Reklama

Stokowiec pobił rekord Hapala. Czekamy na dalszy ciąg reaktywacji.

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

27 października 2015, 15:35 • 5 min czytania 0 komentarzy

Piotr Stokowiec jest najdłużej pracującym trenerem Zagłębia Lubin w XXI wieku. Tak, to nie jest żart, a brutalna rzeczywistość. W minionej kolejce został wyrównany rekord Pawła Hapala i trudno się spodziewać, żeby działacze z Lubina nagle zdecydowali się podziękować trenerowi za współpracę. Wprost przeciwnie, choć polska liga lubi zaskakiwać, a działacze są niezwykle niecierpliwi, to szkoleniowiec „Miedziowych” może spać spokojnie i nadal budować silną markę klubu.

Stokowiec pobił rekord Hapala. Czekamy na dalszy ciąg reaktywacji.

Rekord Stokowca jest bardzo wymowny, bo aby wyrównać osiągnięcie Pawła Hapala, potrzebował jedynie 51 spotkań. Tylko tyle i aż tyle, ale biorąc pod uwagę specyfikę i otoczkę wokół „Miedziowych”, to nie lada wyczyn. Kolejni trenerzy właściwie tylko przystawali na chwilę na Dolnym Śląsku – był to swoisty przystanek w ich karierze. Lub najczęściej zjazd bez trzymanki. Kilka nieudanych spotkań, a raczej niewytłumaczalnych porażek, biorąc pod uwagę potencjał drużyny i do widzenia. Próbowano już różnych opcji: krajowych, zagranicznych, młodych, doświadczonych, asystentów, Franciszka Smudę, ale nikt nawet nie zbliżył się do 50 spotkań, czyli niecałych dwóch sezonów. W XXI wieku w Zagłębiu pracowali:

– Mirosław Jabłoński
– Stefan Majewski
– Jerzy Wyrobek
Adam Nawałka
– Wiesław Wojno
– Adam Topolski
– Żarko Olarević
– Drażen Besek
– Franciszek Smuda
– Marek Kusto
– Edward Klejndist
– Czesław Michniewicz
– Rafał Ulatowski
– Dariusz Fornalak
– Robert Jończyk
– Orest Lenczyk
– Andrzej Lesiak
– Marcin Broniszewski
– Marek Bajor
– Jan Urban
– Pavel Hapal
– Adam Buczek

To daje średnią 1.4 trenera na rok! OBŁĘD! A dodajmy do tego jeszcze 8 prezesów…

Z tyłu głowy pozostaje też pytanie (skierowane może bardziej do innych ekip): w której poważnej lidze taki wynik pozwalałby klubowi spędzić aż 14 na 16 możliwych sezonów w najwyższej klasie rozgrywkowej i jeszcze zdobyć w niej mistrzostwo? W której lidze zmiana trenera trzy razy w trakcie sezonu nie skończyłaby się katastrofą?

Reklama

Skupmy się jednak na Zagłębiu. Zagłębiu, które od lat było zarządzane żałośnie i bez pomysłu – często żerując jedynie na środkach z KGHM. Tak naprawdę nikt z włodarzy nie potrafił wykorzystać wysokiego budżetu i sprawnie funkcjonującej akademii. „Lepiej” było przecież sprowadzać wagony szrotu z zagranicy, lub wypalone gwiazdki z Ekstraklasy, które nagle – w niewytłumaczalnych okolicznościach – gubiły swoją formę. Osobną kategorię tworzyło też radosne „Lubin Shore”, które z nadmiaru pieniędzy i wolnego czasu wolało wypady do Pragi od kopania piłki. Działacze dołożyli więc nie cegiełkę, a cegłę do tak słabych statystyk kolejnych trenerów i to może przez nich w ogóle piszemy o tak dziwnym rekordzie…

Na szczęście „Miedziowym” przytrafił się spadek. Dla wielu byłaby to tragedia, zesłanie w otchłań, ale dla innych na szczęście pierwsza liga okazuje się trampoliną do zrobienia czegoś lepiej. Zimny prysznic sprawił, że w Lubinie w końcu postanowiono pójść po rozum do głowy i zatrudniono speca od szkolenia młodzieży – Richarda Grootscholtena, a także szkoleniowca z wizją – Piotra Stokowca, choć akurat jemu, znając dolnośląskie klimaty i potknięcie samego Stokowca w Jagiellonii (gdzie miał przecież o wiele lepszą glinę do ulepienia czegoś ciekawego), nie wróżyliśmy szczęśliwej przyszłości. Zwłaszcza, że przecież zęby połamali tutaj o wiele bardziej doświadczeni trenerzy jak: Lenczyk, Majewski czy Urban. Mimo niemrawych początków, Stokowiec odczarował Lubin i pokazał, że można być odpornym na presję trybun oraz uparcie iść pod prąd z wyborem wykonawców do swojej taktyki. Zresztą nie oszukujmy się – ktoś, kto jest w stanie założyć na mecz marynarkę w czerwoną kratę, musi mieć naprawdę silny charakter.

Dziś nie śmiejemy się już z Zagłębia, oj nie! To właśnie zasługa Stokowca, który poukładał ten zespół taktycznie, ale przede wszystkim odciął się od przeszłości, mocno stawiając na wychowanków i piłkarzy z teoretycznie niższej półki. Kto by się spodziewał, że Krzysztof Janus będzie zdobywał jeszcze gol za golem i to w Ekstraklasie, a Łukasz Janoszka będzie prosto kopał piłkę? Kto obstawił przed sezonem, że lubinianie ograją Lecha i Jagiellonię w stylu o jakim ¾ ligi może tylko pomarzyć?

Renesans formy poszczególnych piłkarzy i dobre wyniki to jedno, ale drugie to wychowankowie. Nikt w lidze nie stawia na młodych piłkarzy tak, jak robią to trenerzy z dawnej Dialog Areny. Smuda narzekał w Wiśle, że mistrzowie CLJ nie nadają się do grania w seniorskiej piłce, Śląsk od dawna nie może wprowadzić utalentowanego juniora do podstawowego składu po tym, jak Jakub Wrąbel słabo zaprezentował się z Górnikiem Łęczna, a Korona woli forsować obronę rywali Sierpiną i nieznanym bliżej nam Hiszpanem, niż postawić odważniej na kogoś młodego. A Stokowiec nie bał się zaufać:

– Konradowi Forencowi (23 lata)
– Jarosławowi Jachowi (21)
– Maciejowi Kowalskiemu-Haberkowi (21)
– Sebastianowi Boneckiemu (20)
– Jarosławowi Kubickiemu (20)
– Filipowi Jagiełło (18)
– Krzystofowi Piątkowi (20)
– Erykowi Sobkowowi (18)

Tak dla porównania patrzymy sobie na młodzież w Śląsku Wrocław. Na siłę znaleźliśmy może trzech juniorów, którzy mogliby wskoczyć do pierwszego składu, z czego tak naprawdę tylko Dankowski ma dość silną obecnie pozycję, by powalczyć o coś więcej niż tylko o ławkę rezerwowych. To o czymś świadczy…

Reklama

Jeśli chodzi o Zagłębie – jasne, to jeszcze nie są gwiazdy naszej ligi, pewnie wielu z nich potrzebuje jeszcze kilku sezonów, żeby okrzepnąć w ekstraklasie, ale przykład zaprezentowany powyżej obrazuje, że da się w Polsce grać efektywnie, czytaj zdobywać punkty i przy okazji wprowadzać młode twarze do zespołu.

Zresztą taka powinna być właśnie polityka „Miedziowych”: mamy świetną akademię, odważnie stawiamy na młodzież, promujemy ją i sprzedajemy. Może jeszcze nie mamy do czynienia z polskim Ajaksem, ale Piotr Stokowiec dał fundament pod naprawdę ciekawy projekt. Wypada mu więc życzyć dużo więcej spotkań w roli pierwszego szkoleniowca „Miedziowych” niż tylko 51, ale wiemy jak to jest w Ekstraklasie – tu wszystko jest możliwe i zaraz znów mogą wrócić demony „Lubin Shore”.

Michał Hardek

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
0
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś
Francja

Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Aleksander Rachwał
2
Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...