Pogoda brzydka, w pucharach nas leją i nawet porządnej afery nie możemy się doczekać, bo na Zachodzie szantaże obyczajowe, seks-taśmy, wielozerowa korupcja… A u nas co? W najlepszym razie trzech napizganych emerytów poskacze czwartemu po samochodzie, za co następnego dnia będą płaczliwie przepraszać. Ech, nie ma ducha w narodzie… Z drugiej strony może to i lepiej? Taśmy z przaśnymi seks-wyczynami [tu wstaw nazwisko dowolnego polskiego ligowca] w roli głównej? Brrr, to się może przyśnić. Może niech już lepiej zostanie po staremu i emocjonujmy się piętnastą kolejką, która jeszcze niedawno byłyby hucznie obchodzonym półmetkiem rozgrywek i okazja do urlopów, a dziś ani wzięta kalendarzowo, ani wzięta liczebniczo wrażenia nie robi i trzeba liczyć, że chociaż „w praniu” okaże się emocjonująca.
6 LISTOPADA, PIĄTEK
ZAGŁĘBIE LUBIN – WISŁA KRAKÓW (godz. 18:00)
– Jak tu wygrać?… – zastanawiał się trener Stokowiec, który ostatni raz trzy punkty widział na stacji benzynowej, gdy mu je nabijano na kartę Payback.
– Z Wisłą? Proste – wzruszył ramionami dział prawny – Pozwiemy ich.
– I co? – zainteresował się trener.
– I nic. Tyle wystarczy. Ostatnio każdy, kto pozywa Wisłę, wygrywa w cuglach, więc wystarczy tylko znaleźć odpowiedni paragraf.
Prawnicy szukają odpowiedniego paragrafu, trener Stokowiec szuka zaskakującego odpowiedniego ustawienia, Wisła szuka powtarzalności, a zza rogu wychyliła się drwiąco wyszczerzona mordka…
– Remis! Do nogi! – krzyknął pan Ignacy z ulicy Czarnowiejskiej, potrząsając niecierpliwie smyczą.
CRACOVIA – ŚLĄSK WROCŁAW (godz. 20:30)
Kibice Cracovii liczą, że drużyny będzie chciała się zrehabilitować za przegraną w ostatnim spotkaniu, kibice Śląska liczą na cud na nagły przybór ambicji ich drużyny oraz szczególne spięcie się Mariusza Pawełka na mecz z Cracovią, a piłkarze Śląska liczą, ile dostaną w przypadku remisu i czy wobec tak małej kwoty opłaca im się biegać, czy może wystarczy, że wytruchtają na boisko.
– Wytruchtają? – zdziwił się jeden z obrońców Śląska – Ja nigdzie nie idę. Widzieliście to powietrze?
– To takie grube, sine i rechoczące? – upewniali się pomocnicy – To, które pokazywało nas palcem i oblizywało się obleśnie?
– To samo – kiwnął głową obrońca – To są warunki szkodliwe dla zdrowia i życia.
– Ciamk – powiedziało krakowskie powietrze, któremu nie było w stanie zaszkodzić nawet ono samo.
7 LISTOPADA, SOBOTA
TERMALICA BRUK-BET NIECIECZA – PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA (godz. 15:30)
– Święty Jeżu na bananie – jęknął grafik. – Jak ja to mam zmieścić na planszy? „Ruch Chorzów – Lech Poznań” – to rozumiem, 26 znaków ze spacjami, ale tutaj jest 57 znaków! Myślicie, że rubryczki są z gumy?
Producenci pamiątkowych szalików też narzekali – szal, na którym wpisano pełne nazwy oby zespołów był tak długi, że kupowano go we dwie, a czasem na wet we trzy osoby. Rekord pobił pewien harcerz, kupując jeden czterometrowy szalik na cały zastęp „Puchaczy”.
Podbeskidzie goni Termalikę, Termalica goni Legię, Legia goni w piętkę… przepraszam, to nie ten mecz… Oba zespoły grają ciekawą piłkę bez kompleksów, więc możemy się spodziewać albo jakiegoś przeraźliwego klinczu albo wesolutkiego meczu na 5 bramek, w tym jedna po błędzie liniowych. Co wybieracie?
– Żytniówkę – mruknął stary Jock.
RUCH CHORZÓW – LECHIA GDAŃSK (godz. 18:00)
Ruch u siebie – to dobrze dla Ruchu. Lechia na wyjeździe – to dobrze… yyy… to w sumie bez znaczenia dla Lechii, która w domu i na wyjazdach ma taki sam bilans: 2-3-2. Gwiżdże pan sędzia Gil i nie wiadomo, czy dobrze to, czy źle, bo pan sędzia jest nieprzewidywalny, a jeśli jeszcze dostałby pana sędziego Sapelę na linię, to liczba zmiennych przekracza granice zdrowego rozsądku…
– Paszport proszę – powiedział Zdrowy Rozsądek, salutując służbiście.
…i nie podejmuję się prorokować, co może się wydarzyć w sobotę w Chorzowie. No, może poza tym, że Mariusz Stępiński strzeli gola, a kibice Ruchu dojdą do wniosku, że trzeba…
– Pezet Peen! Pezet Peen!
…strzec liberum raco jako oka w głowie i nie będzie nam tu mówił żaden paragraf!
JAGIELLONIA BIAŁYSTOK – PIAST GLIWICE (godz. 20:30)
Sobotę kończymy w Białymstoku, gdzie ciemno, zimno…
– …i głucho?
Zależy komu – sędzia techniczny, poddany przez trenera Probierza intensywnej decybelizacji, rzeczywiście może mieć po meczu problemy ze słuchem.
Jagiellonia musi wreszcie zacząć wygrywać – ciekawe, czy ktoś wpadł na pomysł dopingowania zawodników „Jagi” faktem, że nie tak dawno z Piastem wygrała inna drużyna w czerwono-żółte paski, więc może i teraz…
– One nie są czerwone! – oburzył się kibic z Kielc.
Yyyy? Amarantowe? Cynobrowe? Rdzawe? Karminowe? Karmazynowe? Szkarłatne? Truskawkowe?
– Krwiste!
A krew, przepraszam, żylna czy tętnicza?
– Yyyy?…
Ha! Mam cię!
8 LISTOPADA, NIEDZIELA, NIEDZIELA
GÓRNIK ZABRZE – KORONA KIELCE (godz. 15:30)
Czerwona latar…
– Ona nie jest czerwona!
A ten dalej swoje… Dobra, niech będzie: ostatnia drużyna ekstraklasy podejmuje Koronę poirytowaną ostatnim meczem z Termaliką. Jedni grają twardo, drudzy grają twardo, jedni muszą punktować, drudzy chcą punktować, jedni mają trenera Ojrzyńskiego i Macieja Korzyma, za to mogą nie mieć w sobotę Sobolewskiego, Szewełuchina i Grendela, drudzy mają dwa razy więcej punktów, pan Stanisław ma cierpliwość (wciąż jeszcze), indyk ma nadzieję, że wygra Korona, bo na ułaskawienie z okazji Święta Dziękczynienia się nie załapał, a pan sędzia Przybył ma blisko z Kluczborka.
LECH POZNAŃ – GÓRNIK ŁĘCZNA (godz. 15:30)
– W czwartek gromi Fiorentina – dziś trafiacie na Bonina – mogliby postraszyć Lecha Poznań kibice Górnik Łęczna, gdyby nie byli zajęci przekonywaniem samych siebie, że „cała Polska śpiewa z nami” (coraz słabiej zresztą). A czy Lech ma czym postraszyć Górnika Łęczna?
– Musimy punktować w każdym meczu – powtarza trener Urban.
Hmm, ciekawe, czy Górnik Łęczna się tego przestraszy?
LEGIA WARSZAWA – POGOŃ SZCZECIN (godz. 18:00)
Legia wypoczęta i Legia zmęczona to są dwie różne… Ups, znowu mi się filmy pomyliły. Chociaż, czy rzeczywiście? Bo gdy tak sobie przypomnę wykład trenera Zbyszka o zapierdalaniu, to nie mogę się pozbyć wrażenia, że kończył te sama AWF co nowy trener Legii. Ale wróćmy do naszych baranów, jak mawiali Francuzi. Otóż, czy nie jest troszkę tak, że Legia pucharowa i Legia ligowa to są dwie różne Legie? A może to ta sama Legia, tylko klasa przeciwników różna i na naszym podwórku Jakub Rzeźniczak nawet kiedy zawali gola…
– Jeśli!
Kiedy. Kiedy więc zawali, to zawsze jeszcze coś tam ugra w przodzie, na co w Europie nikt się nabrać nie daje i bez większego trudu kryje go przy słupku? A Tomasz Jodłowiec, który na samo hasło „transfer zagraniczny” dostaje gęsiej skórki, w kraju rządzi, a w pucharach czasem próbuje sobie pouzurpować przez chwilkę w tłoku? Jaka właściwie jest ta obecna Legia?
– Stary, ale ty tu teoretyzujesz o pierdołach, a pytanie kolejki jest inne – zdenerwował się Głos Wewnętrzny – Nemanja Nikolić zagra czy nie zagra? Bo nie wiem, kogo ustawiać na pozycji kapitana w „Ustaw Ligę”?
Gwiżdże sędzia Musiał. Pan Sławek może mieć wieczorem sporo roboty…
„POLIGON” W „USTAW LIGĘ”
Prezes LZS Poligon milczał, pani Jadzia milczała, milczały usta, milczały dusze i milczeli kibice – wszyscy wyczekiwali komunikatu o stanie zdrowia Nemanji Nikolicia i usiłowali znaleźć jakieś zastępstwo na wypadek, gdyby infekcja napastnika Legii okazał się poważniejsza.
– Może Brożek? Może Stępiński? – podpowiadała Intuicja.
– Może Piech? – zasugerował Szósty Zmysł.
– Że niby „I see dead people”? – domyślała Opinia Publiczna.
– Może Rakels? – kombinowała Intuicja…
LZS Poligon startuje z miejsca 1401 w klasyfikacji generalnej, rezerwy startują z miejsca 1373 w lidze „poligonowej” (kod: 726135177), liga „poligonowa” startuje z miejsca siódmego w klasyfikacji lig prywatnych, a w lidze „poligonowej” (kod: 726135177) startuje dziś na miejscu 2284 FcStock prezesa Koroniarza, któremu życzymy wszystkiego punktowego ku chwale ligi, do której postanowił dołączyć.
Andrzej Kałwa
Fot. FotoPyk