Reklama

Augustyn zmartwychwstał. Nowy kapitan trzeciej siły Szkocji

redakcja

Autor:redakcja

22 października 2015, 09:37 • 3 min czytania 0 komentarzy

Z grającego poniżej przeciętnej obrońcy w Ekstraklasie do wyróżniającego się piłkarza i kapitana klubu szkockiej Premiership? Dlaczego nie. Błażej Augustyn nadspodziewanie dobrze radzi sobie w Heart of Midlothian. Jeśli tylko nie jest kontuzjowany, to gra i zbiera dobre recenzje, a jego klub, będąc beniaminkiem, trzyma się w ścisłej czołówce. W tym momencie jest trzeci, ze stratą sześciu punktów do Celtiku. Mało? W ostatnim ligowym meczu Augustyn wyprowadził kolegów z opaską kapitańską na ramieniu. Awans pod każdym względem. 

Augustyn zmartwychwstał. Nowy kapitan trzeciej siły Szkocji

Wiadomo, że liga szkocka nie jest tak silna jak wówczas, kiedy rywalizowali w niej Rangersi, ale wciąż ma jakiś prestiż. Bardzo dobrze radzący sobie w niej Jarosław Fojut i Radosław Cierzniak latem wrócili do Ekstraklasy i obaj okazali się strzałami w dziesiątkę. Stąd zadowalająca postawa Augustyna po poprzednim beznadziejnym sezonie w Górniku może być pewną niespodzianką. A opaski kapitańskiej, szczególnie na Wyspach, nie zakłada się za poprawne przedstawienie się w języku angielskim.

Start w lidze? Genialny. Pięć meczów, pięć zwycięstw. Po okresie dostatku, przyszła pora posuchy, która po części zbiegła się z kontuzją Augustyna. W ostatniej kolejce przełamali złą passę, wygrywając z Dundee. Chociaż nie była to passa tragiczna, bo po drodze udało się na przykład wywieźć z Glasgow bezbramkowy remis z Celtikiem. Wtedy Augustyn też był na boisku, a w miniony weekend zadebiutował w roli kapitana. Ostatnio bryluje też poza boiskiem, w miejscowych mediach, które chętnie pytają go o zdanie.

– Gdy wszyscy wrócą do zdrowia, jestem pewien, że będziemy mogli pokusić się o sprawienie kilku niespodzianek. Bycie kapitanem to wielkie wyróżnienie, a ja dobrze się z tym czuję. Lubię dużo mówić, pokrzykiwać, pomagać chłopakom. Instruuję obrońców, nigdy nie jestem cicho. To wszystko jest dla mnie jak najbardziej naturalne. W Edynburgu czuję się jak w domu. Już po kilku dniach miałem wrażenie, że mieszkam tu od dłuższego czasu – mówi.

Opowiada też o tym, jak w reprezentacji młodzieżowej grał z Robertem Lewandowskim, a w Boltonie z Ivanem Campo czy Nicolasem Anelką. O tym jak w Serie A grał przeciwko Zlatanowi, Del Piero czy Cassano. Nie zabrakło też naszego ulubionego wątku, czyli Diego Simeone, który przez chwilę trenował go w Catanii. Lata mijają, a Błażej jak Korwin – zdania nie zmienia. – To wariat. Nie lubię zbyt dużo o nim mówić, bo po prostu go nie lubię. Jego treningi były niezłe, ale nie podobało mi się wiele innych rzeczy. 

Reklama

Na koniec wyraził też szczerą chęć powołania do reprezentacji, w której do tej pory nie zadebiutował wyłącznie z powodu kontuzji. – Zawsze byłem blisko kadry, ale urazy odbierały mi szanse. Nie lubię rozmawiać o tym, “co by było gdyby”, ale jestem pewien, że jeśli utrzymam formę i będę regularnie grać, to mam szansę na wyjazd na Euro 2016. 

I co ciekawe – nie brzmi to wcale jak totalna abstrakcja. Tym bardziej, że w kadrze wciąż plącze się Thiago Cionek.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...