Już jutro pojedynek Polski z Czechami, a w obydwu drużynach spodziewane są spore roszady personalne. Czy jednak ciężar gatunkowy spotkania będzie przez to niższy? Wydaje się że nie, bo jedni i drudzy będą walczyć o miejsca w kadrze w przyszłorocznych finałach mistrzostw Europy, więc dla wielu stawka będzie naprawdę wysoka. A kto może zyskać najwięcej?
MICHAŁ PAZDAN
Po meczu z Islandią pisaliśmy, że Michał Pazdan – mimo że nawet na sekundę nie pojawił się na murawie – był jednym z większych wygranych. A to z powodu gry jego głównego konkurenta do miejsca w składzie, Łukasza Szukały, który przy obydwu bramkach popełnił ewidentne błędy. Przed legionistą rysuje się więc wielka szansa. Jeżeli z Czechami zagra na swoim najwyższym poziomie, wyryje w głowie Adama Nawałki, że to właśnie on jest najlepszym kandydatem do partnerowania Glikowi podczas EURO 2016. Na korzyść Pazdana może zadziałać nie tylko kontrast z Szukałą, ale też fakt, że następne zgrupowanie kadry odbędzie za ponad cztery miesiące. A w międzyczasie – co do czego nie mamy żadnych wątpliwości – selekcjoner będzie układał sobie w głowie warianty gry na czerwcowym turnieju. Jeżeli więc w jakimś spotkaniu Pazdan może wygrać miejsce w pierwszej jedenastce reprezentacji na mistrzostwach we Francji, jest to właśnie starcie z Czechami.
MARIUSZ STĘPIŃSKI
Nie wiemy, ile czasu w spotkaniu z Czechami dostanie Mariusz Stępiński, a ile Artur Sobiech. Wiemy natomiast, że w meczu z Islandią to młody napastnik Ruchu jako pierwszy pojawił się na boisku, z czego mogą płynąć pewne wnioski. Jakąś szansę Stępiński z pewnością otrzyma i tylko od niego będzie zależeć, w jaki sposób ją wykorzysta. Nie mamy jednak wątpliwości, że dla 20-latka najlepszy moment będzie właśnie jutro. Nie trzy lata temu, kiedy wybijał się w Widzewie i nie wtedy, kiedy wdrażał się w niemiecki reżim treningowy, ale teraz, w trakcie rewelacyjnej rundy w barwach Ruchu. Dość napisać, że jesienią Mariusz zdobył osiem goli na poziomie Ekstraklasy, czyli więcej, niż w całej dotychczasowej przygodzie z futbolem. Piłka wreszcie szuka go w polu karnym i wreszcie siedzi mu na nodze (i głowie!), przez co – jak w ostatnim starciu z Lechią – nawet pierwszą niezłą okazję potrafi zamienić na gola. Pamiętajmy też, że Stępiński dopiero się Nawałce przedstawia. Jeżeli, tak jak w ostatnim czasie Bartosz Kapustka, będzie w stanie zrobić coś ponad stan, selekcjoner z pewnością o nim nie zapomni.
BARTOSZ KAPUSTKA
No właśnie, Kapustka… To niesłychane, że kibice – rozgoryczeni absencją Krychowiaka i Lewandowskiego – właśnie w osobie Bartka widzą piłkarza, dla którego warto we wtorek przyjść na stadion. Kariera tego chłopaka jest niesamowita, tak samo jak jego wejścia boisko w dwóch pierwszych meczach z orzełkiem na piersi. Wiadomo, że nie zawsze Kapustka będzie wykorzystywał swoje okazje, i nie zawsze będzie je w ogóle miał. Wiele jednak wskazuje, że w meczu z Czechami dostanie szansę gry w większym wymiarze czasowym, więc tym razem pojedynczy błysk może już nie wystarczyć. Potrzebna będzie za to praca na całym boisku i pokazanie swojej przydatności nie tylko przy wykończeniu. Nie mamy żadnych wątpliwości, że Kapustkę stać na dobrą grę na poziomie reprezentacji, ale pierwszy występ, w którym zagra przynajmniej 45 minut, może okazać się zarazem tym najtrudniejszym.
KRZYSZTOF MĄCZYŃSKI
W październikowych meczach ze Szkocją i Irlandią Mączyński zadziwił wszystkich. Grał na poziomie, jakiego chyba nikt się po nim nie spodziewał. Efektownie zerwał z wizerunkiem zapchajdziury i pokazał, że potrafi być jednym z liderów tej reprezentacji, i to w meczach, w których ta osiąga naprawdę dobre wyniki. Starcie z Czechami będzie więc dla wiślaka swoistym egzaminem, w którym będzie mógł potwierdzić swoją przydatność dla drużyny narodowej lub dostarczyć argumentów przeciwnikom, którzy w jego październikowych występach wciąż widzą więcej szczęścia niż umiejętności. Nie bez znaczenia jest też fakt, że nie zagra Krychowiak, więc zabraknie naturalnego lidera drugiej linii. Czy Mączyński będzie w stanie wypełnić powstałą lukę i poprowadzić drużynę do zwycięstwa? Odpowiedź może okazać się kluczowa nawet w kontekście pierwszej jedenastki na przyszłorocznym turnieju. Pamiętajmy też, że wiślak rywalizuje o miejsce w składzie z Linettym, Jodłowcem oraz – jak wnioskujemy po meczu z Islandią – z Zielińskim. Czyli bardzo szybko może zamienić status jednego z liderów reprezentacji na rezerwowego.
KAMIL VACEK
Tak, dla niego wtorkowe starcie to również wielka szansa, tylko cel nieco inny – stałe miejsce w reprezentacji Czech. W piątkowym meczu z Serbią pomocnik Piasta pojawił się na boisku w 86. minucie gry, ale warto odnotować, że po jego wejściu Czesi zdobyli czwartego gola i przypieczętowali efektowne zwycięstwo nad Serbią 4:1. W meczu we Wrocławiu u naszych rywali dojdzie do szeregu przetasowań, co stanowi szansę właśnie dla Vacka. Co więcej, w rozmowie z Interią szkoleniowiec Piasta, Radoslav Latal zdradził, że rozmawiał z selekcjonerem Czechów na temat swojego podopiecznego i dowiedział się, że w meczu z Polską wystąpi od pierwszych minut. Vacek otrzyma więc szansę, jakiej nie miał od przeszło trzech i pół roku, kiedy to po raz ostatni zagrał w kadrze od początku w meczu z Japonią. Będzie to też dla niego dopiero trzeci mecz w wyjściowej jedenastce, więc do wygrania ma naprawdę dużo. Rzecz jasna nie życzymy mu jakiegoś spektakularnego występu, ale nie ulega wątpliwości, że to właśnie jutro pomocnik Piasta może zrobić wielki krok w stronę przyszłorocznych finałów mistrzostw Europy.
Fot. FotoPyK