Skąd w ogóle dyskusja na temat formatu polskiej ekstraklasy? Ponad dwa sezony pokazały blaski i cienie obecnego systemu. Z pewnością właściciele tych najmożniejszych klubów spodziewali się większych wpływów finansowych. Zobaczyli także, choćby na przykładzie trwającego sezonu, jak trudno pogodzić ligę z grą w fazie grupowej europejskich pucharów. Legia i Lech na obu frontach nie prezentują się tak, jakby chciały. Nie udało im się zbudować szerokich kadr, które pozwalałby na w miarę bezbolesne łączenie udziału w tych rozgrywkach – czytamy dziś w Przeglądzie Sportowym.
FAKT
W grudniu czeka nas sąd nad reformą. Pisał o tym w swoim felietonie na Weszło Krzysztof Stanowski.
Czy to już koniec reformy rozgrywek ekstraklasy? Ludzie decydujący o polskim futbolu mocno zastanawiają się nad powrotem do 30 kolejek, ale decyzja nie została jeszcze podjęta. Czy reforma przetrwa, czy upadnie, dowiemy się w połowie grudnia, kiedy spotkają się przedstawiciele wszystkich klubów ekstraklasy i wspólnie zastanowią się nad sensem kontynuowania ESA 37. Wprawdzie niedawno zapowiadano, że ten system będzie obowiązywał w obecnych i przyszłych rozgrywkach, ale tak być nie musi.
Są też wypowiedzi Macieja Wandzela, przewodniczącego rady nadzorczej Ekstraklasy SA, że to od dawna system przejściowy, i Jerzego Engela – że trenerzy od początku nie byli entuzjastami reformy.
O Lidze Mistrzów nie czytamy, stronę dalej – jak Urban odmienił Lecha.
Zmiana pozycji Linettego
Bramkarz numer jeden
Stałe fragmenty gry
Wprowadzenie rotacji
Pazdan nie pęka przed nikim.
Michał Pazdan (28 l.) wyrósł na lidera Legii w tym sezonie. Przed ligowym meczem z Pogonią (1:0) trener Stanisław Czerczesow zdecydował, że obrońca zostanie kapitanem drużyny za będącego w słabej formie Jakuba Rzeźniczaka (29 l.). – Byłem tym zdziwiony, bo szkoleniowiec ogłosił swój wybór dwie godziny przed spotkaniem. Jestem doświadczonym zawodnikiem, dlatego wiedziałem, że dam radę. To dla mnie wyróżnienie – mówi Faktowi „Pazdek”.
Wywiadu udziela też Pavel Nedved. Terroryści nas nie zastraszą – mówi.
Pojawiły się głosy, że może turniej należałoby przenieść do innego kraju.
– Absolutnie! Jeśli tak by się stało, byłoby to zwycięstwo terrorystów. Zrobilibyśmy dokładnie to, czego chcą. Czyli żebyśmy żyli w strachu i rezygnowali z rzeczy, do których jesteśmy przyzwyczajeni. Dlatego Euro musi być rozegrane we Francji.
(…)
Czy w Juventusie zwiększyliście środki bezpieczeństwa?
– Tak, do ochrony sobotniego meczu z AC Milan wyznaczono dwa razy więcej ludzi niż zwykle. Bramy stadionu były otwarte już trzy godziny przed spotkaniem, żeby kibice mogli przybyć wcześniej i przejść kontrolę bezpieczeństwa. To budujące, że z jej powodu nikt się nie awanturował. Wszyscy podchodzą do tego ze zrozumieniem.
GAZETA WYBORCZA
Lewandowski lekiem na chandrę Realu – przekonuje Dariusz Wołowski.
Jak prezes Realu Madryt zechce zażegnać kryzys w klubie? Klasycznie, sięgnie po nowych piłkarzy. Pierwszy na jego liście będzie polski napastnik Bayernu Monachium. Nie ma pewności, czy wyjątkowo stabilny finansowo klub z Bawarii odda Roberta Lewandowskiego. Ale kwota, którą zaproponuje Real może otrzeć się o światowe rekordy. Polak jest w Madrycie ceniony bardzo wysoko, tymczasem Florentino Perez może potrzebować latem właśnie kogoś takiego. Zwłaszcza gdyby zespół z Madrytu drugi sezon z rzędu zakończył bez trofeum. Real to specyficzny klub, jego socios tworzą rodzaj państwa, od nich zależy wybór i los prezesa, który musi utrzymać poparcie, chcąc wytrwać na stanowisku. Jeśli traci wyborców, powinien działać. Po sobotniej klęsce z Barceloną 0:4 kibice z Santiago Bernabeu wyciągnęli białe chusteczki i pomachali nimi na znak, że żądają zmian. Domagali się zmiany nie tylko trenera, ale również prezesa. Perez musiał poczuć się zagrożony, choć publicznie dał Rafie Benitezowi wotum zaufania, sam uznając się za ofiarę kampanii wrogów klubu. W środę, gdy Real będzie grał z Szachtarem w Lidze Mistrzów, prezesa czeka jeszcze przeprawa w sądzie. W 2012 r. na jego wniosek zmieniono zapis w statucie klubu. Wprowadzono poprawkę, że na stanowisko prezesa Realu może kandydować tylko ktoś, kto jest socio od 20 lat, w dodatku jego osobisty majątek poświadczony w bankach hiszpańskich (nie zagranicznych) wynosi aż 15 proc. budżetu klubu, czyli około 90 mln euro. Doprowadziło to do sytuacji, że w wyborach prezesa w 2013 roku wystartował tylko jeden kandydat – Florentino Perez. W środę sąd pierwszej instancji w Madrycie rozpatrzy skargę grupy socios Realu, którzy uważają, że zmiany z 2012 r. ograniczają wolność wyborów.
W Wyborczej też jest rozmowa z Nedvedem. Mówi: Barca mnie przeraża.
W sensie sportowym najbardziej wyjątkowa jest Barcelona. W dekadę wygrała LM aż cztery razy…
– I może być pierwszą drużyną, która obroni tytuł. Potęga, jaką widziałem w El Clásico, po prostu mnie przeraża. Tempo ataku, poziom techniczny. Barcelona nie tylko wygrywa, pokazuje też, jak się powinno grać w piłkę. Perfekcja.
Złota Piłka dla Messiego jest bezdyskusyjna?
– Tak.
Gdyby pan głosował, komu przyznałby pan punkty?
– Na pewno Messiemu i Ronaldo. A kto trzeci? [Długi namysł]. Ibrahimoviciowi. Nie tylko za to, co robi w Paris Saint-Germain, ale za to, że wciągnął Szwecję na Euro 2016.
RZECZPOSPOLITA
Genialny George i szczodry Zlatan. Zapowiedź dzisiejszej Ligi Mistrzów.
Manchester United może zapewnić sobie awans do 1/8 finału w dziesiątą rocznicę śmierci George’a Besta. – To był geniusz – nie ma wątpliwości pomocnik Czerwonych Diabłów Juan Mata. Best, którego zniszczyła choroba alkoholowa, poza boiskiem nie był najlepszym wzorem dla młodych piłkarzy, ale grać tak jak on chciało wielu. Z United zdobył pierwszy z trzech Pucharów Europy (1968 r.). Trudno o lepszy sposób na uczczenie jego pamięci na Old Trafford niż zwycięstwo nad PSV Eindhoven i awans do kolejnej rundy. Powrót do Ligi Mistrzów przyjęto z ulgą. Louis van Gaal już drugi rok próbuje naprawić to, co zepsuł jego poprzednik David Moyes, i jest na dobrej drodze.
SUPER EXPRESS
Cząstka mnie umarła z Mietkiem. Rodzinna tragedia Leszka Piszka.
Był ranek 19 września. Były zawodnik m.in. Legii Warszawa i Motoru Lublin Mieczysław Pisz (†46 l.) z żoną Małgorzatą i teściami jechał z rodzinnej Dębicy na Jasną Górę. W ich samochód wjechał tir. Małżonka zginęła na miejscu. Piłkarz zmarł w szpitalu. – Miecio walczył jeszcze przez miesiąc. Odszedł 19 października, dokładnie 30 dni, 2 godziny i 40 minut po Małgosi. Lekarze robili co mogli, ale obrażenia głowy były zbyt rozległe – opowiada brat zmarłego, legendarny pomocnik Legii Leszek Pisz (48 l.). (…) Od pogrzebu Mieczysława Pisza minął ponad miesiąc, ale dla jego brata czas jakby stanął w miejscu w dniu wypadku. – Od zawsze wszystko robiliśmy razem. Całe życie spędziliśmy z piłką przy nodze. Pamiętam pojedynki, które jako bajtle toczyliśmy w lesie albo na podwórku. Nasze domy dzieli od siebie 20 metrów. Kiedy patrzę w okno, to jakbym podświadomie czekał na Miecia. Że zaraz przyjdzie, pogadamy, pożartujemy – mówi pan Leszek. Młodszy o dwa lata Mieczysław był solidnym, walecznym, ale mniej utalentowanym piłkarzem niż starszy brat. Z tymi obiegowymi opiniami nie zgadza się Leszek Pisz. – Graliśmy na innych pozycjach. Ja byłem rozgrywającym, a Miecio występował na skrzydle. Może nie osiągnął z Legią takich sukcesów jak ja, ale w Pucharze Zdobywców Pucharów w 1990 roku zagrał przeciwko Barcelonie na Camp Nou (1:1) i wywalczył z Legią Superpuchar Polski. Poza tym był żywą legendą mocnego wtedy Motoru – twierdzi były kapitan Legii.
Jest też o tym, że Lewy zabawił się z Grekami.
Różnica w poziomie gry Bayernu i Olympiakosu wyglądała wczoraj na Allianz Arena zupełnie tak jak dysproporcja gospodarek Niemiec i Grecji. Rozpędzeni Bawarczycy bez problemów rozjechali gości 4:0 w grupie F Ligi Mistrzów, a jeden z ciosów zadał im Robert Lewandowski (27 l.). Stadion Bayernu był wczoraj wypełniony po brzegi. I aż cztery razy 70-tysięczny tłum szalał ze szczęścia. W tym raz po golu Lewandowskiego, po którym na trybunach zapanowało istne szaleństwo. Kiedy spiker krzyknął „Robeeert!”, cały stadion odpowiedział „Lewaaandowski” tak głośno, że ten ryk było słychać zapewne w całym Monachium.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Co dalej z ligą?
Dyskusja o systemie rozgrywek. Spoglądamy w inny fragment.
Skąd w ogóle dyskusja na temat formatu polskiej ekstraklasy? Ponad dwa sezony pokazały blaski i cieni obecnego systemu. Z pewnością właściciele tych najmożniejszych klubów spodziewali się większych wpływów finansowych. Zobaczyli także, choćby na przykładzie trwającego sezonu, jak trudno pogodzić ligę z grą w fazie grupowej europejskich pucharów. Legia i Lech na obu frontach nie prezentują się tak, jakby chciały. Nie udało im się zbudować szerokich kadr, które pozwalałby na w miarę bezbolesne łączenie udziału w tych rozgrywkach. To dlatego Bogusław Leśnodorski niedawno stwierdził, że „czas reformy upłynął, należałoby wrócić do rozwiązań znanych z większości państw”. A przecież w 2012 roku, kiedy pojawił się pomysł reformy i został zaakceptowany, to właśnie on był jednym z jego największych zwolenników.
Idziemy do ekstraklasy. Pazdanowi opaska nie ciąży.
Wielu piłkarzy przychodzących do Legii z innych klubów ekstraklasy potrzebowało kilku miesięcy na aklimatyzację. W pana przypadku nie było to konieczne.
– Każdy zawodnik w inny sposób przystosowuje się do nowego środowiska. Ja w poprzednich zespołach szybko znajdowałem wspólny język z nowymi kolegami i tak się stało również w Legii. Na pewno presja jest duża, bo trafiłem do największego polskiego klubu. Mam jednak taki charakter, że na boisku o tym zapominam. Nie liczy się przeciwko komu i gdzie gram. Przede wszystkim muszę wykonać swoje zadania jako obrońca, czyli nie dopuścić rywala do zdobycia bramki. Jeśli wygrywamy, radość jest podwójna.
(…)
Gracie prawie pół roku bez przerwy, nie czujecie się zmęczeni?
– Za nami dużo spotkań, dlatego każdy z nas odlicza dni do zimowej przerwy. Przed nami jednak jeszcze pięć meczów w ekstraklasie i dwa w Lidze Europy. Musimy z siebie wykrzesać wszystkie siły, by na urlopy pojechać w dobrych nastrojach.
W ramkach:
– Piast z Ruchem bez Szeligi
– Janoszka golem odpowiedział na słowa prezesa
– Najgorszy Śląsk od 23 lat
– Kadra w marcu przy Reymonta, czyli na klepisku?
Urban naprawił mistrza. Rozwijamy wątek.
Zmiana pozycji Karola Linettego. To nie jest autorski pomysł nowego trenera. Na pozycji ofensywnego pomocnika Linetty grał już w juniorach. Później został przesunięty bliżej bramki. Maciej Skorża próbował tego rozwiązania podczas letnich sparingów, ale w żadnym meczu o stawkę nie zdecydował się na nie. Zrobił to natomiast Jan Urban, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Linetty zaczął stwarzać zagrożenie pod bramką rywali, ale przede wszystkim strzelać gole i asystować.
Wprowadzenie rotacji. Trudno grać tym samym zestawieniem co trzy dni. Dlatego Urban zdecydował się na rotacje. Najbardziej na zmianach w składzie skorzystali zawodnicy, którzy przed zmianą trenera grali mniej. Niewiele osób byłoby wstanie docenić umiejętności Abdula Aziza Tetteha, gdyby ten zagrał dwa mecze w miesiącu. Odpoczynek przydał się też tym, którzy grali bardzo dużo. Najlepszym przykładem są Łukasz Trałka czy Kasper Hämäläinen. Dzisiaj należą do najlepszych w zespole.
Na koniec: zabójcze trio Pasów.
Mateusz Cetnarski, Erik Jendrisek i Deniss Rakels zdobyli w tym sezonie łącznie 21 bramek. Takiego tercetu nie ma żadna drużyna w ekstraklasie. W meczu z Lechią (3:0) całą trójka poprawiła swój dorobek strzelecki. – Fajnie, że tak się to rozkłada. Dla przykładu w Legii najczęściej strzela Nemanja Nikolić, który sam ma niemal tyle bramek, co my w trójkę. Ale dla drużyny lepiej jest, kiedy za gole odpowiada większa liczba zawodników. Gdy jeden zawodzi, drugi jest gotowy, by wziąć sprawy w swoje ręce – mówi Jendrisek.