Jedną z większych zagadek polskiej piłki jest to, z jakiej paki Arkadiusz Malarz ubzdurał sobie, iż mógłby grać w Legii. Grać, a nie siedzieć na ławce rezerwowych. Ma już swoje lata, wiedział, że w klubie jest Duszan Kuciak o mocnej pozycji i wyższych umiejętnościach. A jednak zdecydował się na transfer. Każdy w Polsce wiedział, że będzie wycierał tyłkiem ławki, tylko nie Malarz. On jest notorycznie tym faktem zdziwiony. A nawet – rozgoryczony.
Dzisiaj w końcu zagrał i puścił strzał prawie z połowy boiska. Nie sprawiło to jednak, że Malarz troszkę zszedł na ziemię. Wręcz przeciwnie. Dla portalu legia.net wypowiedział się następująco: – Po sześciu miesiącach wróciłem do pierwszego składu, z czego bardzo się cieszę. Z drugiej strony dużo wcześniej powinienem dostać taką szansę. Stało się jednak jak się stało, zagryzłem zęby, co trener zobaczył na treningach i docenił. Nie jest przyjemnie patrzeć na innych, a samemu siedzieć tylko na ławce rezerwowych.
Powinienem dostać szansę wcześniej? Hmm. Poprzednio, gdy wystąpił, zawalił mecz z Lechem Poznań, co miało wielki wpływ na losy mistrzostwa. Tym razem nie obronił strzału Patryka Mikity, oddanego z parkingu za stadionem w Chojnicach. Twierdzi jednak, że powinien grać wcześniej. Z jakiego powodu? W którym momencie? Czyżby Malarz uważał, że Kuciak bronił źle? W zasadzie tak to można odczytać. Jedynym powodem, by wstawić drugiego bramkarza, mógłby być przecież kryzys formy u tego pierwszego.
To jakieś kompletnie niezrozumienie swojej roli w klubie. Może ktoś go na dzień dobry wypuścił, że w Legii będzie grał, ale gdyby miał więcej oleju w głowie to dobrze by wiedział: nie będzie. No, nie będzie i już.
Ale ogólnie Malarz ma problem z dyplomacją. Oberwało się też Krzysztofowi Dowhaniowi. Nie tak dosłownie, ale między wierszami – jak najbardziej. Pan Arkadiusz wypalił: – Ja jestem pod olbrzymim wrażeniem treningów bramkarskich. Dawno nie ćwiczyłem w taki sposób. Przez ostatnie dwa tygodnie kończyłem jeden trening i już chciałem, by zacząć kolejny. To czysta przyjemność, zwłaszcza w tym wieku.
Nowy trener bramkarzy, Gintaras Stauce – to jest gość. Dowhań, od którego teraz zależy już znacznie mniej, dla Malarza był najwidoczniej fachowcem niewystarczającej klasy.