Reklama

Co zrobić z Rzeźniczakiem?

redakcja

Autor:redakcja

05 listopada 2015, 23:21 • 2 min czytania 0 komentarzy

Zaryzykujemy pewną niepopularną aktualnie tezę: Jakub Rzeźniczak nie jest aż tak fatalny, jak to aktualnie się uważa. To znaczy – w tym momencie jest faktycznie beznadziejny i powinien sobie palnąć w łeb, natomiast tak w ogóle to ma pewne atuty, które teraz głęboko ukrył. Wpadł w spiralę błędów, z każdym meczem jest z nim coraz gorzej. I teraz trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: czy należy meczami wyprowadzać Rzeźniczaka z kryzysu, czy też odstawić go na boczny tor i poczekać aż mu to całe nietrafianie w piłkę, wywracanie się i zagrywanie ręką minie.

Co zrobić z Rzeźniczakiem?

Pierwszy wariant stosowany jest dość często. Zazwyczaj trenerzy wychodzą z założenia, że „gorzej być nie może” i po prostu wstawiają piłkarza, licząc, że wykorzystał już limit pecha albo że po prostu się ogarnie. Niestety, bywa to samobójcze. Rzeźniczak aktualnie próbuje się odbudować właśnie meczami, co nie służy drużynie. Obrońca przeżywa swój najgorszy okres w karierze i jako kapitan ciągnie cały zespół w dół. Pytanie, czy myśl „gorzej być nie może” znowu przejdzie trenerowi przez głowę, czy też w końcu uzna, że trzeba człowieka chwilowo odesłać na trybuny. Kolejne wystawienie Rzeźniczaka może skutkować kolejnym zawalonym meczem.

No to odstawka!

Ale z odstawką też różnie bywa. Może się bowiem okazać, że Rzeźniczak po przymusowej pauzie wróci jeszcze gorszy. A znając jego kruchą psychikę, to jeszcze dodatkowo osiwieje, skasuje i uruchomi ponownie konto na Instagramie, zacznie złość zwalczać zakupami w Peek&Cloppenburg albo poleci do Nowego Jorku i nie wróci. Ale niewątpliwym plusem jest to, że przestanie zawalać mecze, bo jak wiadomo – z trybun jest to trudne.

Hmm. Sami jesteśmy ciekawi, co z nim zrobi Stanisław Czerczesow, twardy to orzech do zgryzienia.

Reklama

Najważniejszy problem z Rzeźniczakiem jest jednak jeszcze inny – wcale nie to, czy ma grać, czy ma nie grać. Otóż wydaje się, że ten obrońca utracił zaufanie kibiców i możliwe, że utracił je bezpowrotnie. Aktualnie jest synonimem wpadek, powszechnie się go wyśmiewa na każdym kroku i kto wie: może to nawet sygnał, że czas zmienić otoczenie. Wiele rzeczy w piłce jest trudnych, ale odklejenie łatki i na powrót przekonanie do siebie fanów – to naprawdę wyzwanie wymagające. Obawiamy się jednak, że zmęczenie Rzeźniczakiem na trybunach Legii przekroczyło poziom krytyczny i aktualnie w tym związku wszyscy się męczą.

Może więc już czas zakręcić globusem.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...