W PZPN-ie zgłosiłem, że nie jestem rozliczony z Wisłą i sprawa się toczy, ale nie nalegam, nie przyśpieszam, żeby nie przeszkodziło to w bieżącym funkcjonowaniu klubu i nie miało wpływu na grę piłkarzy. Nie będę dobijał Wisły, bo wystarczająco dobił ją prezes Gaszyński. “Prezesik” zapowiadał, że przyprowadzi mnóstwo sponsorów, ich nazwy będą na koszulkach i nie tylko. Z tych zapowiedzi nic nie zostało. Z tego co wiem, to długi rosną, a nie maleją. Oby nie skończyło się to katastrofą, bo jeśli piłkarze nie mają na bieżąco regulowanych płac, a ponoć Wisła płaci na czas tylko obcokrajowcom, to po dwóch miesiącach mogą wnieść o rozwiązanie kontraktu. Nie wierzę, żeby Gaszyński wyprowadził klub z kłopotów – mówi dziś na łamach Super Expressu Franciszek Smuda.
FAKT
Zanim dojdziemy do działu sportowego, natrafiamy na tekst, w którym po głowie obrywa Szymon Ziółkowski. Pada pytanie: po co zostałeś posłem? Obok, w ramce, wymienieni zostają ci, którzy nie mieli pomysłu na pracę w Sejmie. Jest Kosecki i Kucharski. O tym drugim napisano: W Sejmie znalazł się w jednym celu: miał zasilić reprezentację posłów i „haratać w gałę” z byłym premierem Donaldem Tuskiem.
Lewandowski ma nastrzelać goli dla Guardioli. Wszystko dlatego, że Pep wciąż zastanawia się, czy przedłużyć umowę z Bayernem. Ale Champions League będzie jeszcze sporo. Tutaj: Jesień Lewczuka.
Z miesiąca na miesiąc pozycja Igora Lewczuka (30 l.) w zespole Legii jest coraz silniejsza. Po przyjściu do stołecznego klubu trenera Stanisława Czerczesowa (52 l.), obrońca nie musi martwić się o miejsce w podstawowym składzie. (…) – Nasza taktyka trochę się zmieniła, bo mamy grać bardziej agresywnie i mniej kalkulować. Jeśli popełnimy błąd w obronie, to konsekwencje mogą być poważne, ale taki styl nam pasuje. Po odbiorze piłki możemy przecież natychmiast przejść do ataku – przekonuje Lewczuk.
Dalej Marcin Kamiński z Lecha mówi: Musimy zapomnieć o ekstraklasie.
Do meczow w Lidze Europy podchodzicie bez presji? Nikt od Lecha nie wymaga w nich zwycięstw za wszelką cenę.
– My ich oczekujemy od siebie. To nie są spotkania, w których należy wyjść i dostać pięć bramek. To są mecze, w których każdy z nas chce się pokazać, udowodnić, że potrafi grać w piłkę. Rywal jest konkretny, ale nikt z nas o tym nie myśli. Przejście do porządku dziennego po porażce też nie wchodzi w grę. Zdajemy sobie sprawę, w jakiej jesteśmy sytuacji i co się dzieje w krajowej lidze. Nie da się tego wyrzucić z głowy, ale im bliżej będzie meczu z Fiorentiną, tym mniej czasu będziemy poświęcać na ligę. Musimy się od niej odciąć, skupić na tym, żeby wyjść na boisku i pokazać się z jak najlepszej strony.
GAZETA WYBORCZA
Najbardziej angielski piłkarz, czyli Wayne Rooney. Zaprasza Michał Szadkowski.
Wayne Rooney zaczynał jako cudowne dziecko, ale na cudownego gracza nie wyrósł. Teraz bardzo brzydko się starzeje. “Zaginiony Wayne Rooney – ostatnio widziany w okolicach Old Trafford, ubrany w czerwoną koszulkę. Wszelkie informacje proszę przekazywać funkcjonariuszom” – napisała w sobotę na Twitterze manchesterska policja. W mediach społecznościowych żart został uznany za niesmaczny, chodziło przecież tylko o to, że od kilku miesięcy napastnika Manchesteru United trudno zauważyć na boisku. W tym roku zdobył tylko 13 bramek, wczoraj w meczu z CSKA Moskwa (1:0) trafił po 452 minutach przerwy. Tydzień temu przestrzelił “jedenastkę”, a MU po karnych odpadł w 1/8 finału Pucharu Ligi z drugoligowym Middlesbrough. W sobotę ani razu nie dotknął piłki w polu karnym Crystal Palace. Paradoksalnie, także ostatnio zaklepał sobie miejsce wśród legend angielskiego futbolu. We wrześniu strzelił 50. gola, wyprzedził Bobby’ego Charltona i został najskuteczniejszym piłkarzem w historii reprezentacji. Będzie też najlepszym strzelcem MU, do prowadzącego Charltona (249) brakuje mu tylko 12 bramek. Niezależnie od tego, co jeszcze osiągnie, zostanie twarzą angielskiego futbolu początku XXI w. A może nawet więcej – jego emanacją. Wyspiarze w niemal każdej reprezentacji widzieli do niedawna faworytów mundialu, w Rooneyu dekadę temu znaleźli kandydata na najlepszego piłkarza świata. I o ile przy ocenie mocy kadry zazwyczaj mijają się z rzeczywistością, o tyle Rooney jako nastolatek naprawdę dawał nadzieję. Jeszcze na Euro 2004 był lepszy od rówieśnika Cristiano Ronaldo. Potem losy angielskiego futbolu i najlepszego angielskiego piłkarza zaczęły się na siebie nakładać.
RZECZPOSPOLITA
Arsenal nie będzie się bronić. Jedna, skromna propozycja przed środową LM.
Robert Lewandowski chce strzelić bramkę Arsenalowi, Wojciech Szczęsny – zatrzymać Leverkusen. Lewandowski jesienią rozpieścił polskich kibiców, ale wiadomo było, że znakomita seria strzelecka nie będzie trwać wiecznie. – W dwóch ostatnich meczach nie zdobyłem gola, dlatego zrobię wszystko, by to zmienić – mówi napastnik Bayernu. Dwa tygodnie temu mistrz Niemiec przegrał w Londynie 0:2. Dominował, ale irytował nieskutecznością. – Pokażemy w środę Arsenalowi nasze prawdziwe oblicze – odgraża się Arturo Vidal, a trener rywali Arsene Wenger obiecuje, że jego drużyna nie przyjedzie do Monachium się bronić, bo jest stworzona do atakowania. I nie zmienią tego kontuzje Theo Walcotta oraz Aleksa Oxlade’a-Chamberlaina. Arsenal potrzebuje punktów tak samo jak Chelsea. Jose Mourinho może opowiadać, że nie boi się utraty posady, ale zdaje sobie sprawę, że brak zwycięstwa nad Dynamem Kijów będzie prawdopodobnie gwoździem do jego trumny. – Jestem przekonany, że wyjdziemy z grupy. Myślę, że z pierwszego miejsca – nie traci pewności siebie Portugalczyk.
SUPER EXPRESS
Jean-Marc Bosman. Ten, który zawodowym piłkarzom dał wolność i miliony, dziś jest nędzarzem.
Dzięki temu, że Jean-Marc Bosman (51 l.) wygrał w sądzie pięcioletnią walkę o wolność piłkarzy, ci ostatni zaczęli zarabiać ogromne pieniądze. W ciągu 20 lat obowiązywania tego prawa to sumy idące w setki milionów euro. A Bosman? Człowiek, którego inni gracze powinni ozłocić, stoczył się na dno i został nędzarzem, proszącym o jałmużnę. (…) Tymczasem Bosman zamiast do finansowego nieba, zstąpił do piekieł. Po wygraniu sprawy założył firmę, która produkowała koszulki z jego nazwiskiem. Plan był taki, aby kupowali je piłkarze wdzięczni mu za podarowanie wolności i wielkich zarobków. Niestety, Bosman sprzedał… jeden trykot, który kupił syn jego adwokata. Oszczędności, które poszły na ten biznes, przepadły i Belg popadł w długi. To pogłębiło depresję i alkoholizm. W 2010 roku nie miał już nic i publicznie zaapelował o pomoc, bo nie miał środków na utrzymanie. Nikt nie wyciągnął dłoni, a były piłkarz Standard Liege staczał się coraz niżej, w 2013 roku sięgając dna. Został skazany na rok więzienia w zawieszeniu za napaść na narzeczoną i jej córkę, które odmówiły podania mu drinka. Potem zamieniono karę na bezwzględne więzienie, bo nie dotrzymał warunków umowy z sędzią. Długo szukał zatrudnienia, aż w końcu został pracownikiem służb miejskich, a do jego obowiązków należało między innymi koszenie trawy na stadionie w miejscowości Awans. Trudno jednak mówić o finansowym awansie, bo zarabiał 500 euro miesięcznie, co na belgijskie warunki jest kwotą koszmarnie niską.
Obok Franciszek Smuda uspokaja, że nie będzie dobijał Wisły. Franz niezbyt łagodny.
Jak duże są zaległości wobec pana?
– Zapłacono mi za pracę do września 2014 r., a pracowałem do 9 marca 2015 r., czyli jest pół roku zaległości. W PZPN-ie zgłosiłem, że nie jestem rozliczony z Wisłą i sprawa się toczy, ale nie nalegam, nie przyśpieszam, żeby nie przeszkodziło to w bieżącym funkcjonowaniu klubu i nie miało wpływu na grę piłkarzy. Nie będę dobijał Wisły, bo wystarczająco dobił ją prezes Gaszyński.
W jaki sposób?
– “Prezesik” zapowiadał, że przyprowadzi mnóstwo sponsorów, ich nazwy będą na koszulkach i nie tylko. Z tych zapowiedzi nic nie zostało. Z tego co wiem, to długi rosną, a nie maleją. Oby nie skończyło się to katastrofą, bo jeśli piłkarze nie mają na bieżąco regulowanych płac, a ponoć Wisła płaci na czas tylko obcokrajowcom, to po dwóch miesiącach mogą wnieść o rozwiązanie kontraktu. Nie wierzę, żeby Gaszyński wyprowadził klub z kłopotów.
Pocałunek śmierci Lewandowskiego dla Arsenalu. Przed ostatnim meczem też tak mówiono.
Podrażnieni po porażce w Londynie (0:2) piłkarze Bayernu chcą się zrewanżować Arsenalowi. A Robert Lewandowski (27 l.) zapowiada, że przerwie najdłuższą serię bez strzelonego gola w tym sezonie (nie trafia od… dwóch meczów). (…) – W dwóch ostatnich meczach nie strzeliłem gola, ale zrobię wszystko, żeby teraz to zmienić. Bardzo potrzebujemy tych punktów. Musimy pokazać, że jesteśmy lepszą drużyną, zagrać uważnie i wykorzystać sytuacje, które sobie stworzymy. Zagramy przed własnymi kibicami, więc nie możemy ich zawieść – powiedział Lewandowski. Polak w tej edycji LM strzelił trzy gole (wszystkie w meczu z Dinamo Zagrzeb) i przebiegł prawie… 25 kilometrów. W całej karierze w Champions League trafił do siatki już 26 razy.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Szczęsny gra o przetrwanie.
Guardiola ma ogłosić wyrok, a Szczęsny staje przed ostatnią szansą. To wszystko już wiemy, dlatego teksty o Lidze Mistrzów sobie odpuszczamy. Szukamy krajowych tematów… Kawałek dalej jest wywiad z Lewczukiem: Ryzyko się opłaca.
U Stanisława Czerczesowa pan odżył: pięć meczów, wszystkie od pierwszej do ostatniej minuty.
– Nie byłem zadowolony, gdy zwolniono Henninga Berga. Kiedy dochodzi do takiej sytuacji, winni są głównie zawodnicy. U Norwega też grałem, choć nie tak regularnie.
(…)
Ostatnio na boisku wygląda pan, jakby dostał dodatkowej energii.
– Może bardziej pasuję do obecnego schematu? Nie lubię mówić o sobie. W grze stoperów wielkiej filozofii nie ma. Przerwać akcję, odebrać piłkę i raz na dziesięć akcji wprowadzić ją na połowę rywala. Mówiąc poważnie: teraz musimy grać zdecydowanie wyżej, nie możemy pozwalać przeciwnikowi przyjąć piłkę. To wiąże się z ryzykiem, ale się opłaca. Statystyki pokazują, że przebiegam w meczu ponad 11 kilometrów. I robię więcej sprintów, gram intensywniej niż wcześniej.
Poza tym:
– Belgijska policja boi się fanów Legii
– Sytuacja kadrowa Legii coraz lepsza
– Alonso i Babacar mogą zagrać z Lechem
– Lech nie boi się Włochów
– Bukata, już wcześniej sprawdzany przez Piasta, jest wolny na rynku
– Pawłowski na nowo wymyśla Gecova
– Górnik chce zwolnić Przyrowskiego
A Tomasz Nowak mówi: Nie jesteśmy drużyną przypadkowych piłkarzy.
Trzydziestolatek jest w życiowej formie?
– Mówi się, że 28-30 lat to najlepszy wiek dla piłkarza. Dużo w tym prawdy, bo w głowie jest już bardziej poukładane, człowiek nie podnieca się pierdołami, nie zraża krytyką, tylko robi swoje. Klimat w Łęcznej bardzo mi pasuje, drużyna i trener mi ufają, dzięki czemu mam psychiczny luz. Wcześniej, głównie w Kielcach, na trzy dobre zagrania żadne nie było komentowane, a jedno złe od razu piętnowane. Dlatego skupiałem się przede wszystkim na tym, by nie popełniać błędów.
Wasiluk wrócił po koszmarze, Podoliński chwali Mójtę, a Kuchar może zastąpić Cupiała.
Do Krakowa przyjeżdża Andrzej Kuchar. Dolnośląski biznesmen pod Wawelem spotka się z prezydentem miasta Jackiem Majchrowskim. Będą rozmawiać o ewentualnej współpracy, gdyby Kuchar przejął Wisłę. Na łamach „Przeglądu Sportowego” już kilkakrotnie informowaliśmy, że Bogusław Cupiał rozważa sprzedaż klubu. Wymagają tego od niego banki, które uważają, że Wisła w strukturach Tele-Foniki przynosi tylko straty. Poszukiwania chętnego idą ciężko. Upadły negocjacje z Towarzystwem Sportowym, a rozmowy z Wiesławem Włodarskim nigdy nie wyszły poza fazę spekulacji. Teraz do akcji wchodzi Kuchar. W przeszłości zajmował się koszykówką, był nawet trenerem reprezentacji. Potem przeniósł się do futbolu. Ostatnio 5 lat był większościowym udziałowcem w Lechii Gdańsk. (…) Czy Kuchar zostanie nowym właścicielem klubu? Spotkanie z Majchrowskim mogłoby wskazywać na to, że sprawa jest zaawansowana, ale według naszych informacji wciąż daleka od finalizacji. Kuchar przyjeżdża do Krakowa nie tylko po to, by rozmawiać o ewentualnej współpracy klubu z miastem. Ma też przedstawić firmę, która jest zainteresowana rolą sponsora stadionu Białej Gwiazdy.