honor, pieniądze i punkty do rankingu UEFA. Na razie w historii startów drużyny w fazach grupowych najgorszy rezultat zanotowali w sezonie 2013/14, zdobywając w sześciu meczach tylko trzy punkty. Już dziś mogą być lepsi, ogrywając FC Midtjyland, bo na więcej trudno liczyć. Rywalizację zakończą w Neapolu, a Włosi prowadzą w grupie z kompletem punktów.
Ciekawiej jest na następnej stronie. Tabloid informuje, że Jaga odrzuciła ofertę HSV Hamburg za Bartosza Drągowskiego. Kwota, jaką wykładali Niemcy? 3,5 miliona euro. Oczekiwania Jagiellonii? Wyższe co najmniej o milion.
– Wcześniej wydawało się nam, że Bartek musi zostać w Jagiellonii do końca sezonu, ale teraz nie wykluczamy innych ruchów. Kto nie idzie do przodu, ten się cofa. Szkoła? Przecież można uczyć się za pomocą internetu. Bartek powoli dojrzewa do zmian. Być może potrzebuje nowych bodźców – głośno myśli ojciec piłkarza Dariusz Drągowski.
Co oprócz tego?
– Śląsk może pobić niechlubny rekord frekwencji,
– Budziński kapitanem „Pasów”?
– Piast stracił Sasę Żiveca,
– Podbeskidzie poleci zimą do Turcji,
– PSG kusi Ronaldo,
– UEFA ukarała Dynamo Kijów,
– Chcą, by Platini odszedł na zawsze.
GAZETA WYBORCZA
W ogólnopolskim wydaniu „Gazety” dziś mamy dwa teksty piłkarskie. Pierwszy – wywiad Pawła Wilkowicza z Robertem Lewandowskim.
Borussia stała się dla pana za mała.
– Odchodziłem, gdy poczułem, że aby się dalej rozwijać, muszę zrobić krok na wyższy poziom. Bayern to klub z absolutnego topu, który w każdym sezonie mierzy we wszystkie trofea w kraju i w Europie. Potrzebowałem takiego wyzwania. Ciekawe, bo w pierwszym sezonie w Borussii trenowaliśmy najciężej, a potem ta intensywność malała – było tyle meczów, że nie było kiedy pracować. Klub z Dortmundu miewa wahania, ubiegłoroczny kryzys był ceną zapłaconą za wcześniejszy sukces. Tam to naturalne, w Bayernie trzeba wygrywać na okrągło. To mobilizuje. Mogę tylko powiedzieć jedno: odchodząc do Monachium, myślałem także o tym, że zyskam nie tylko ja, ale też reprezentacja Polski.
(…)
Kiedyś pana idolem był Thierry Henry. Czy dziś ma pan jeszcze kogoś, na kim chciałby się wzorować?
– Ostatnio miałem miłą przygodę, Henry poprosił mnie o koszulkę. Oczywiście dałem. Pamiętam z dzieciństwa, że podziwiałem jego sposób poruszania się po boisku albo ten jego firmowy strzał, gdy podkręcona piłka wpada w długi róg bramki. Dziś patrzę na futbol inaczej. Analizuję własne zachowania, próbuję dociec, co mogłem zrobić lepiej, co poprawić. Skupiam się na własnych błędach i swoim rozwoju.
Messi i Ronaldo wymieniają się Złotą Piłką od ośmiu lat. Czy oni wciąż są z innej planety? Czy może to już jest też planeta Lewandowskiego?
– Sądząc po liczbie goli w tym sezonie, to jest już ta sama planeta. Ale z drugiej strony – fajnie grać w tym samym czasie co kandydaci na graczy wszechczasów. Dobrze z nimi powalczyć, czasem się zmierzyć, coś wygrać, a może i dołączyć do nich. To byłoby wielkie osiągnięcie.
(…)
Na początku Adam Nawałka chciał wam organizować każdą minutę, ale później od tego odszedł. Rozmawialiście o tym, pokazaliście, że sami potraficie o siebie zadbać?
– Im więcej zakazów mieliśmy, tym gorzej graliśmy. Nie wiem, czy miało to wpływ, ale tak było. Na początku trener chciał wprowadzać swoje rzeczy, podporządkowaliśmy się, ale z biegiem czasu stwierdziliśmy, że jesteśmy profesjonalistami, każdy zdaje sobie sprawę, po co przyjeżdża na zgrupowania. Wolny czas każdy może zagospodarować, jak chce. Nie zrobi niczego, co odbije się na jego formie, bo zdaje sobie sprawę, czego potrzebuje. Fajnie, że mamy taki kontakt z selekcjonerem. Jeśli trener jest zamknięty, myśli, że wie, co jest najlepsze dla piłkarzy, nie słuchając ich, to raczej nie ma z tego korzyści.
Grzegorz Krychowiak gra w kadrze z dziesiątką, niedawno był kapitanem Sevilli. Szykuje się kolejna wojna o opaskę w kadrze?
– Zastanawiam się, kto mu tę dychę dał. Wszyscy się nad tym zastanawiamy. Śmiejemy się, że dla niego maksymalny numer to sześć, wyżej iść nie powinien.
I drugi, nieco mniejszego kalibru. Zapowiedź meczu Lecha w Lidze Europy.
Największy problem Lecha Urban wykorzystał do stworzenia największej zalety. U nowego trenera zaczęli grać wszyscy, nawet ci, którzy (czasem nawet słusznie) sporadycznie podnosili się z ławki rezerwowych. – Każdy czuje, że jeżeli nie zagra w jednym meczu, to w następnym już będzie potrzebny. Wszyscy w kadrze są więc “pod prądem”, a gdy już wyjdą na boisko, to chcą pokazać, że zasługują na grę – tłumaczy obrońca Marcin Kamiński. Nie bez znaczenia jest to, że Jan Urban w przeciwieństwie do Macieja Skorży jest byłym znakomitym piłkarzem. Często wyjaśnia swoje decyzje przy użyciu słów “doświadczenie meczowe mówi mi, że…”. Ale jako trener nigdy nic wielkiego w Europie nie osiągnął. Jest szansa to zmienić.
SUPER EXPRESS
W „Superaku” kolejny wywiad z… Lewym. Fragment:
– Głosowałeś na trzech kolegów z Bayernu – Neuera, Vidala i Muellera (Lewandowski jako kapitan kadry bierze udział w głosowaniu – red.). Skąd taki wybór?
– Zagłosowałem na Neuera, bo trenuję z nim na co dzień i wiem, jaki to bramkarz. Takiemu zawodnikowi dużo ciężej znaleźć się w grupie wyróżnionych, ale ja doskonale wiem, jak to jest grać przeciwko niemu. Doceniłem to, jakim jest zawodnikiem.
– A dlaczego nie zagłosowałeś na Leo Messiego?
– Na co dzień nie gram z Messim, był też kontuzjowany. Wolę głosować na osoby, z którymi trenuję, bo wiem, na co je stać.
Oprócz tego rozmowa z innym reprezentantem Polski, Michałem Pazdanem:
– W szatni też rządzisz? Kiedy Prijović i Lewczuk skoczyli sobie do oczu, wystąpiłeś w roli rozjemcy…
– Jak mam coś do powiedzenia, to mówię. Co do wymiany zdań pomiędzy Aleksem a Igorem, to tak naprawdę nic wielkiego się nie stało. Tam, gdzie są meczowe emocje i adrenalina, tam często dochodzi do sprzeczek. Dobrze, że chłopaki powiedzieli sobie w oczy, co do siebie mają, a nie obgadywali się za plecami. Gdy temperatura zrobiła się za wysoka, wkroczył trener i po sprawie. Zresztą nie ma o czym mówić. Gdy Alex strzelił gola Śląskowi, pierwszy z gratulacjami podbiegł Igor. I tak powinno być.
W „Superaku” znajdziemy jeszcze króciutką rozmówkę z Gergo Loverencsicsiem. Streścimy ją tak – Węgier wywalczył już w tym roku jeden awans, nie miałby nic przeciwko na kolejny.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Temat z okładki – nominowani do plebiscytu „Przeglądu Sportowego”. Spośród piłkarzy wyróżniony został tylko Robert Lewandowski. W ponad 80-letniej tradycji konkursu piłkarzowi udało się wygrać tylko raz. Tym szczęśliwcem był nie kto inny jak Zbigniew Boniek.
Co dalej? Tekst o Lewym. Cytat:
W XXI wieku tylko dwóch piłkarzy monachijskiego klubu było w trójce najlepszych zawodników świata – Oliver Kahn w 2001 i 2002 roku oraz Franck Ribery w 20013. W przeszłości laureatami byli m.in. legendarni w Bayernie Rummennige i Franz Beckenbauer – po dwa razy, oraz Gerd Müller. Lewandowski nie przyćmi żywych pomników, ale może być kolejnym z wielkich. W poniedziałek okaże się, czy jest w trójce najlepszych piłkarzy świata. – Na razie się nie podniecam, ale jak się znajdę, to… będę bardzo zadowolony . Ten rok zaliczę do udanych – mówi Lewandowski.
I fragment rozmowy z Karlem-Henizem Rummenigge.
Co z tym Realem?
Bayern nie był jedynym klubem, który chciał pozyskać Roberta. Realowi strzelił cztery gole w półfinale Ligi Mistrzów. To normalne, że wielkie kluby się nim zainteresowały. Ale my pokazaliśmy, że z każdym możemy rywalizować na boisku i poza nim.
Jaka jest cena za Roberta Lewandowskiego?
Latem Manchester United chciał kupić Thomasa Müllera za 70 mln funtów. Powiedziałem: „Nie ma mowy”. W Bayernie jest kilku piłkarzy, których nigdy nie będziemy chcieli sprzedawać. Robert jest wśród nich. Bayern to nie bank, nie chcemy zarabiać- tanio wziął, drogo sprzedać. Zależy nam na świetnym zespole i to jest zadanie na przyszłość. Jesteśmy w stanie finansować drużynę, co słono kosztuje. Lewandowski, Costa, Alaba i Müller nie są na sprzedaż. Chcemy być na szczycie nie tylko w Bundeslidze, ale i w Europie.
Mają szansę wyjść z grupy – tak zatytułowana jest zapowiedź dzisiejszego meczu Lecha.
Lizbończycy przed spotkaniem z mistrzem Polski mają problemy. Na łamach portugalskiej prasy prezes tego klubu Rui Pedro Soares narzekał na zbyt napięty terminarz. – Zespół jest przemęczony – mówił. Jego klub w tym sezonie rozegrał 21 meczów. Tym słowom dziwi się Jan Urban. – Ciekawe, co by mówili, gdyby mieli za sobą tyle meczów, ile my – stwierdził szkoleniowiec poznaniaków. Dla Lecha spotkanie z Belenenses będzie już 32. potyczką w tym sezonie.
Przewracamy stronę i mamy tam z kolei tekst o spotkaniu Legii. Osłabiona Legia gra o swój honor.
Tyle że Duńczycy nie mają zamiaru ułatwiać zadania Legii. Oni i tak zagrają na luzie bo mają dwa punkty przewagi nad Club Brugge (które zmierzy się z Napoli), a w ostatniej serii gier podejmą Belgów. Są bliscy awansu, a wygraną mogą go nawet sobie zapewnić. – Nasz cel to wygrana w Warszawie, choć zdajemy sobie sprawę, że Legia jest teraz w lepszej formie, niż była w pierwszym meczu z nami, a więc o punkty będzie trudniej. Jedna to wciąż my rozdajemy karty – przyznał Jess Thorup, szkoleniowiec dzisiejszych rywali wicemistrzów Polski.
W „PS” znajdujemy też inną wypowiedź z obozu rywala, mianowicie rozmówkę z Jakobem Poulsenem.
Z Legią już raz graliście. Jak pan wspomina tamto spotkanie?
To był wyrównany mecz. Słyszałem, że teraz warszawiacy mają nowego trenera, ale nie wiem czy coś zmieniło się w samej drużynie. Spodziewam się trudnego spotkania. Wiem, że Legia ma świetnych fanów i na pewno stworzą gorącą atmosferę.
Którego z piłkarzy Legii ceni pan najwyżej?
To zespół z wieloma dobrymi zawodnikami, ale nie ma gwiazd. Z pierwszego meczu zapamiętałem tego brazylijskiego skrzydłowego (Guilherme – przyp. red.)
Dalej znajdujemy artykuł o Bartłomieju Drągowskim – praktycznie rzecz biorąc, taki sam, jak w „Fakcie”. Jest tylko nieco rozszerzony o jeden fragment i jego część przytoczymy:
– Bartek najchętniej podpisałby dożywotnią umowę z jego ukochaną Jagą – uśmiechał się Dariusz Drągowski. – Negocjacje trwały kilka miesięcy, ale nie było większych kłopotów. Wiedzieliśmy, że dojdziemy do porozumienia. Dżentelmeńska umowa była taka, że kiedy Bartek skończy 18 lat, a to właśnie nastąpiło, nie zostawi Jagiellonii na lodzie. Nie braliśmy pod uwagę innych propozycji – tłumaczył Drągowski senior pytany, czy nie przeszłoby mu przez myśl, by poczekać, aż stary kontrakt wygaśnie i syn mógłby odejść za darmo. (…) – Jeśli w Białymstoku byłaby Liga Mistrzów, to na pewno nigdzie bym się stąd nie ruszał – podkreśla nastolatek.
Trybuny bez kibiców, czyli w Śląsku biją na alarm. Jak tak dalej pójdzie, we Wrocławiu na stadion przychodzić będą tylko rodziny piłkarzy i pies z kulawą nogą.
Odkąd swoje mecze gospodarze grają na Stadionie Wrocław (czyli od 4 lat), najmniej kibiców było właśnie na meczu z Portowcami. 2 grudnia 2013 roku mecz obejrzało zaledwie 4 564 widzów, co oznacza, że na największym obiekcie w ekstraklasie zajęto niemal co dziesiąte krzesełko! W ogóle Pogoń obok Termaliki Bruk-Bet (ale ona we Wrocławiu grała tylko jeden raz) jest rywalem, który na trybuny Stadionu Miejskiego przyciąga najmniej kibiców – średnia z czterech meczów to 7 562 widzów. Teraz działacze jak mogą, zachęcają do przyjścia na stadion, wysłali nawet kilku piłkarzy na klubowe stoiska, by osobiście sprzedawali bilety. Wcześniej z pracy zrezygnował wiceprezes zarządu , odpowiadający za marketing, ale od samej dymisji kibice nie zaczną na mecze Śląska walić drzwiami i oknami.
Na koniec tekścik o Charlie Traffordzie, czyli o nowym nabytku Korony Kielce.
– Jego matka wyjechała z rodzicami do Kanady. Karol, bo tak tutaj na niego mówimy, ma w Polsce rodzinę, więc nie powinien mieć problemów z aklimatyzacją – opowiada „PS” trener Korony Marcin Brosz. Mimo polskich korzeni Trafford nie mówi w naszym języku. – Umie tylko powiedzieć, że trener jest super – żartuje szkoleniowiec kielczan. A serio, to pracujemy nad tym, żeby szybko zaczął mówić po polsku – twierdzi Brosz.