Kiedy czytamy to, co ma nam do powiedzenia prezydent Kielc, Wojciech Lubawski, autentycznie scyzoryk otwiera nam się w kieszeniach. Odnosimy wrażenie, że w bajki, które opowiada o inwestorach w Koronie Kielce, nie uwierzyłaby nawet sekcja młodzieżowa „złocisto-krwistych” z rocznika 2007. Tym razem ujawnił nam kulisy burzliwych rozmów z AS Romą, która – wedle włodarza Kielc – śmiertelnie poważnie myśli o nabyciu akcji kieleckiego klubu.
Przypomnijmy, że Wojciech Lubawski to człowiek, który od kilku lat nieudolnie próbuje sprzedać Koronę Kielce. Nie udało mu się już sprzedać jej:
– tajemniczemu facetowi w dżinsowej kurtce,
– tajemniczemu Chińczykowi,
– tajemniczemu Turkowi,
– tajemniczym Anglikom,
– tajemniczym Hindusom,
– tajemniczym Szwajcarom,
– niemieckiej grupie inwestycyjnej Hanseatisches Fussball Kontor GmbH,
– Andrzejowi Grajewskiemu.
No i tenże Lubawski o negocjacjach z AS Romą wypowiedział się tak (za portalem cksport.pl): – Trzeba coś podpisać. Miałem kupione bilety do Włoch razem z tłumaczem na chyba 1 sierpnia. Potem jednak podróż nie doszła do skutku. Ale podobno z Włochami tak się robi interesy. Wierzymy, że to się może pomyślnie zakończyć. I dodaje: – Oni od początku mówią to samo, tylko nie mogę się z nimi spotkać.
Rozumiecie? Z Włochami tak się właśnie robi interesy! Taki to już parszywy naród, ci Włosi. Tacy to biznesmeni, że od czerwca – wtedy oficjalnie podano informację ich zainteresowaniu – nie dali rady się spotkać! I nie mówimy o piątkowej kawce połączonej z ploteczkami, ale o spotkaniu w sprawie tak strategicznej jak kupno klubu, na którą wybulić trzeba parę ładnych milionów. Czerwiec, lipiec, sierpień, wrzesień, październik. I nic, cisza! Ani oni do nas nie mogą przyjechać, ani my do nich! Tacy opieszali ci Włosi!
Wprost nie dowierzamy: jak to możliwe, że ci sami Włosi dali radę zbudować czwartą co do siły ligę w Europie?! Jak to jest, że jakoś tak udaje im się kupować piłkarzy do swoich klubów, że wyrabiają się z tym w okienku transferowym? Że są w stanie przylecieć o czasie na mecz, że nie oddają walkowerów? I że nawet kiedyś okazało się, że te niezorganizowane lebiegi są najlepszą drużyną na całym świecie? Niesłychane.
Powiemy wam jedno: uważajcie na tych Włochów. Kiedy będziecie mieli z nimi do czynienia, zapamiętajcie, że…
– jeśli będziecie kupować od nich auto, zanim je odbierzecie, zapewne zdąży już pordzewieć.
– jeśli będziecie kupować od nich zwierzęta, kiedy dostaniecie je do rąk, prawdopodobnie będą już nieżywe.
– jeśli będziecie oświadczali się jakiejś Włoszce, kiedy doprowadzicie ją do ołtarza, będzie już najpewniej kulawa i bez zębów.
– jeśli będziecie kupować od nich komputer, bardzo możliwe, że jednak nie zadziała na nim Windows 18.
– jeśli będziecie kupowali od nich wino… A, nie. Wino w sumie możecie.
Weź się, chłopie, przestań kompromitować. Sprzedajesz ten klub już parę ładnych lat i dalej sprzedać nie możesz. Prawda jest taka, że nie dałbyś rady sprzedać nawet flaszki wódki na odwyku alkoholowym, a co dopiero profesjonalny klub sportowy. Bądźmy poważni.