Władze Jagiellonii Białystok są niereformowalne. W ostatnich miesiącach sporo ciepłych słów padło pod ich adresem – docenialiśmy nie tylko sukces sportowy klubu z Podlasia, ale również organizacyjny – ale najwidoczniej ktoś tam nie lubi być tylko chwalony. Znamy tę historię aż za dobrze – piłkarzowi wraz z końcem sezonu wygasa kontrakt, nie chce go przedłużyć, więc już w styczniu będzie mógł szukać nowego pracodawcy, do którego przejdzie za darmo. Cóż, takie jego prawo. A klub na to – siup, do rezerw delikwenta, może uda się go złamać…
Przegląd Sportowy poinformował wczoraj, że najnowszą ofiarą tego swoistego mobbingu jest Filip Modelski, który do Jagi trafił z GKS-u Bełchatów latem 2012 roku za około 200 tysięcy euro. Trzeba oddać władzom klubu, że potrafiły wyczekać odpowiedni moment. Modelski od początku sezonu prezentował się nie najgorzej, był piłkarzem podstawowego składu, lecz w ostatnich trzech meczach – z Lechią, Górnikiem Łęczna i Wisłą – wypadł tragicznie. To znaczy cała drużyna wypadła tragicznie, a on był jednym z najsłabszych piłkarzy na boisku. Tak więc – jakby co – jest wymówka, bo gość aktualnie ma status nieudacznika.
I to takiego, który nie nadaje się nawet do gry w drużynie rezerw! O ile tydzień temu w drugiej drużynie Modelski jeszcze wystąpił, to teraz do Kętrzyna na mecz z Granicą pojechał tylko na wycieczkę. Czekamy na dalszy rozwój wypadków. Mając w głowie historię Przemka Trytki, spodziewamy się wszystkiego – włącznie z zamiataniem liści pod siedzibą klubu, odśnieżaniem i ubieraniem choinki.
Po jednej z ligowej porażek Michał Probierz w wywiadzie telewizyjnym zapowiedział, że nie będzie zsyłek do rezerw. Wszyscy są winni takiej a nie innej sytuacji i wszyscy są odpowiedzialni za powrót drużyny na właściwe tory. No rzeczywiście. Trener chyba zapomniał, że w klubie pracują twardogłowi, nie wszystko zależy od niego, więc trochę się wygłupił. A nie powinien, bo kilka miesięcy temu przerabiał to samo z Mateuszem Piątkowskim.
Cóż, nie od dziś wiadomo, że klasy nie można kupić.