Reklama

Lech po ośmiu kolejkach wyjdzie nad czerwoną kreskę?

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

22 listopada 2015, 08:24 • 3 min czytania 0 komentarzy

Nic już nas dziś nie rozprasza. Żadne Realy, Barcelony, Manchestery czy Bayerny. Jesteśmy my i ona. Ekstraklasa. Na rozgrzewkę Podbeskidzie z Zagłębiem, choć nie mamy pojęcia, w jaki sposób ma nas to rozgrzać. Jako danie główne już Pogoń z Lechem.

Lech po ośmiu kolejkach wyjdzie nad czerwoną kreskę?

Czy Zagłębie znów będzie strzelać gole?

Sześć ostatnich meczów w lidze – trzy gole, cztery ostatnie mecze w lidze – jeden gol. W Pucharze Polski przez trzy godziny rywalizacji z Lechem bez ani jednego trafienia. Można by żonglować tymi liczbami na różne sposoby, ale wciąż wypada ten sam wynik. Zagłębie Lubin przestało trafiać do siatki. Nie robi tego ani Papadopulos, ani Krzysztof Piątek. Obaj się zablokowali: licznik już bije, bo sześć niedawnych spotkań, biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki, to u tej dwójki zero z przodu.

Czy Zagłębie znów będzie wygrywać?

Niewykluczone. O ile odpowiedź na wcześniejsze pytanie będzie twierdząca.

Reklama

Czy Podoliński będzie tym, który wygrał nowe życie?

Sześć meczów: trzy zwycięstwa, trzy remisy. Jeśli wziąć pod uwagę tylko kadencję Roberta Podolińskiego, Podbeskidzie jest w lidze czwarte. Postęp w grze zespołu i postęp w tabeli widoczny. Jeszcze chwila, a będziemy mówili o 40-letnim trenerze jako wygranym tej rundy. Wcześniej, podejmując w Cracovii pierwszą pracę w Ekstraklasie, przegrał wiele.

Czy Podbeskidzie może być drugim Ruchem?

Nie. Dlaczego? Bo to Podbeskidzie, bo wciąż ma Boreckiego, bo jako klub podejmuje wiele irracjonalnych decyzji, bo dopiero co zaszła tu kadrowa rewolucja, a problemy to drugie imię. A o co chodzi? O pytanie, które w katowickim Sporcie usłyszał Podoliński: czy Podbeskidzie może być, jak Ruch sprzed dwóch lat, który najpierw przegrał 0:6 z Jagiellonią, a potem skończył na podium. No więc nie może.

pdb

Czy Lech w końcu wygrzebie się ze strefy spadkowej?

Reklama

Na koniec ósmej serii spotkań mistrz Polski wylądował w strefie spadkowej i… siedzi w niej do dziś. Owszem, zdarzyło mu się już wydostać, ale tylko na chwilę, kilka godzin. Teraz znów może pojawić się ponad czerwoną kreską, na co najmniej kilka dni – do Śląska, który w tej kolejce przegrał, traci punkt. Rzecz w tym, że Kolejorz jedzie do Szczecina, gdzie Pogoń w tym sezonie ani razu nie zaznała smaku porażki.

Czy w ataku może zagrać ktoś inny niż Hamalainen?

Z Robakiem i Kownackim sprawa jest najprostsza – są kontuzjowani, więc nie zagrają. W kadrze znajduje się jednak jeszcze jeden napastnik, nazywa się Thomalla. We wrześniu Maciej Skorża odesłał go na trybuny, by trochę odpoczął, bo spadło na niego dużo krytyki. Teraz w Pucharze Polski, gdy został zmieniony w końcówce, zebrał z trybun porządną falę gwizdów. Lech powstaje na nowo jako zespół, ale trudno nam wierzyć, by Thomalla – który z krytyką chyba najlepiej sobie nie radzi – odbudowywał się indywidualnie. Urbanowi do ataku zostanie w takiej sytuacji tylko Hamalainen.

Czy Pogoni pomogła przerwa na reprezentacje?

A pomóc sobie samym Portowcy akurat potrzebowali – w Warszawie z Legią porażka, u siebie z Górnikiem Zabrze remis (choć blisko porażki), w Krakowie z Cracovią 1:4, u siebie z Zagłębiem 0:0. Piłkarze Czesława Michniewicza złapali zadyszkę. Wątpliwe jednak, by przez ostatnie dwa tygodnie zdążyli odpowiednio odetchnąć, bo z powodu urazów zawodników było na treningach tak mało, że w gierkach w polu występował asystent trenera z bramkarzem.

 

pogonFot.FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...