Reklama

Stara szkoła obyczajów Stanisława Czerczesowa

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

16 października 2015, 09:48 • 8 min czytania 0 komentarzy

Prasa niezbyt stęskniła się za ligą – wciąż pobrzmiewają jeszcze echa kadry, a teksty o ekstraklasie to przede wszystkim wprowadzenie do weekendowych meczów. Jak co piątek, najwięcej miejsca jest w „Przeglądzie Sportowym” – tutaj znajdziemy analizy, wywiady czy reportaże. Tych dwóch ostatnich jak na lekarstwo, więcej jest zwykłych tekstów, choćby o nowym trenerze Legii, który poza treningiem bardzo otwarty jest. – Czerczesow to słowiańska dusza. Zanim przeklnie, rozejrzy się wokół i sprawdzi, czy nie ma w pobliżu kobiety – pisze „PS”. Ale najważniejszy tekst znajdziemy na końcu dodatku ligowego do gazety – wywiad z Maciejem Bartoszkiem.

Stara szkoła obyczajów Stanisława Czerczesowa

FAKT

Zrzut ekranu 2015-10-16 o 09.13.05

„Krychowiak jest coraz lepszy! – przez rok w Sevilli nauczył się kreować grę ofensywną”. Czyli kolejny tekst o rozwoju polskiego pomocnika.

„Od czasu transferu do Sevilli, o reprezentancie Polski nie można już powiedzieć, że nie potrafi grać do przodu. Krychowiak nie tylko coraz częściej znajduje się pod polem karnym rywali, ale wreszcie zapewnia spokój w rozegraniu piłki. – Trzeba grać zdecydowanie szybciej. To pierwsza lekcja, jaką dostałem w Hiszpanii – mówił nam pomocnik Sevilli. Wpływ na rozwój naszego reprezentanta ma jego ambitne podejście do pracy oraz trener Sevilli Unai Emery, który przygotowuje skuteczne, wyczerpujące analizy dla każdego piłkarza”

Reklama

Z kolei Smuda sądzi się z Wisłą o pieniądze. Chce jednorazowej wypłaty 750 tys. złotych zamiast regularnych wypłat na konto. Podobno ma taki zapis w umowie.

Grajewski przejrzał finanse Korony Kielce. Zlecił audyt klubu. – Spodziewam się paru kwiatków – mówi.

SUPER EXPRESS

Zrzut ekranu 2015-10-16 o 10.03.00

Arkadiusz Milik zapowiada, że Polska będzie czarnym koniem mistrzostw Europy.

Angielska gazeta zrobiła listę talentów, które błysnęły w eliminacjach Euro i w styczniu powinny trafić do Anglii. O tobie napisano, że masz lewą nogę na poziomie Łukasza Podolskiego.
Mam nadzieję, że w przyszłości okaże się, że moja lewa jest lepsza od tej „Poldiego” (śmiech). To moja silna strona, ale teraz więcej czasu poświęcam prawej i postępy są widoczne. Bo bramki potrafię strzelać obiema.

Reklama

Coraz więcej kadrowiczów dba nie tylko o formę, ale i całe zaplecze. Sen, jedzenie. Ty też należysz do tej grupy.
Staram się zrozumieć organizm. Jeśli źle się czuję, to chcę wiedzieć dlaczego. Oddaję do analizy włosy, robię wiele innych badań dodatkowych. Gdzie? Większość w Polsce. U nas medycyna, wbrew pozorom, jest na wysokim poziomie. Staram się nie zaniedbać niczego.

Zrzut ekranu 2015-10-16 o 10.03.11

A co w piątek u Lewandowskiego? Dostał propozycję zainwestowania w trumny. Opowiada o tym Cezary Kucharski.

„Ostatnio „Lewy” dostał propozycję wejścia w biznes pogrzebowy. Zakład produkcji trumien szuka inwestora i zwrócił się do niego. Nie, wszystko było profesjonalnie przygotowane. Łącznie z tym, ile osób umiera dziennie w Moskwie, Petersburgu czy Kijowie, bo firma zamierza podbić tamtejszy rynek. Czasem zgłaszają się też „magicy”, którzy proponują wzory na zdobywanie goli, ale te listy wyrzucam po trzecim zdaniu”.

Sympatyczna rzecz – Japończycy z Pogoni – Murayama i Akahoshi – odwiedzili księżną Hisako Takamodo.

„Znała moje nazwisko, wiedziała, na jakiej gram pozycji. Powiedziała nawet do mnie: „Aka, to były świetne bramki w ostatnim meczu”. Byłem równie zaskoczony, jak zaszczycony – opowiada piłkarz Pogoni, który strzelił dwa gole w wygranym 2:0 spotkaniu z Ruchem.

Wiedza księżnej o sporcie nie jest przypadkowa. Patronuje związkom kilku dyscyplin w Japonii, w tym również federacji piłkarskiej. Trzykrotnie była obecna na meczach inauguracyjnych MŚ (2002, 2006 i 2014).

– W Japonii nie ma transmisji telewizyjnych z polskiej ligi, ale mecze można oglądać w internecie – wyjaśnia „Aka”. – Wyczyny Roberta Lewandowskiego są pokazywane w telewizji dzięki transmisjom z Bundesligi. Lewandowski zdobył już sławę w Japonii, ale awans reprezentacji Polski do finałów Euro też był odnotowany”.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Liga na jedynce.

Zrzut ekranu 2015-10-16 o 10.00.03

Ale piłkę zaczynamy dopiero po kilku stronach. „Nowe życie potęg”, czyli o zmianach w Lechu i Legii.

„Im dłużej Stanisław Czerczesow przebywa przy Łazienkowskiej, tym częściej porównywany jest do Jana Urbana. Otwartość, bezpośrednie relacje z zawodnikami, dużo żartów, uśmiechu, ale tylko do czasu wyjścia na boisko. Wtedy rozpoczyna się praca. Osetyjczyk i Polak zaczynają pracę w dwóch najlepszych drużynach poprzedniego sezonu. Pierwszy ma dać mistrzostwo Polski na stulecie istnienia klubu. Przed drugim nie postawiono zadania wygrania ligi, bo w Poznaniu mistrzostwem będzie miejsce w pierwszej ósemce po sezonie zasadniczym ekstraklasy. Obaj zaczynają z grubej rury, mają do rozegrania po siedem spotkań w ciągu trzech tygodni”.

Zrzut ekranu 2015-10-16 o 09.47.30

W środku mamy tekst o Czerczesowie, który lubi sobie pożartować.

„Czerczesow to słowiańska dusza. Zanim przeklnie, rozejrzy się wokół i sprawdzi, czy nie ma w pobliżu kobiety. Do płci pięknej zawsze wyciąga rękę jako pierwszy. Stara szkoła obyczajów, coraz mniej spotykana w dzisiejszych czasach. Stawia na bezpośredni kontakt, po prostu lubi sobie pogadać. On może, zawodnicy także, ale nie na zajęciach treningowych. Tam jest pan trener i reszta”.

Obok wywiad z asystentem Rosjanina – Aleksandarem Vukoviciem. Serb opowiada o taktyce Legii.

„Wysiłek w trakcie zajęć jest konieczny, żeby podczas gry mieć przewagę nad rywalem. Potrzeba oczywiście trochę czasu na przystosowanie się do nowych założeń taktycznych, które w moim odczuciu pasują do DNA Legii. Aleksandar Vuković: Drużyna ma grać agresywnie, wysoko, dominować na boisku do ostatniej minuty i nie czekać na ruchy przeciwnika. Trzeba od pierwszego gwizdka sędziego brać sprawy w swoje ręce. Takie podejście odpowiada mi w stu procentach, bo mam podobną filozofię futbolu”.

Zrzut ekranu 2015-10-16 o 09.47.38

Później teksty o Lechu, a dokładniej o Janie Urbanie. A jeszcze dokładniej: o kulisach jego niedoszłego przejścia do Poznania w 1985 roku.

Pamiętam, że wszystko z Jankiem było dograne. Żona też była zadowolona, spodobało się jej w Poznaniu. Widocznie jednak piłkarz komuś na Śląsku pochwalił się, co od nas dostał, no i do gry mocno wszedł Górnik, uznając, że ma mocniejsze karty. Pewnego dnia mieliśmy formalinie podpisać umowę, ale Janek grzecznie przeprosił, że jednak rezygnuje i będzie grał w Zabrzu – mówi „PS” ówczesny prezes Lecha Bogdan Zeidler.

Tak się marnuje wielki talent, czyli opowieść o Linettym, który ma bardzo słabe statystyki.

Zagraniczny skaut: – Mam wrażenie, że w Linettym zabili kreatywność. Ostatnie dwa lata poświęcono, żeby wzmocnić go fizycznie. Zmieniono go, ale nie uwypuklono atutów, jakie pokazywał, gdy zaczynał grać w ekstraklasie. Nie rozwinął się tak, jak można było się spodziewać. Został w miejscu, a pociąg do piłki na tym najwyższym poziomie mu odjechał.

Zrzut ekranu 2015-10-16 o 10.33.45

Dalej mamy porównania między Piastem a Viktorią Pilzno – w 2010 roku czeski klub miał niski budżet, słabą infrastrukturę i drużynę dopiero na początku drogi. Z Czechów nikt się już nie śmieje, a z Piasta niektórzy jeszcze tak. – Viktoria może być dla nas wzorem – mówi Radoslav Lata. Obok wywiad z właścicielem czeskiego klubu. – Nie ma sensu kupować, o zadłużaniu nie mówiąc, drogich piłkarzy. Jeśli jest możliwość, niech Piast wypożycza doświadczonych zawodników, którzy mogą coś wnieść do zespołu i mocno stawia na pracę z młodzieżą, żeby wychowankowie przebijali się do pierwszego składu – mówi Tomas Paclik.

Stare długi nie dają Wiśle spokoju. Wisła procesuje się z Franciszkiem Smudą, o którym w przypadku omawiania „Faktu”, ale „jego przypadek to tylko czubek prawdziwej góry kłopotów. O sprawie Cwetan Genkowa pisaliśmy już wielokrotnie. Na mocy werdyktu CAS Appeal Brief Wisła musi zapłacić mu 310 tys. euro plus odsetki. Od decyzji nie ma już odwołania. Klub bezskutecznie próbował dojść z Bułgarem do porozumienia. Aż 439 tys. euro domaga się Milan Jovanić, ale w tej sprawie nie ma jeszcze werdyktu. Z krakowskim klubem sądzi się nawet… Mauro Cantoro. Argentyńczyk uważa, że krakowski klub jest mu winien 72 tys. złotych”.

Wisła natomiast domaga się pieniędzy od Empoli, Catanii i Adama Kokoszki.

„Na niestabilnej sytuacji Wisły najbardziej cierpią piłkarze, którzy są najmocniej przywiązani do klubu. Ci, co do których klub ma pewność, że nie wypowiedziedzą mu kontraktu, otrzymują pieniądze najrzadziej. A grupa obarczona takim ryzykiem (jak Maciej Sadlok i Maciej Jankowski – obaj na początku sezonu wypowiedzieli kontrakty, ale Wisła ich spłaciła) otrzymuje przelewy nieco częściej”.

Tekst o Śląsku to opowieść o Kamilu Dankowskim, który skakał po samochodach we Włoszech. Klub wyciąga do niego rękę, ale historia wrocławskiego zespołu pokazuje, że grzesznicy szybko są usuwani. Wspominani są Vuk Sotirović i Cristian Diaz.

„Jeśli do tego dodać pojedyncze, ale jednak „grube” numery innych graczy z ostatnich pięciu lat: Dariusza Pietrasiaka (jazda autem po alkoholu i spowodowanie wypadku), Lukaša Droppę (stawienie się w klubie w stanie nietrzeźwym), Patrika Mraza (przyjście na trening po spożyciu alkoholu), widać, że jest dość przykładów, którymi można Dankowskiego wystraszyć i… zniechęcić do jakiejkolwiek powtórki. – Choć we Włoszech winnych było dużo więcej, Kamil wie, że źle zrobił. Odbyłem z nim dwie rozmowy i sprawę na linii Dankowski – Śląsk uważam za zamkniętą. On będzie w osiemnastce meczowej na Koronę – zapowiada trener Tadeusz Pawłowski”.

Jest też wywiad z Michałem Makiem, ale do zapomnienia.

Zrzut ekranu 2015-10-16 o 09.47.50

Na koniec Iza Koprowiak rozmawia z Maciejem Bartoszkiem, trenerem Zawiszy Bydgoszcz. Mocna rzecz.

Rodzice długo chronili mnie przed złymi informacjami, przez pierwsze lata nie miałem pojęcia, że mama choruje na raka. Potem widziałem, że musi przechodzić kolejne zabiegi, ale nie zdawałem sobie sprawy, że jest to aż tak poważne. Tato zmarł nagle. Wybrał się z mamą do lekarza w Bydgoszczy, przy okazji podjechali do supermarketu. Pakując rzeczy do bagażnika, przewrócił się. Pogotowie przyjechało błyskawicznie. Od razu trafił na stół operacyjny, ale nie dało się go uratować. Okazało się, że miał tętnika pnia mózgu. Gdy pękł, właściwie nie było ratunku. Nawet nie wiedzieliśmy, że coś mu dolega…

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Boks

Beterbijew kontra Biwoł. Czas wyłonić niekwestionowanego mistrza wagi półciężkiej

Szymon Szczepanik
0
Beterbijew kontra Biwoł. Czas wyłonić niekwestionowanego mistrza wagi półciężkiej

Komentarze

0 komentarzy

Loading...