Reklama

“Nie będzie wiekowych gwiazd, które chcą się bawić w fajnym mieście”

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

26 października 2015, 08:34 • 10 min czytania 0 komentarzy

Naszym priorytetem są zawodnicy, którzy już grali w Legii, bo doskonale ich znamy. Na drugim miejscu są gracze z Ekstraklasy, których widzimy na co dzień. A dopiero później zawodnicy z innych lig. Nie przeprowadzimy transferów z kapelusza, nie zatrudnimy wiekowych gwiazd, które na koniec kariery chcą się pobawić w fajnym mieście. Legia to nie ten adres – mówi w rozmowie z Super Expressem Bogusław Leśnodorski, prezes Legii.

“Nie będzie wiekowych gwiazd, które chcą się bawić w fajnym mieście”

FAKT

Zaczynamy rzecz jasna od tekstu o liderze. Zadyszka Piasta.

f1

– Dla mnie nie ma to znaczenia, czy to była piękna bramka. Powoli wracam do świata żywych i chcę grać tak jak dawniej – przyznał Pawłowski, który ostatniego gola w lidze strzelił w kwietniu 2013 roku, jeszcze w barwach Widzewa. Bohater Korony nie dotrwał jednak do końca meczu. – Bolały mnie żebra, coraz trudniej mi się biegało. Musiałem poprosić o zmianę – dodał były skrzydłowy hiszpańskiej Malagi. Piast atakował, lecz było to bicie głową w mur. Gospodarzom nie sprzyjało też szczęście, Kamil Vacek (28 l.) nie wykorzystał rzutu karnego, a piłka po strzela rozpaczy Martina Nespora (25 l.) trafiła w słupek.

Reklama

Jan Urban zasmakował słodkiej zemsty, ale o tym meczu przeczytamy już w kolejnych gazetach. Tutaj jeszcze Lewy uczcił tysięczne zwycięstwo Bayernu.

f2

To był kolejny wyjątkowo udany mecz dla Roberta Lewandowskiego (27 l.). Napastnik Bayernu Monachium zdobył bramkę w spotkaniu z 1.FC Koeln (4:0). Był to już 13. gol Polaka w tym sezonie Bundesligi. Lewandowski jest dopiero trzecim piłkarzem w historii niemieckiej ekstraklasy, który po dziesięciu kolejkach ma na koncie aż 13 trafień.

RZECZPOSPOLITA

Lech uwierzył w siebie. Zaczyna Tomasz Wacławek.

– Nie możemy im pozwolić podnieść się z dna tabeli. Remis będzie naszą porażką – mówił najlepszy snajper ekstraklasy Nemanja Nikolić, który rozgrzał atmosferę długo przed pierwszym gwizdkiem. – Niech najpierw strzeli bramkę komuś dobremu albo w Lidze Europejskiej, bo na razie robił to tylko w lidze polskiej i węgierskiej – odgryzał się Jan Urban. W niedzielny wieczór przy Łazienkowskiej Nikolić, mimo wielkich chęci, nie trafił ani razu. Trener Urban dokonał aż siedmiu zmian w składzie w porównaniu ze zwycięskim meczem we Florencji. Wrócili Karol Linetty i Paulus Arajuuri, kapitańską opaskę od Łukasza Trałki (kartki) przejął Szymon Pawłowski, a do ataku przesunięty został Maciej Gajos. Wspierał go Kaspar Hamalainen i to właśnie Fin już w ósmej minucie dał Lechowi prowadzenie, wykorzystując błąd Jakuba Rzeźniczaka. (…) – Nie mam pretensji do zawodników, błędy się zdarzają, a ambicji odmówić im nie można – powiedział Stanisław Czerczesow, dla którego to pierwsza porażka w roli trenera Legii. – Długie piłki do Nikolicia nie są żadnym zamysłem taktycznym, to przyzwyczajenie, które staramy się piłkarzom wybić z głowy – tłumaczył.

Reklama

A resztę dorzuca od siebie Stefan Szczepłek w tekście Surmy dla Surmy. Też o minionej kolejce Ekstraklasy.

W piątek Łukasz Surma rozegrał 500. mecz w ekstraklasie. Nikt w Polsce nie osiągnął takiej liczby występów. Surma dokonał tej sztuki w ciągu dziewiętnastu lat, w barwach Wisły, Ruchu, Legii i Lechii. Dziś ma 38 lat, a ponieważ jest dobrze wyszkolonym technicznie pomocnikiem, może pograć do czterdziestki albo jeszcze dłużej. Bo szybkość przemija, ale technika i rozum pozostają. W rozmaitych ligach oldbojów dają sobie radę piłkarze dobrze panujący nad piłką, a nie tacy, którzy imponowali szybkością i niczym więcej. Sztuką nie jest szybko biegać, tylko szybko myśleć. Na liście zawodników, mających na koncie najwięcej występów, nie widać wybitnych reprezentantów Polski. To nie przypadek. Gra w ekstraklasie jest marzeniem każdego młodego chłopaka, ale kiedy już je spełni, myśli o następnym: wyjeździe za granicę. Im kto lepszy, tym ma większe szanse wyjazdu. Jednak żeby bić rekordy za granicą, trzeba być wyjątkowo dobrym. Z dawnego pokolenia piłkarzy udało się to tylko Krzysztofowi Warzysze w Grecji i Andrzejowi Szarmachowi we Francji. (…) Łukasz Surma jest więc rekordzistą wśród graczy drugiego planu, bez których jednak nie byłoby emocji, wspomnień, dyskusji kibiców przy piwie w rozmaitych pubach, barach, knajpach, nie byłoby lokalnych legend. A bez tego wszystkiego piłka byłaby uboższa.

GAZETA WYBORCZA

W poniedziałki jak zwykle najciekawiej w Wyborczej. Zaczyna Wojciech Kuczok, który sugeruje, by Keylora Navasa wytransferować… do Lecha Poznań.

Po pierwsze – co tydzień będzie mógł zachwycać miliony fanów seriami kosmicznych interwencji. Po drugie – Lech dzięki niemu awansuje do wiosennej fazy rozgrywek Ligi Europy, jednocześnie nie spadając z ekstraklasy. Oto bowiem wynik meczu Celta – Real (1:2) pięknie mi się komponuje z wynikiem spotkania Fiorentina – Lech (1:2) jako pretekst do felietonu o tym, że wyniki kłamią. W obu meczach przegrali lepsi.

gw

Jest trochę piłki zagranicznej: Rafał Stec pisze o wychowankach, Michał Szadkowski zwraca uwagę na problemy Mourinho, a Dariusz Wołowski pyta, o co gra Celta Vigo. Wracamy jednak do kraju, gdzie Przemysław Zych pisze o zmutowanym pucharowym wirusie.

“Sukces w ekstraklasie to dla trenera pocałunek śmierci” – mówił Michał Probierz z Jagiellonii przed startem obecnych rozgrywek. I wychodzi na jego. Po 13 kolejkach pierwszy zespół poprzedniego sezonu – Lech – zajmuje 15. miejsce, trzecia Jagiellonia – 12., czwarty Śląsk – 13. Wyobraźmy sobie, że trener w losowo wybranym klubie ekstraklasy zaczyna zbierać pochwały. Montuje ciekawą ekipę i na koniec sezonu zajmuje miejsce, które daje prawo zmierzenia się z rywalami z innych krajów. Przystępuje do gry w blasku chwały i z głową pełną pomysłów. Ale niespodziewanie wszystko się wali, a jego drużyna krąży w pobliżu strefy spadkowej. W końcu wyrzucają go na bruk, na jego miejsce przychodzi nowy szkoleniowiec, by podnieść piłkarzy z dna. Drużynę wyczerpaną walką w europejskich pucharach zastępuje w tabeli ekstraklasy kolejny aspirant prowadzony przez następnego wychwalanego trenera. Jemu wydaje się, że uniknie kłopotów zeszłorocznego pucharowicza. Ale po roku sytuacja się powtarza. Tak jest od lat, ale ostatnio pucharowy wirus uległ mutacji. Łatwo ustalić, dlaczego zwiększył siłę rażenia. Reforma rozgrywek powiększyła liczbę meczów z 30 d0 37, sezon się wydłużył, przerwa – skróciła. Maciej Skorża przed startem obecnych rozgrywek powiedział, że zmniejszona z 46 do 39 dni przerwa wakacyjna będzie największym eksperymentem w ekstraklasie od lat. Zastanawiał się, jak wpłynie na zespoły, ale nawet on nie przewidział skali wpływu na ligę.

gw2

Jest też o niedzielnym hicie, jak Lech odbił się od dna kosztem Legii.

Lech nie grał wielkiego meczu. Legia marnowała swoje szanse na początku. W drugiej połowie straciła nerwy, wrzucała długie piłki w pole karne, co nie dawało efektu. Wygrał zespół lepszy z dwóch mocno poturbowanych. Lech miał też trochę szczęścia, bo sędzia nie zauważył, jak Karol Linetty powalił Nikolicia w polu karnym.

SUPER EXPRESS

Superak pisze, że Lewandowski postawił piwo Niemcom. Chodzi o to, że Polak strzelił w weekend gola, a Bayern z okazji tysięcznego zwycięstwa rozdawał za darmo browary.

se

Jest rozmowa z Bogusławem Leśnodorskim. Prezes Legii mówi: O zwolnieniu Berga myślałem w poprzednim sezonie.

Pracujecie już nad zimowymi wzmocnieniami? Jest szansa, że do Legii trafi ktoś o głośnym nazwisku, jak Danijel Ljuboja? – Naszym priorytetem są zawodnicy, którzy już grali w Legii, bo doskonale ich znamy. Na drugim miejscu są gracze z Ekstraklasy, których widzimy na co dzień. A dopiero później zawodnicy z innych lig. Nie przeprowadzimy transferów z kapelusza, nie zatrudnimy wiekowych gwiazd, które na koniec kariery chcą się pobawić w fajnym mieście. Legia to nie ten adres.

Na co zostanie wydane ponad 20 mln zł, które wasz klub otrzyma od UEFA za występy w Lidze Europy w poprzednim sezonie? – LE to kosztowny biznes. Każdy wyjazd na mecz pucharowy kosztował około 500 tys. zł. Do tego doszły premie dla drużyny. Ponadto płacimy dużo kar. Dlatego w poprzednim sezonie wyszliśmy na zero.

To prawda, że w klubie zostanie zatrudniony bohater ogólnopolskiej akcji kibiców “Uwolnić Maćka”, przetrzymywany w areszcie bez wyroku sądu, Maciek Dobrowolski? – Wszystko jest już dogadane. Maciek podejmie pracę w klubowych mediach.

se2

AS Roma ma smaka na Kapustkę.

Kolejny znakomity mecz rozegrał Bartłomiej Kapustka, który zaliczył dwie asysty. Jak udało nam się dowiedzieć, 19-letniego reprezentanta Polski z trybun obserwowali wysłannicy włoskich klubów – Romy i Sassuolo.

No i pięknie, ale czy zbyt wiele razy nie przekonywaliśmy, że sam przyjazd skautów zagranicznego klubu to zupełnie normalna sprawa? Dalej „Małkowski zatrzymał lidera” i kilka innych relacji z weekendu. Również ta, że „Fin z Poznania zmroził Legię”.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Mistrzowska pobudka!

ps

Zaczyna się rzecz jasna relacją z niedzielnego meczu, obok – pięć wniosków.

1. Urban szuka pierwszego składu 2. Czerczesow nie wybacza błędów 3. Fatalne stałe fragmenty 4. Prosta taktyka drużyny Urbana 5. Błysk Gajosa i Pazdana

Cetnarski – nowy DJ w szatni Pasów.

– Bo przejąłem funkcję DJ w szatni do końca sezonu. Do tej pory muzykę puszczał Grzesiek Sandomierski, on pochodzi z Białegostoku, więc słuchaliśmy disco polo. Nie zmienialiśmy tego, bo dobrze nam szło. Teraz była lekka spinka, ale Grzesiek nie będzie już miał dostępu do odtwarzacza. Leciał ostry hip-hop, reggae i generalnie mocne bity.

Trenerskiej żonglerki nie będzie.

W Białymstoku po kolejnym meczu znowu leczono kaca. W piątkowy wieczór Jagiellonia przegrała po raz czwarty z rzędu. Po spotkaniu szkoleniowiec białostoczan oddał się do dyspozycji zarządu. – Jagiellonia jest w moim sercu, bo z nią osiągnąłem największe sukcesy. Trener też musi mieć czasami jaja. Może drużynie potrzeba jakiegoś wstrząsu? – zastanawiał się Probierz. (…) Wcześniej wsparcie drużynie i trenerowi dali kibice. Mimo beznadziejnego wyniku po ostatnim gwizdku podziękowali piłkarzom. Nie było gwizdów czy wyzwisk, a… brawa. Obyło się więc bez kopania leżącego. Bo nie ma co ukrywać – dzisiaj Jagiellonia leży. Zespół wygląda na boisku tak, jakby przechodził zbiorową depresję. Żaden, ale to absolutnie żaden piłkarz w ostatnim miesiącu nie zasłużył na jakiekolwiek wyróżnienie. O radości z gry nie ma mowy. Nic dziwnego, że zespół dostał od trenera trzy dni wolnego. Być może taki „reset” pozwoli choć trochę poprawić sytuację. Oczywiście po powrocie z tego mini–odpoczynku zespół spotka się z tym samym opiekunem. W białostockim klubie nie ma mody żonglowania trenerami, a poza tym Probierz przez lata pracy w Białymstoku zapracował na zaufanie i uznanie. Potwierdził to sobotni komunikat. „Zarząd Jagiellonii informuje, że nie było i nie ma tematu zmiany na stanowisku szkoleniowca pierwszego zespołu, a trener Michał Probierz cieszy się naszym pełnym zaufaniem. Seria słabszych wyników podyktowana też wieloma czynnikami zewnętrznymi, często niezależnymi od nas wszystkich, nie może tego przekreślić. Pochopne decyzje mogłyby sytuację jedynie pogorszyć. Trenera Probierza wiąże z naszym klubem kontrakt do czerwca 2017 i nie widzimy absolutnie żadnych podstaw do przedterminowego zakończenia naszej współpracy”.

Tadeusz Pawłowski też zostaje. A jego sztab?

Szef zarządu Śląska nie chce zmieniać trenera. Nie tylko dlatego, że w tej chwili zwyczajnie nie ma na to czasu (drużyna jedzie na mecz z Zawiszą już w poniedziałek). W klubie wiedzą, że “Tedi” pracuje na coraz słabszym, za to coraz silniej eksploatowanym materiale ludzkim i że podobne problemy wynikające z ekstremalnie krótkiej przerwy letniej ma Jagiellonia (zdobyła tylko punkt więcej niż Śląsk, a mimo to nie chce zwolnić Michała Probierza). Według naszych informacji we władzach klubu dojrzewa pomysł, by przebudować sztab szkoleniowy, który ma pod sobą “Tedi”. Jego asystenci pracują przy pierwszej drużynie od wielu lat. Niektórzy, oczywiście z przerwami, nawet dziesięć.

ps3

Na koniec apel Jerzego Dudka w felietonie: Niech Nawałka sam powołuje.

Jeśli chodzi o nowe twarze w reprezentacji, chciałbym poprosić media, abyśmy na siłę nikogo Adamowi Nawałce nie wpychali. Na razie jego wszystkie wybory są trafne. Selekcjoner często widzi coś, czego inni nie dostrzegają w kandydatach do gry w kadrze. Umie wpasować w zespół zawodników, o których się nawet nie mów i nie pisze. Myślę, że trener ma już wizję tego, jak będzie wyglądać jego drużyna. Piłkarze jednak sami muszą zdać sobie sprawę z tego, że aby pojechać na EURO, muszą grać w swoich klubach. Uważam, że świadomość obecnych reprezentantów jest na tyle duża, że nikt nie będzie czekał z założonymi rękami, jeżeli zacznie komuś brakować minut. Dla takich zawodników ważny będzie dobry wybór podczas zimowego okienka transferowego. Istotne też będą ostateczne powołania na EURO. Wszyscy pamiętamy, co zrobił Paweł Janas przed mundialem w Niemczech. Skreśleni wtedy w ostatniej chwili zostali (oprócz mnie) Tomek Kłos, Tomek Frankowski i Tomek Rząsa. Wszyscy byliśmy ważną częścią drużyny, która wywalczyła awans. To był strzał w stop. Zawodnicy stracili zaufanie do trenera Janasa. Myślę, że takich niespodzianek lepiej byłoby uniknąć.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...